Podążając za autorem książki „Bracławszczyzna” Dmytrem Małakowym, kontynuujemy podróż przez wieki miastem Winnica…
W zabudowanym przez trzy katolickie klasztory winnickim Nowym Mieście w XVIII wieku nie znalazło się miejsca dla cerkwi unickiej (Po Unii Lubelskiej cerkwie prawosławne były na Podolu rzadkością). Dlatego świątynia chrześcijańska wschodniego obrządku została wybudowana za rzeką, na Starym Mieście – w kilkudziesięciu metrach od miejsca, gdzie stał pierwszy winnicki zamek. Nawet teraz sylwetka tej świątyni, przypominająca trójmasztowy żaglowiec, „płynący” wśród dachów i ogródków na zboczach lewego brzegu Bugu, przyciąga wzrok z daleka.
Cerkiew pw. Św. Mikołaja jest całkowicie wykonana z drewna. Jak głosi napis nad drzwiami wejściowymi – „gorliwością ktytora Antona wybudowana w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen. Wybudowano tą świątynię w 1746 roku miesiąca kwietnia 11 dnia”. Winnicka cerkiew nie ucierpiała z rąk komunistów i przetrwała w oryginalnym stanie do dziś.
Stosunkowo niedawno na winnickim osiedlu Stare Chutory stała jeszcze jedna drewniana cerkiew – św. Gieorgija (z 1726 roku). Nie zważając na nieznaczną różnicę w wieku z cerkwią Św. Mikołaja – blisko dwudziestu lat, należała ona do starszego, nawet archaicznego typu wschodniochrześcijańskich świątyń — z prostokątną formą złożonych belek i piramidalnymi sklepieniami. Taką formę zachowało bardzo mało pomników ludowej architektury sakralnej, sięgającej korzeniami w głąb wieków…
Po okupacji Podola przez Rosję, Winnica stała się miastem „gubernialnym”, ale po przeniesieniu stolicy Podolskiej gubernii do Kamieńca, otrzymała rangę miasta powiatowego.
Nic z większych budowli w tym czasie (koniec XVIII – początek XIX wieku) nie pojawiło się w Winnicy, na Bugiem, jak i dawniej, majestatycznie górowały kamienne masywy trzech klasztorow. Zamku już dawno nie istniało, i tylko na wyspie Kempa w resztkach ostatniej fortyfikacji znajdowało się więzienie, w którym trzymano aresztantów.
Rozwój Winnicy znacznie się przyśpieszył po budowie w 1870 roku w pobliżu miasta kolei Kijów – Bałta – Odessa. Pojawiły się liczne mniejsze przedsiębiorstwa i większe fabryki, w mieście zaczęły wyrastać kamienice. Pojawiały się nowe, poprawnie rozplanowane dzielnice na Lewym Brzegu, na tak zwanym Zawalu (za wałami), Zamościu oraz Zabużu — pomiędzy rzeką a żelazną drogą. W Nowym
Mieście sieć ulic schodzi się pęczkiem przed mostu po drugiej stronie Bugu, główną arterią miasta jak i dawniej służy ulica Soborna – niegdyś Pocztowa (jeszcze wcześniej Latyczowska). Inne transportowe arterie rozchodzą się po brzegach otoczonego rzeką występu góry i przecinają się poprzeczną magistralą — od mostu do mostu po drugiej stronie Bugu – to ulica Kozickiego, była Kupiecka.
Nazwy ulic starej Winnicy powtarzały tradycyjny dla wszystkich miast Imperium Rosyjskiego styl: Dworzańskie, Klasztorne, Kupieckie, Handlowe, Ogrodowe, Policyjne, etc.
Druga Wojna Światowa przyniosła mieszkańcom Winnicy dużo cierpień, a miastu – zniszczeń, zabrała stary teatr i Dom Ludowy. Wiele budynków zostały wysadzone w powietrze przez cofającą się Czerwoną Armię, generałowie której pewno nie mieli nadziei tutaj wrócić. Na szczęście dużo z dawnych czasów zachowało się do dziś.
W śródmieściu, w pobliżu przecinających się ulic Sobornej i Kozickiego, wyodrębnia się jasny dwupiętrowy budynek byłej Rady Miejskiej (1911), zaprojektowany w „nowogreckim” stylu.
Masywne kanelowane półkolumny doryckiego porządku, niosące interesująco zaprojektowany fronton, duży rysunek „greckiej” balustrady sąsiaduje z wysokimi prostokątami okien nowej architektury, nad którymi umieszczone są miejskie herby: „złota uda” i „dwa miecze o naturalnym wyglądzie”, przypominające wyglądem szable polskiej husarii. Przez barwne udekorowanie wnętrz, ten budynek nosił nazwę „Domu z białymi salami”. 17 stycznia 1918 roku ogłoszono tutaj władzę radziecką a dwa lata później w budynku Byłej Dumy spotkali się Józef Piłsudski z Symeonem Petlurą.
Po drugiej stronie drogi widoczny jest hotel «Sawoj» (w czasach ZSRS nazywał się „Ukraina” , z 1912 roku. Ten eklektyczny według założenia budynek, charakteryzuje się starannym opracowaniem drobnych szczegółów. Celem architekty było podkreślenie przepychu hotelu. Szóste piętro było mansardowe.
Powyżej ulicy Kozickiego, zabudowanej przez monumentalne kamienice, w parku naprzeciwko nowoczesnego centrum handlowego znajduje się olbrzymia wieża z czerwonej cegły. Z jej górnego placyku całe miasto widnieje, jak na dłoni. Zbudowana na początku XX wieku, ta wieża służyła do pompowania wody. Na górze w cztery strony świata patrzyły cztery zegary. W czasach Imperium Rosyjskiego na wieży stale dyżurował strażak.
Ciekawie prezentują się także sąsiednie domy – jeden w stylu baroku, inny – bardziej modernistyczny z realistycznie wykonaną płaskorzeźbą, przedstawiającą łowy greckiej bogini Diany.
Eklektycznie prezentuje się przez swój wygląd architektoniczny także duży dom na kilka pięter pod stromym brzegiem Bugu, na samym początku ulicy Kozickiego. Przy jego budowie były zastosowane postępowe, jak na początek XX wieku osiągi techniki budowlanej: żelazobeton, stal i ceglany mur.
Dom został wybudowany dla bogatego odeskiego handlowca Greka Kumbari, czyje imię zachowało się w nazwie popularnej winnickiej plaży (Red.: Według innych danych ten dom należał do Polaka Nowińskiego). Do ciekawszych will z architektonicznego punktu widzenia można zaliczyć także dom na byłej ulicy Czkałowa w stylu Ludwika XIV…
Dość ciekawie prezentuje się ekspozycja Winnickiego krajoznawczego muzeum, znajdującego się w przebudowywanych Murach. Niestety eksponaty, odnoszące się do XIV — XVIII wieków, przedstawione są dość skąpo. Daje się we znaki przynależność niegdyś do ogromnego komunistycznego mocarstwa, ze stolicą w Moskwie, dokąd wywożono to, co było najlepsze. Ale galeria sztuki mogła by stać się podstawą dla stworzenia obrazowej galerii na miarę stołecznego miasta. Jego eksponaty pomagają nam wzbogacić pojęcie o wielu miejscach naszej „podróży do piękna”. Tutaj dobrym słowem warto wspomnieć o wspaniałym winnickim krajoznawcy, absolwencie niemirowskiego gimnazjum Gustawie Brilingu, który podczas rewolucji październikowej uratował na Podolu od zniszczenia przez komunistów mnóstwo dzieł sztuki, książek, starych dokumentów w magnackich gospodarstwach, właścicieli których albo zamordowali żołnierze Armii Czerwonej albo oni same słysząc o bestialstwach wojsk ze wschodu same uciekali do Europy czy Ameryki Północnej i Południowej.
Na podstawie książki Dmytra Małakowa „Bracławszczyzna”
Leave a Reply