Dzisiejszy świat nie jest bogaty na piękne bożonarodzeniowe historie. Ale one wciąż się zdarzają. Oto jedna z Krasiłowa na Wołyniu…
Kiedy w 1921 roku bolszewicy zamordowali w plebanii krasiłowskiego kościoła Serca Jezusowego ks. Kazimierza Mazura, parafialnego proboszcza i zakazali odprawiania Mszy świętych, parafianie zdążyli schować przed wschodnimi barbarzyńcami naczynia liturgiczne, obrazy i szaty.
Po wielu latach bawiący się na strychu jednego z budynków chłopczyk Sergiusz Mazurkiewicz odnalazł stare opakowanie z dziwnej formy kielichem. Stary kielich mszalny, który schował ktoś z katolików po wycofaniu się polskich i ukraińskich oddziałów z Podola i Wołynia wówczas nie wyglądał zbyt atrakcyjnie. Siostra Sergiusza – Katarzyna – parafianka kościoła w Krasiłowie natychmiast zaniosła kielich do kościoła. Był to rok 2003…
Kielich przez następne 13 lat cierpliwie czekał na osobę, która by nim się godnie zaopiekowała. W 2016 roku do Krasiłowa powrócił kapłan o wielkim sercu, zawsze otwartym na potrzeby bliźnich – o. Zbigniew Sawczuk OFM Cap. Kapucyn odwiózł kielich do Krakowa, gdzie miejscowi renowatorzy odnowili go i pozłocili.
Na tylnej stronie kielicha można odczytać napis: „Pamiątka Prymicji ks. Ludwikowa od Proboszcza Walerego z Czerniowiec. 2 listopada 1914 r.”. Prawdopodobnie krasiłowski kielich był prezentem z okazji Mszy prymicyjnej.
Wcześniej kościół w Krasiłowie był filią parafii w Kulczynie. Oddzielna parafia pw. Serca Jezusowego powstała tutaj na początku XX w. Na dolnej części kielicha zachowała się także nazwa producenta: „Norbliński Warszawa Galf 1625”.
Krasiłowski kielich przeżył rewolucję bolszewicką, komunistyczny terror, II wojnę światową, prześladowania chrześcijan. Jest on świadkiem wierności i wytrwałości wiary katolickiej w tym niewielkim miasteczku na pograniczu Podola i Wołynia.
Mamy nadzieję, że Krew Jezusowa z tego kielicha wspólnie z naszą modlitwą pomoże nam wszystkim w dzisiejszych nielekkich czasach zachować chrześcijańską wiarę i godność.
Rusłan Garnyk, 05.01.17 r.