Niespodziewana inwazja Niemiec na Polskę w 1939 roku wywołała chaos i zamęt. Dowództwo Polskich Sił Zbrojnych próbowało organizować obronę. Ale wkroczenie Sowietów zmusiło rząd i Naczelne Dowództwo do opuszczenia kraju…
Gdy 5 września 1939 roku z Warszawy wyruszały w nieznane władze cywilne i wojskowe, generał Władysław Sikorski otrzymał wiadomość, iż naczelny wódz Edward Śmigły-Rydz wyjechał do Brześcia. Jako że od pewnego czasu próbował – bez powodzenia − dostać od marszałka Śmigłego-Rydza przydział do jednostki, postanowił ruszyć za nim. Skierował się na Osmolice koło Lublina, gdzie w majątku jego zięcia Leśniewskiego znajdowały się żona i córka Sikorskiego. Wyjazd z Warszawy niestety się opóźniał, bo okazało się, że w tym chaosie nie było czym jechać. Kiedy udało mu się zdobyć samochód, pojawił się kolejny problem – brak benzyny. W końcu 7 września gen. Władysław Sikorski zabrał się z mjr. Julianem Malinowskim, płk. Izydorem Modelskim i płk. Kazimierzem Stefczykiem do Lwowa.
Dotarł tam 9 września w południe i zatrzymał się u płk. Zygmunta Dobrowolskiego przy ulicy Legionów (obecnie prospekt Swobody). O jego pobycie we Lwowie wspominał prof. Stanisław Stroński, który w utworzonym później we Francji rządzie emigracyjnym Władysława Sikorskiego zajmował stanowisko wicepremiera oraz ministra informacji i dokumentacji. Prof. Stroński w niedzielę wieczorem 9 września zadzwonił do generała i powiedział: „Panie jenerale, trzeba nam za granicę, do Francji. Tu już nic nie zrobimy. Im prędzej zaczniemy coś robić za granicą, tym lepiej”. Na co Sikorski odparł, że nie może wyjechać, ponieważ wciąż stara się dostać do wojska i w tym celu musi dotrzeć do naczelnego wodza. Stroński zastrzegł, że co prawda sam jeszcze nie wie, w jaki sposób wyjedzie, bo nie ma paszportu, ale po drodze wstąpi do Ignacego Paderewskiego i przygotuje wszystko co trzeba, aby Sikorski mógł jechać do Paryża. Warto dodać, że Sikorski, Stroński i Paderewski należeli do politycznego porozumienia Front Morges skupiającego działaczy stronnictw centrowych.
We Lwowie Sikorski spotkał się także z gen. Marianem Kukielem, współzałożycielem po wojnie Instytutu Historycznego im. gen. Sikorskiego w Londynie. Stało się to 10 września w mieszkaniu płk. Dobrowolskiego. W tym i następnych dniach obaj generałowie omawiali plan działań w tej części Polski. Sikorski wciąż czekał na pozytywną decyzję marszałka Śmigłego-Rydza w sprawie swego przydziału do wojska, miał też nadzieję, że wysłani do Brześcia płk Modelski i mjr Malinowski jakoś w tej sprawie pomogą.
Ciekawe świadectwo pobytu generała we Lwowie pozostawił pisarz, poeta i żołnierz, mjr Antoni Bogusławski: „Wędrowałem po ulicach, mając jedyną broń – mały rewolwer u pasa, i przeklinając chwilę, w której rozkaz ruszył mnie z Warszawy. Najgorsza na wojnie jest pozycja oficera bez oddziału. Postanowiłem wreszcie pozostać we Lwowie, gdy na ulicy Legionów przetarłem oczy. Naprzeciw mnie szedł generał Sikorski.
− Co pan tu robi?
− Niestety, nic, panie generale. A pan generał?
− Przyjechałem tu wczoraj i pewno pojadę dalej po decyzji Rydza.
− Czy panu generałowi nie przydam się na co?
− Mieszkam tu nie daleko. Niech się pan zamelduje jutro z rana.
Generał znał mnie z dawniejszej służby w wojsku i z późniejszych lat, gdy był stałym współpracownikiem »Kuriera Warszawskiego«. Widywał mnie czasem i w Paryżu, zawsze obdarzał zaufaniem. Temu, prawdopodobnie zawdzięczałem postanowienie, które mnie uszczęśliwiło. 11-go z rana zameldowałem się u Generała”.
12 września Sikorski otrzymał od gen. Kazimierza Sosnkowskiego radę, żeby szukał naczelnego wodza we Włodzimierzu czy w Młynowie. 13 września o godz. 3 w nocy Sikorski w towarzystwie swego sekretarza Adama Kułakowskiego, płk. Stefczyka i mjr. Antoniego Bogusławskiego opuścili Lwów. Kierowali się na Żółkiew, przez Wielkie Mosty i Sokal. Wiedzieli, że Sztab Generalny znajduje się gdzieś w okolicy Młynowa. W Krystynopolu (obecnie Czerwonograd) i Sokalu próbowali się czegoś dowiedzieć od oficerów łącznikowych, jednak bez skutku. Za Sokalem generał urządził postój.
Następnego dnia dotarli do Dubna. Wciąż nie natrafili na ślad marszałka Śmigłego-Rydza, a w dodatku wysłani z listem od Sikorskiego Stefczyk i Bogusławski w drodze do Hrubieszowa o mało nie zginęli od niemieckich kul. Z Dubna droga zawiodła ich do mocno zbombardowanego Krzemieńca, potem przez Wiśniowiec do Zbaraża i Tarnopola. Z Tarnopola generał zawrócił przez Krzemieniec z powrotem do Dubna. Tam jeden z generałów skierował ich do Kołomyi, gdzie według niego powinno stacjonować Naczelne Dowództwo. W Zbarażu dotarła do Sikorskiego wiadomość, że Śmigły-Rydz będzie jechać przez Tarnopol. 16 września generał z towarzyszami po raz drugi znaleźli się w Tarnopolu. Tu spotkali się z miejscowym wojewodą, który potwierdził, że marszałek dzień wcześniej przejeżdżał przez miasto i udał się na południe.
Sikorski z kompanią wyruszył do swego znajomego na wieś, gdzie miał nadzieję przenocować. Jednak na miejscu zastali tylko grupę żołnierzy, samego gospodarza nie było w domu. Po krótkiej naradzie oficerowie wyruszyli w kierunku Trembowli.
W drodze dotarła do generała Sikorskiego wieść o wkroczeniu Armii Czerwonej na Kresy Wschodnie. 17 września Sztab Generalny z resztkami wojsk stacjonował wówczas między Kosowem a Kołomyją. Do Kosowa dotarł też Sikorski. Po kilku godzinach pobytu w mieście padł rozkaz o przekroczeniu polsko-rumuńskiej granicy. Wojsko polskie opuściło kraj i Kresy…
Jan Matkowski
Leave a Reply