W warunkach odwrotu wojsk polskich w celu obrony Lwowa 27 lipca 1920 Armia Ukraińskiej Republiki Ludowej zajęła pozycje obronne wzdłuż zachodniego brzegu Zbrucza od Czortkowa do Dniestru z następnym wycofaniem się po 10 dniach do Strypy.
Po zbliżeniu się oddziałów Budionnego się do murów Lwowa, Ukraińcy 20 sierpnia wycofali się nad Dniestr, gdzie zajęli pozycje od Halicza do granicy rumuńskiej. Dalej w ciągu całej kampanii letniej Armia URL mocno trzymała obronę na swoim odcinku frontu tworząc zaplecze dla dostaw militarnych dla WP z Rumunii i krajów zachodnich.
To był bardzo newralgiczny kierunek, bowiem Niemcy zamknęły swoje terytorium dla tranzytu ładunków wojskowych dla Polski i Ukrainy, a zbolszewizowani pracownicy stoczni gdańskiej strajkowali, odmawiając w rozładunku ładunków wojskowych. przeznaczone dla jednostek polskich.
W tym samym czasie na Polesiu walczyła 6 dywizja pułkownika Marka Bezruczki, która wchodziła w skład 3 Armii Polskiej. Generał Edward Rydz-Śmigły, odnotował w swoim rozkazie, że „6 Dywizja Ukraińska, zachowując odwagę, pomimo tego, że wycofując się, musiała oddać swoją ojczyznę wrogowi, jako wierny i dobry towarzysz broni czuwała nad skrzydłem północnym”.
Dywizja Marko Bezruczki szczególnie wyróżniła się na początku lipca 1920 roku podczas długich i krwawych walk na terenie wsi Perga na Polesiu. Bohaterstwo i odwagę żołnierzy ukraińskich odnotowano w raportach operacyjnych Naczelnego Dowództwa WP.
Stwierdzono zatem, że 4 lipca jednostki ukraińskie „walczyły bez przerwy przez prawie 12 godzin i odparły cztery ataki wroga… kilkakrotnie doszło do walki wręcz. Straty wroga były bardzo duże” a następnego dnia „z taką samą odwagą i poświęceniem, jak w poprzednich bitwach, zostają odsunięci przez znacznie większe siły nieprzyjaciela”.
Następnie toczyły się ciężkie bitwy obronne Armii URL wzdłuż rzeki Styr. Pod koniec lipca 1920 r. dywizja została przydzielona do rezerwy 3 Armii WP i przeniesiona na tyły w celu odpoczynku i organizacji. W połowie sierpnia przebywała w rejonie miasta Krasnystaw na zachodnim brzegu Bugu.
Pozbawiona własnej bazy przemysłowej armia URL mogła liczyć jedynie na polską pomoc materialną i techniczną, która nie ustała nawet w najtrudniejszym okresie.
W okresie maja-lipca 1920 roku Ukraińcy otrzymali: 53 armaty, prawie 14 tys. karabinów rosyjskich, 205 karabinów maszynowych, prawie 2,4 mln nabojów, 9 samochodów i prawie 3 tys. kompletnych zestawów umundurowania.
Osobno szło zaopatrzenie ukraińskiej 6 dywizji, która do połowy lipca otrzymała 4000 mundurów, 3600 płaszczy, ponad 2000 czapek, 4200 par butów i 5500 koszul. W drugiej połowie lipca 1920 r. Polacy zdobyli w Rumunii 6,5 mln rosyjskich nabojów, które przekazali również Ukraińcom.
Podczas gdy Armia Ukraińskiej Republiki Ludowej pod naciskiem „czerwonych” wycofała się na linię Dniestru, a 6. Dywizja znajdowała się w odwodzie na zachodnim brzegu Bugu, na zachodnim brzegu Bugu rozgrywała się decydująca bitwa całej wojny. Obrzeża Warszawy, których konsekwencje zależały nie tylko od losów Polski i Ukraińskiej Republiki Ludowej, ale i całej Europy.
Polacy weszli na tyły sowieckich oddziałów Frontu Zachodniego Mychajła Tuchaczewskiego, które w tym czasie agresywnie atakowały Warszawę. W dniach 17-18 sierpnia „czerwoni” zostali znokautowani z Bilej-Podlaskiej, Sedlec i Lukowa. Wojska polskie rozpoczęły pościg za nieprzyjacielem, który pospiesznie wycofywał się do granicy Niemna.
Straty „czerwonych” w Bitwie Warszawskiej wyniosły ok. 25 tys. zabitych, rannych i zaginionych, 60-70 tys. znalazło się w polskiej niewoli, plus ok. 45 tys. zostało internowanych na ich terytorium przez Niemców, ponad 200 dział i zginęło ponad tysiąc karabinów maszynowych.
W czasie, gdy wojska sowieckiego frontu zachodniego poniosły druzgocącą klęskę w bitwie warszawskiej, inny „czerwony” front – południowo-zachodni – skoncentrował swoje główne wysiłki na zdobyciu Lwowa.
Dowódca Frontu Zachodniego Michaił Tuchaczewski, który znalazł się w krytycznej sytuacji, liczył na aktywne wsparcie Frontu Południowo-Zachodniego. Od dawna nalegał, aby 1. Armia Kawalerii została przekazana jego dowództwu, zwłaszcza że pomysł ten został poparty przez najwyższe kierownictwo partii sowieckiej i wojskowych.
Jednak dowództwo Frontu Południowo-Zachodniego i 1 Armii Kawalerii sabotowało wykonanie tych instrukcji, próbując przejąć kontrolę nad Lwowem. Po wycofaniu się ze Lwowa Semen Budionny rozpoczął ofensywę na Zamość, a następnie na Lublin, licząc na dostanie się za główną grupę uderzeniową Polaków, ścigającą pokonane wówczas oddziały frontu zachodniego.
Ofensywa rosyjsko-bolszewicka wpadła w dużą lukę w formacjach bojowych wojsk polskich. Mogli przeciwstawić się kawalerii Siemiona Budionnego jedynie słabą liczebnie 3. Armią gen. Zygmunta Zelińskiego, która miała dwie dywizje piechoty i brygadę kozacką.
Na tym terenie znajdowała się również ukraińska 6 dywizja pułkownika Marka Bezruchki. Polakom brakowało oddziałów do zorganizowania ciągłego frontu, tworzyli więc silne węzły oporu na wydzielonych, operacyjnie ważnych obszarach. Cele te miały przyciągnąć maksymalną liczbę wojsk wroga, powstrzymać ich natarcie i zyskać czas potrzebny na przegrupowanie i kontratak.
W tym kontekście pierwszorzędne znaczenie nabrała aktywna obrona Zamościa, miasta blokującego drogę rosyjskiej kawalerii do Lublina. Dla jej ochrony 27 sierpnia utworzono grupę kolektywną, w skład której weszły dwa „lokalne” polskie bataliony etapowe, batalion wartowniczy i jednostki ukraińskiej 6 Dywizji Strzelców.
Szef ukraińskiej dywizji płk Marko Bezruczko objął dowództwo nad wszystkimi oddziałami w Zamościu – polskimi i ukraińskimi. Łączna liczba obrońców na tym etapie wynosiła około 700 bagnetów i 150 szabli. Niezwykle ważną rolę odegrał obóz techniczny 6 dywizji, który zbudował wokół miasta potężną linię bunkrów (czasem w 3-4 rzędach) o łącznej długości 18 km, za którymi gnieżdżą się indywidualne gniazda oporu otoczone wałami ziemnymi zostały zlokalizowane.
Saperom ukraińskim pomagało w pracy 3500 mieszkańców miasta Zamość i okolicznych wsi, którzy na co dzień pracowali przy budowie fortyfikacji. W dniach 28-29 sierpnia do Zamościa przybyły jednostki polskiej 10 Dywizji Piechoty. Dzięki temu siły obrońców wzrosły do 3200 bagnetów, 200 szabli, 40 karabinów maszynowych i 12 dział.
W tym samym czasie, gdy polskie dowództwo gorączkowo przygotowywało się do obrony Zamościa, do miasta szybko zbliżały się masy „czerwonej” kawalerii. Dzięki skutecznej pracy wywiadowczej polskie dowództwo uważnie śledziło każdy krok wroga i doskonale znało wszystkie jego plany.
Na tej podstawie przygotowano plan pokonania 1 Armii Kawalerii. W Zamościu zdecydowana obrona miała opóźnić natarcie „czerwonej” kawalerii, a następnie, podnosząc świeże siły, zadawać potężne ciosy z północy i południa na jej otwarte flanki w taki sposób, aby odciąć nieprzyjacielowi drogę do wycofania się.
29 sierpnia dwie dywizje armii Semena Budionnego były już w pobliżu murów miejskich, gdzie napotkały silny opór. Ich pierwsza próba zdobycia Zamościa z zaskoczenia została odparta przez obrońców. Nie przeraziło ich wojownicze pojawienie się „czerwonych” Kozaków, ale wpuściły wroga pod same płoty z drutu, po czym otworzyli intensywny ogień z karabinów maszynowych z odległości 200 metrów.
30 sierpnia 1920 roku rosyjsko-bolszewicka kawaleria otoczyła Zamość. Wieczorem tego samego dnia nieprzyjaciel trzykrotnie próbował zdobyć miasto. Podczas ostatniej próby w ciemności nocy wbił się w obronę jednego z polskich batalionów.
Aby zlikwidować przełom, dowództwo grupy wrzuciło do bitwy rezerwę, która odwróciła utracone pozycje. Około godziny 2:00 w nocy 31 sierpnia zakończyła się bitwa o miasto. Polacy i Ukraińcy odnieśli w nim przekonujące zwycięstwo. Ich łączne straty wyniosły około 250 zabitych i rannych.
Podczas gdy dwie sowieckie dywizje kawalerii bezskutecznie próbowały zdobyć Zamość, pozostałe dwie dywizje 1. Armii Kawalerii toczyły ciężkie walki w rejonie Grabowca pod Stryjem, gdzie broniła się polska 2. Dywizja Piechoty i oddzielne jednostki ukraińskiej 6. Dywizji.
Polscy i ukraińscy obrońcy Zamościa i Grabowca swoimi udanymi akcjami opóźnili natarcie wojsk Semena Budionnego o całe dwa dni. Umożliwiło to polskiemu dowództwu zebranie nowych jednostek i rozpoczęcie kontrataku. Od południa na Komarów maszerowała grupa generała Stanisława Hallera z 6. Armii.
W tym samym czasie dywizje 3 Armii nacierały od północy w kierunku grupy generała Stanisława Hallera. W ten sposób 1 Armia Kawalerii znalazła się w pułapce, w centrum której znajdowało się miasto Zamość. Z dnia na dzień ta pułapka zamykała się coraz bardziej, zagrażając coraz bardziej barbarzyńcom ze wschodu.
W tych warunkach rankiem 31 sierpnia Siemion Budionny postanowił przerwać szturm na Zamość i rozpocząć odwrót. Tego samego dnia 6 pułków polskiej kawalerii zaatakowało 12 pułków „czerwonej” kawalerii w rejonie Komarowa. Choć Polacy przegrywali z wrogiem prawie trzykrotnie względem ilości, zdecydowanymi atakami konnymi zmusili go do odwrotu.
Po klęsce pod Komarowem Budionny zaczął szybko wycofywać się do Włodzimierza Wołyńskiego. Lubelski najazd 1 Armii Kawalerii zakończył się kompletnym fiaskiem, a ukraińscy i polscy obrońcy Zamościa odegrali w tym kluczową rolę.
1 września, gdy zagrożenie dla miasta minęło, grupa pułkownika Marka Bezruczki została rozwiązana, a jednostki ukraińskiej 6 Dywizji zostały wysłane do Galicji w celu dołączenia do tamtejszych jednostek Armii Ukraińskiej Republiki Ludowej Pawlenki.
Jednak 25–26 sierpnia wojska sowieckie ponownie odparły Polaków, zbliżając się do Bóbrki, oddalonej nieco ponad 20 km od przedmieść Lwowa. Na prośbę dowództwa polskiego, w celu odciążenia naporu nieprzyjaciela, wojska ukraińskie rozpoczęły przeprawę przez Dniestr w celu wkroczenia na flankę nieprzyjaciela.
Oddziały ukraińskie działały skutecznie. 27 sierpnia zdobyły trzy przyczółki, skąd przypuścili atak na Monastyryska i Bolszówkę. Jednak wróg kontratakował. 28 sierpnia sojusznicza dywizja kawalerii stoczyła krwawą bitwę z piechotą bolszewicką między Bolszewcami a Bursztynem, gdzie zadała wrogowi poważną klęskę, ale też straciła 10 proc. własnego sił i 12 proc. kawalerii i zużyła prawie całą dostawę amunicji.
Pułkownik Petro Diaczenko, dowódca pułku kawalerii Czarnych Zaporożców, został wówczas ciężko ranny. W kolejnych dniach wojskom ukraińskim udało się odnieść pewne taktyczne sukcesy. Swoimi działaniami związali wojska rosyjskie, co zmniejszyło nacisk na polską 6 Armię w rejonie Lwowa.
Pozwoliło jej to odbić Przemyśl, Busk i Krasne już 30 sierpnia i zaatakować Rohatyn jedną brygadą kawalerii.
1 września armia czynna Ukraińskiej Republiki Ludowej otrzymała rozkaz przejścia do defensywy. Oddzielna Dywizja Kawalerii URL jeszcze pomogła Polakom w natarciu na Rohatyn, dokonywała brawurowych rajdów przez Dniestr na Bukaczówkę i Bursztyn.
Działania wojsk ukraińskich nad Dniestrem zostały wysoko docenione przez polskich przywódców. Wicepremier Ignacy Daszyński odznaczył męstwo ukraińskich żołnierzy, ich żelazna obronę części frontu, za którą byli odpowiedzialni. To „pewny dowód przyjaznych stosunków między dwoma narodami walczącymi w imię sprawiedliwości i wolności”.
Po wycofaniu się z powrotem nad Dniestr wojska ukraińskie otrzymały prawie dwutygodniowy odpoczynek.
14 września, po przekroczeniu Dniestru, Armia Ukraińskiej Ludowej Republiki ponownie przystąpiła do ofensywy. Tym razem wojska radzieckie nie wytrzymały presji. Ich front pękł po pierwszych ciosach. Ścigając wroga, 17 września osobna dywizja kawalerii zniszczyła kwaterę główną sowieckiej 41. Dywizji Strzelców w Terebowli, biorąc do niewoli 500 jeńców, 50 karabinów maszynowych, około 600 wagonów, dwie radiostacje, „czerwony” samochód Nachdywa i siedzibę główną.
Trofeów było tak wiele, że ich liczenie trwało cały wieczór i całą noc. 19 września osobna dywizja kawalerii schwytała „czerwonych” uciekających z Tarnopola, chwytając 300 jeńców.
Mieszkańcy miasta radośnie przywitali Ukraińców. Wkrótce oddziały polskiej 8 Dywizji Piechoty wkroczyły do Tarnopola od strony zachodniej, na mocy porozumienia, z którym kawaleria ukraińska przeszła do Wielkich Birek.
Kontynuując pościg za pokonanym wrogiem wojska ukraińskie i polskie ruszyły na wschodni brzeg Zbrucza. Naczelny Wódz RP Marszałek Józef Piłsudski pogratulował Armii URL powrotu do ojczyzny, życząc jej „sukcesu godnego jej zdolności i odwagi” , aby „jej ciężka praca została ukoronowana szczęściem tej radosnej fali, kiedy naród ukraiński, potężny i wolny, zajmie swoje miejsce wśród wolnych narodów”.
W imieniu Wojska Polskiego Piłsudski podziękował Ukraińcom za „wspólną pracę wojenną”. Marszałek szczególnie podkreślił współpracę bojową z polską 6 Armią, której każdy żołnierz „zawsze będzie pamiętał, jak walczył ramię w ramię z Kozakiem Armii URL przeciwko wspólnemu wrogowi dla wspólnych celów, jak widział towarzysza i brata u kozaka armii ukraińskiej, jak razem z nim dzielił nieszczęścia, próby, radości i zwycięstwa, a będzie pamiętał, że żywa historia żołnierza, którą przeniesie z jednego polskiego domu do drugiego, stanie się ogniem, który zjednoczy na zawsze oba narody braterskie.
Ale na wschodnim brzegu Zbrucza wciąż trwała ofensywa wojsk ukraińskich. Armia Petlury odparła nieprzyjaciela o 150 km i w połowie października dotarła do Litynia, Żmerinki, Tomaszpola i Jampola. Zatrzymała się na tych granicach tylko wskutek rozejmu, który Polacy zawarli z bolszewikami w Rydze i do którego zmuszona była przyłączyć się strona ukraińska. Rozejm nie miał poparcia ze strony marszałka ale jego podpisanie lobbowało środowisko Romana Dmowskiego.
18 października, w dniu zawieszenia broni, Naczelny Wódz RP marszałek Józef Piłsudski skierował do wojsk ukraińskich list pożegnalny, w którym napisał m.in.:
„Nasza armia pamięta krwawe bitwy, w których wojska ukraińskie nieustannie brały udział zarówno w dniach zwycięstw, jak i w godzinach prób. Wspólna krew i masowe groby położyły kamień węgielny wzajemnego zrozumienia i przyjaźni między naszymi narodami. Teraz, po dwóch latach ciężkiej walki z barbarzyńskim napastnikiem, żegnam wspaniałe oddziały Ukraińskiej Republiki Ludowej i stwierdzam, że w najtrudniejszych momentach, w nierównych bitwach, nosiły wysoko flagę, na której widniało hasło >>Za naszą i wasza wolność<< jest napisane, co jest świadectwem wiary każdego uczciwego żołnierza”.
Władze Ukraińskiej Republiki Ludowej przeprowadziły mobilizację, która zwiększyła łączną liczbę żołnierzy do 40 tys., a siłę bojową do 14 tysięcy. Dowództwo Armii planowało rozpocząć ofensywę 11 listopada, ale Czerwoni okazali się o jeden dzień szybsi. Rankiem 10 listopada rozpoczęli ofensywę, która rozwijała się bardzo szybko.
Kilka prób powstrzymania ich kontratakiem zakończyło się niepowodzeniem. Zbliżała się katastrofa. 14 listopada rozpoczęła się ewakuacja Kamieniec Podolskiego. 18 listopada padł Płoskirów. Nieprzyjaciel przycisnął wojska ukraińskie do Zbrucza. 20 listopada zajmowali mały kawałek terytorium na wschód od Wołoczysk. Następnego dnia armia ukraińska wycofała się za rzekę.
Na zachodnim brzegu Zbrucza wojska ukraińskie znalazły się na terenach II RP. Złożyli broń, pozostawili konie i całe swoje mienie wojskowe. Ogółem internowano około 20 tys. żołnierzy armii Petlury. Polakom przekazano prawie 18 000 karabinów, ponad 400 karabinów maszynowych, 30 samochodów i 2 pojazdy opancerzone.
Do Przemyśla i Poznania wysłano prawie 120 wagonów z mieniem wojskowym i amunicją, a do Tarnowa w zaplombowanych wagonach pojechały zapasy złota Ukraińskiej Republiki Ludowej. Do niewoli rosyjskiej dostało się 12 000 żołnierzy ukraińskich.
Na terenie Polski wojska ukraińskie stacjonowały w obozach internowania, gdzie utrzymywały swoją wewnętrzną organizację. W następnym roku rząd Ukraińskiej Republiki Ludowej przeprowadził nową kampanię. Jednak partyzancki nalot gen. Jurka Tiutyunnyka, który miał miejsce w listopadzie 1921 r., zakończył się klęską i kolejną tragedią.
To zakończyło operacje wojskowe armii URL jako regularnej siły zbrojnej zakończył desperacki wypad zbrojny Ukraińców na teren okupowany przez bolszewików w listopadzie 1921 roku. 359 schwytanych żołnierzy ukraińskich zostało rozstrzelanych przez „czerwonych” w pobliżu Bazaru na Polesiu.
Pod koniec sierpnia 1924 zlikwidowano ostatni obóz w Kaliszu. Władze URL oficjalnie zwolniły wszystkich żołnierzy na urlop bezterminowy.
Słowo Polskie za: istpravda, 1 września 2022 r.
Leave a Reply