Od poniedziałku 3 listopada mieszkańcy Makijowki, kontrolowanej przez siły prorosyjskich terrorystów z tak zwanej Donieckiej Republiki Ludowej, wymagają, by wydano im kartki na darmowe jedzenie. Demonstranci wyszli na wiec przed budynek administracji a następnie zablokowali drogę w centrum miasta.
Od października przez ciągłe napady bandytów na samochody inkasatorskie Kijów przestał przekazywać wypłaty z budżetu oraz inne dotacje na Donbas. Emeryci mają możliwość wyjazdu na kontrolowane przez rząd ukraiński tereny i otrzymania tam emerytury w bankach i na poczcie. Pracownicy sfery budżetowej, którzy pracują dla separatystów, mogą liczyć wyłącznie na kartki dla otrzymania pomocy humanitarnej. Są one jednak przeznaczone dla wszystkich a tylko dla tych, którzy mają na utrzymaniu osoby niepełnoletnie. Tej pomocy nie wystarcza i zdesperowani mieszkańcy Makijowki zaczynają protest.
Urzędnicy próbowali załagodzić sytuację, ale nie mogli powiedzieć kiedy głodni mieszkańcy Donbasu otrzymają jedzenie. W sąsiedniej Gorłowce, gdy do miasta przyjechała ciężarówka z drobiem, mieszkańcy tego miasta zaczęli się bić o jedzenie.
– Po raz ostatni DRL zapłaciła nauczycielom i lekarzom we wrześniu – po 3 000 hrywien. Na tym się skończyło. Później obiecali, że darmowe jedzenie będą dawali raz na 10 dni, teraz niestety, nie ma nawet tego – powiedziała mieszkanka Makijowki Irena (ze względu na własne bezpieczeństwo nie podała nazwiska) w wywiadzie dla Radia Swoboda – Potem zaczęto wszędzie pisać o darmowych jadalniach. Faktycznie tak było na początku września – dwie jadalnie na całe 400-tysięczne miasto. Teraz nawet tego nie ma. Sklepy są zawalone jedzeniem, aby tylko były pieniądze. A pieniędzy brak. Prywatne firmy zostały „przerejestrowane” według nowych reguł i wkrótce mają przeliczać podatki, nie wiadomo komu. Taksówkarze każdego miesiąca płacą „dań” za to, że pozwolono im pracować w naszym mieście. Górnicy ostatnie wynagrodzenie od Ukrainy otrzymali w październiku. Ulicami chodzą ludzie z kałasznikowami, boimy się wychodzić na miasto. Ukraińskich patriotów szuka się w sieciach społecznościowych i przychodzi po nich do domu. Sytuacja jest znacznie gorsza, niż w latach 90. Ci, którzy popierają separatystów, wierzą, że DRL otrzyma własny budżet, który ma powstać kosztem dochodów z kopalni. Ale te kopalnie i wcześniej były dotowane przez Ukrainę a prywatne przedsiębiorstwa nie są w stanie utrzymać wszystkich. Mam odczucie, że nie mamy żadnej przyszłości. Ludzie zrozumieli, kto bombardował miasta i żałują, że wyszli na referendum. Prawda jest taka, że za DRL w niedzielę 2 listopada głosowano wyłącznie dlatego, że po „wyborach” można było kupić za 1 hrywnę kilo marchewki, ziemniaków czy kapusty.
Słowo Polskie, na podstawie informacji Radia Swoboda, 05.11.14 r.
GK
Leave a Reply