Zaginiony w akcji – Zdzisław Henneberg

Fot. db

Odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari, trzykrotnie Krzyżem Walecznych, Medalem Lotniczym, Polowym Znakiem Pilota oraz brytyjskim Distinguished Flying Cross Zdzisław Karol Henneberg urodził się 11 maja 1911 roku w Warszawie. Pochodził z lotniczej rodziny.

W Warszawie ukończył szkołę powszechną i gimnazjum oraz zdał maturę w 1929 roku. 19 października 1931 roku wstąpił do Szkoły Podchorążych Rezerwy Lotnictwa w Dęblinie. Naukę ukończył w połowie sierpnia 1932 roku jako plutonowy podchorąży rezerwy i został przydzielony na praktykę do 3 Pułku Lotniczego w Poznaniu.

Po wybuchu II wojny światowej zgłosił się na ochotnika do służby w powietrzu. Działał w ramach tzw. grupy dęblińskiej – najpierw latając na przestarzałych maszynach, a później organizując ewakuację sprzętu i personelu dęblińskiego węzła lotnisk na wschód. 17 września 1939 roku, w dniu agresji ZSRR na Polskę, ewakuował się do Rumunii, a stamtąd przez Jugosławię i Włochy do Francji. We Francji zgłosił się do służby w Polskich Siłach Zbrojnych w stacji zbornej pod Paryżem, z czasem przeniósł się do polskiego Centrum Wyszkolenia Lotnictwa w Lyonie.

Podczas kampanii francuskiej, w maju 1940 roku powierzono mu sformowanie klucza myśliwskiego do obrony bazy lotniczej i fabryki samolotów. W połowie czerwca 1940 roku, po tym jak francuski personel lotniska odjechał i zostawił Polaków bez rozkazów i zaopatrzenia, Henneberg zdecydował się ruszyć do Anglii.

Fot. db

2 sierpnia 1940 roku został przydzielony do pierwszego składu 303. Dywizjonu Myśliwskiego im. Tadeusza Kościuszki. Już pierwszego dnia, tj. 31 sierpnia 1940 roku, regularnej działalności bojowej dywizjonu Henneberg strącił swojego pierwszego Messerschmitta 109 nad kanałem La Manche. Tydzień później wyznaczono go dowódcą eskadry „A”. Jedną z jego pierwszych akcji Fiedler opisuje w ten sposób:

“Wszyscy myśliwcy, z wyjątkiem jednego, doszli do strzału, ów szósty myśliwiec, porucznik Zdzisław Henneberg, dowódca drugiego klucza, miał również zwycięską przygodę, jeno w chwilę później. Widząc przed sobą klęskę nieprzyjacielskiej trójki, a nieświadom tego, co się działo za nim i że tam jego boczni związali się w walkę, pokiwał na nich skrzydłami na znak, by poszli za nim i skierował się w stronę, gdzie spostrzegł cztery sylwetki nowych messerschmittów. Przeciwnicy byli oddaleni o 2000 metrów i dziwnie zdenerwowani. Wszyscy czterej wykonywali ubezpieczające esy. Henneberg łatwo ich dogonił, lecz wówczas przekonał się z osłupieniem, że jest sam, bez pomocy.

Nie cofnął się. Było nie było, postanowił i on zdobyć swego „Adolfka”. Wyga doświadczony, nie rzucił się na oślep do ataku, na samobójstwo. Zajął dogodne stanowisko, kilkaset metrów z góry i z tyłu za czwórką. Tak postępował za nią i czyhał niecierpliwie, mila w milę. Wilk pędzący chyłkiem za stadem.

Przelecieli większą część Kentu i zbliżali się do Kanału. Z boku był Dover. Messerschmitty, choć w przewadze, nie okazywały wcale ochoty do walki. Uciekały raczej w popłochu. W pewnym momencie powstało między nimi jakieś zamieszanie i jeden z nich odskoczył o kilkaset metrów od reszty.

Henneberg jak gdyby na to czekał. Na pełnym gazie rzucił się z góry w powstałą lukę. Zanim niemiecki samolot zdołał wrócić do swej grupy, Henneberg dopadł go z boku i wpakował mu dwie krótkie serie. Czarny krzyż ostro skręcił i znurkował. Henneberg za nim. Jeszcze dwie krótkie serie. Messerschmitt zakopcił. Byli już nad brzegiem morza. I jeszcze jedna seria. Samolot wciąż spadał kamieniem. Nagle straszliwa fontanna wody i potem długi, biały ślad pod powierzchnią, jakby gigantycznej torpedy. Ślad sunął coraz głębiej, coraz bardziej się zanurzał, zlewał z otoczeniem i w końcu messerschmitt znikł zupełnie z oczu.”

12 kwietnia 1941 roku, podczas ataku na francuskie lotniska, na których stacjonowały niemieckie samoloty, silnik maszyny Henneberga został uszkodzony, a on sam musiał posadzić samolot na wodach kanału La Manche. Towarzyszący mu w tej akcji por. Zbigniew Kustrzyński widział Henneberga unoszącego się w kapoku na wodach kanału, wobec czego przekazał jego pozycję służbom ratowniczym przez radio i wrócił do Anglii. Akcja poszukiwawcza trwała dwa dni, ale ciała Henneberga nigdy nie odnaleziono…

Sergij Porowczuk za: DOBRONI, 15 maja 2024 r.

 

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *