Ambicje „czekoladowego króla” zostaną zaspokojone?

Źródło - obozrevatel.comPo raz pierwszy od kilku ostatnich wyborów prezydenta na Ukrainie dane exit-poll trzech różnych organizacji różnią się tylko na 0,5-2%, co może znaczyć, że faktycznie Petro Poroszenko zostanie prezydentem w pierwszej turze. Od 55 do 57,3% – takie rezultaty prognozują „czekoladowemu królowi” badania opinii publicznej, przeprowadzone tuż po wyborach 25 maja. A co proponuje przeciętnemu Ukraińcowi Piotr Poroszenko?

Hasło wyborcze założyciela koncernu „Roszen”, który dziś ma swoje fabryki nie tylko na Ukrainie ale także w Rosji i w krajach bałtyckich brzmiało „Żyć po nowemu”, co zapewne ma znaczyć, że celem Poroszenki jest zmiana ustroju w państwie i doprowadzenie w przyszłości do członkostwa w Unii Europejskiej. Jednocześnie, Petro Oleksijowicz nie dąży do NATO, przynajmniej „nie teraz”, jak on sam czasami lubi powtarzać.

W jednym z ostatnich wywiadów faworyt Ukraińców w wyborach zapowiedział, że w wypadku zwycięstwa,  sprzeda swój „czekoladowy” biznes i będzie poświęcał czas wyłącznie pracy na stanowisku prezydenta. Na wykonanie tej obietnicy ma on 30 dni według ukraińskiego ustawodawstwa. Ale sprzedanie wartych ponad 1 mld USD aktywów nie będzie łatwą sprawą i możliwie, będzie się ciągnęło miesiącami. Aczkolwiek „sprzedanie” przez zmianę nazwiska właściciela na kogoś z bliskiego otoczenia przyszłego prezydenta nie jest nowością na Ukrainie. Tak postępował Janukowicz ze swoim Meżyhiriam, tak samo robił i były premier Azarow.

Niestety Petro Poroszenko jest przedstawicielem starej generacji ukraińskich polityków i biznesmenów, którzy zaczynali od przejęcia państwowych aktywów ZSRR (kupno za bezcen fabryki cukierków w Winnicy na przykład na początku lat 90.). Czy zmienił się światopogląd Poroszenki? Inni ukraińscy oligarchowie, jak chociaż by Achmetow nadal myślą kategoriami lat 90., chociaż kąpią się w luksusie a członkowie ich rodzin studiują i mieszkają w krajach Europy Zachodniej.

Wielu Ukraińców głosowało za Poroszenkę dzięki jego reklamie wyborczej. „Ojciec czworga dzieci, dobry mąż”, „Uczciwy biznesmen i doświadczony polityk”, „Człowiek z europejskim światopoglądem” – takim go malowali za niemałe pieniądze specjaliści od PR-technologii.

Ale każdy człowiek zapewne ma i swoje pozytywne strony. Za co cenią Poroszenkę w Winnicy – mieście, któremu „czekoladowy król” zprezentował fontannę za kilka milionów euro oraz dwie supernowoczesne fabryki cukierków? Przede wszystkim – za miejsca pracy. Mało kto w obwodowym mieście Podola nie ma znajomych, którzy by nie pracowali na „Roszenie”. Zarobki w granicach 4-5 tys. hrywien mogą wydawać się śmieszne w Polsce ale na Ukrainie to są realne pieniądze, za które można utrzymać rodzinę. Po drugie – udział Petra Poroszenki w kijowskim Majdanie. Od 1 grudnia widać go było nie tylko na konferencjach prasowych ale i na ulicy – 1 grudnia pod Administracją Janukowicza, kiedy prowokatorzy traktorem taranowali milicjantów albo na głównej scenie Majdanu, miejscu, dobrze widocznym dla oka snajpera ze wszystkich stron, szczególnie z hotelu „Ukraina”. Inna sprawa, że cukierki w „Roszenie” są produkowane według przestarzałych recept (dla Izraela i USA funkcjonuje oddzielna linia, która produkuje słodycze z całkiem innych ingredientów niż dla Ukrainy) oraz praca Poroszenki w rządzie Janukowicza. Ale nikt nie jest idealny, każdy ma swoje ambicje, a ambicje Petra Poroszenki zaprowadziły go na szczyt – stanowisko prezydenta. Czy zadowoli się nim „czekoladowy król”? Na Ukrainie istnieje powiedzenie: „Apetyt rośnie podczas jedzenia”. Najważniejsze, żeby interesy oligarchy nie zbiegły się z interesami wschodniego sąsiada, przecież Putin ma wspaniałą kartę przetargową – lipiecką fabrykę „Roszen”…

Jerzy Wójcicki – 25/05/2014, 21:30, bwp

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *