Gruzja w UE

No i stało się. 18 listopada 2010 roku Gruzja otrzymała oficjalne zaproszenie od Jose Mannuela Barrozu na wstąpienie do Unii Europejskiej. To znaczy, że warto było walczyć z 10-krotnie przeważającym liczebnie przeciwnikiem podczas wojny w 2008 roku, warto było całkowicie zmieniać kadrę w urzędach państwowych, policji, prokuraturze i warto było wprowadzać lustrację.

Następnym krokiem na pewno będzie zaproszenie do NATO, na które też na pewno zgodzi się Gruzja, co, swoją drogą, NARESZCIE uniezależni małą kaukazką republikę od okupacyjnych apetytów północnego sąsiada.

Ta wiadomość, nie przekazywana, między innymi, w ukraińskich mediach, jest mocnym sygnałem dla ukraińskiego społeczeństwa o negatywnych zmianach, które mają miejsce ostatnimy czasy. W 2004 roku mieliśmy z Gruzją   jednakowe szanse stać się równoprawnymi członkami  światowych organizacji. Ale lata euforii po Rewolucji Pomarańczowej nie przyniosły oczekowanego efektu. „Bandytom – więzienia” to hasło nie sprawdziło się na Ukrainie, nawet gorzej – ci, których nazywano „bandytami” w 2004 roku, dziś rządzą państwem,forsując przez Wierchowną Radę tak niepopularne ustawy, które ograniczają działalność małego biznesu i możliwość zebrań masowych, otwierają morskie wrota rosyjskiej flocie oraz zwiększają średnią wieku pójścia na emeryturę.

Możemy tylko po sąsiedzku pozazdrościć Saakashwilemu i mieć nadzieję, że druga Pomarańczowa Rewolucja na Ukrainie będzie skuteczniejsza, a doświadczenie Gruzji zdołamy przenieść i na nasze, jak najbardziej europejskie, (przynajmniej geograficznie) państwo.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *