Pierwsze pisemna wzmianka o Tywrowie odnosi się do 1505 roku, kiedy to bracławski ziemianin Teodor Daszkiewicz otrzymał od wielkiego księcia litewskiego Aleksandra przywilej, potwierdzający prawa na posiadanie Tywrowa, ofiarowanego mu przez księcia Witolda w XIV wieku „za ofiarną służbę”.
Przez długi czas Tywrów pozostawał pogranicznym miastem Litwy, kilka razy był poddawany niszczycielskim najazdom z niedalekiego Kuczmańskiego Szlaku, przetartym przez Turków i Tatarów. Tatarzy dobrze wiedzieli, że pod Tywrowem istnieje bardzo wygodna przeprawa przez Boh (Południowy Bug). Naturalnie okoliczne domy przy przeprawie stawały się pierwszymi ofiarami gości. Jedna z przepraw jeszcze długo nosiła nazwę Tatarskiej, do dziś od czasu do czasu widać podziemne wejścia do przejść, którymi mieszkańcy Tywrowa w razie niebezpieczeństwa uciekali do sąsiednich lasów. Starsi mieszkańcy zapewniają, że tymi labiryntami można było dojść nawet do Winnicy (28 km.: Red.)!
W czerwcu 1648 roku kozacko-chłopskie wojska Maksyma Krywonosa zdobyły Tywrów szturmem. Po Ruinie, miasto znów stało się zamożne, miejscowe zboże wywożono aż do Danziga.
W 1742 roku właściciel Tywrowa bracławski chorąży Michał Kaletyński przywiózł do miasta dominikanów i w miejsce starego klasztoru założonego jeszcze w 1569 roku i prawdopodobnie, zniszczonego przez rebeliantów Chmielnickiego, wybudował dla nich nowy. W 1744 roku Tywrów otrzymał prawo magdeburskie. W tym czasie nastąpiło w Tywrowie wydarzenie, typowe i dla „oświeconego” XVIII wieku, a nie tylko dla epoki średniowiecza. W 1590 roku Marianna Jaroszyńska, wyszła za mąż za Sebastiana Kaletyńskiego i w posagu otrzymała Tywrów. Kiedy zgasła linia spadkobierców tego rodu, do miasta i przylegających do niego ziemii zaczęli pretendować jak przedstawiciele ubocznej linii Kaletyńskich tak i rodzina Jaroszyńskich. „Rodzinne sprzeczki” w 1756 roku przerodziły się w małą wojnę. Po najeździe na Tywrów z dobrze uzbrojonym oddziałem, Zachary Jaroszyński wygrał krwawą bitwę, w której z obu stron stosowano nawet artylerię!
Syn Zacharego Jaroszyńskiego osiadł tutaj na stałe – naprzeciwko klasztoru wybudował duży pałac, założył park, i obydwa architektoniczne kompleksy – pałac i klasztor na długo ukształtowały wizerunek Tywrowa.
– Kiedy wjeżdżasz do miasteczka, przed twoimi oczami pojawia się wysoka, ostra dzwonnica kościelna, która panuje nad wszystkimi pozostałymi budowami i widoczna jest z daleka. Nie można jej porównać ze skromną cerkwią prawosławną, niestylową i małą. Cerkiew milczy a zegar w kościele przypomina o sobie cieniutkim dzwonem na początku każdej nowej godziny („Historyczny zwiastun”, 1912 r.).
Kościół z dwoma nie zachowanymi do dziś wieżami na fasadzie i małą sygnaturką na wierzchołku wysokiego dachu był widziany z daleka, od drogi, biegnącej pomiędzy polami do stromych skalistych brzegów Bohu. Tutaj, przy przeprawie, gdzie całą uwagę przyciągały już rzeka i drewniany most oraz ulica, która bez pośpiechu wzbijała się po rzecznym zboczu, kościół znikał z pola widzenia i pojawiał się już u góry, za folwarkiem, uderzając w oczy swoją masywnością. Surową fasadę ożywiają lekko podkreślone pilastry z uproszczonymi kapitelami i okrągłe otwory w trzeciej kondygnacji, całkowicie współbrzmiące z „cieniutkim głosem” zegara.
Klasztor w całości zbudowany jest według schematu, znajomemu już nam z Winnicy i Brahiłowa, z wyraźnie widocznym efektem stopniowego ubywania szerokości budowli, zgodnie z ich funkcjonalnym przeznaczeniem. Na przodzie — fasada kościoła, zwrócona do rzeki. Tutaj duże pilastry odpowiadają skali budynku. Na bocznych zaś fasadach zastosowano pilastry o dużo mniejszym rozmiarze, uproszczono także rysunek okiennych obramowań. W malusieńkim, porównując z rzeczywiście dużym kościołem, korpusie klasztoru, wystrój architektoniczny całkiem zanika — gładkie ściany, brak pilastrów i obramowań. Wspaniałym, natomiast, było kiedyś wnętrze kościoła. Wyjątkowo pięknie prezentował się rzeźbiony podest, przedstawiający alegoryczny „okręt” — z masztami, żaglami a nawet sieciami. Ksiądz musiał wyglądać na nim naprawdę fantastycznie — niby kapitan w sutannie.
W 1891 roku tywrowski pałac sprzedano podolskiej eparchii prawosławnej, która otworzyła w nim seminarium duchowne. Po siedmiu lat funkcjonowania seminarium pałac spłonął, przy czym szczególnie ucierpiała centralna część z fasadą, zwróconą do klasztora, na której, prawdopodobnie, znajdował się portyk z kolumnami. Zachowała się jedynie parkowa fasada, niosąca znamię późnego baroku: tradycyjne trzy ryzality, pilastry jońskiego porządku, ruszt, potrójne okna. Centralny ryzalit podniesiony na piętro. Półokrągłe frontony koronują nie tylko boczne ryzality, ale również portale wejść w centrach skrzydeł, ożywiając i optycznie skracając silnie rozciągniętą fasadę tywrowskiego pałacu.
Każdy zauważy znaczną różnicę w stylu wystroju architektonicznego prawego ryzalitu i całego budynku. Pierwszy, niewątpliwie odnosi się do pałacowego stylu z końca XIX wieku i jest realizowany w lepszych tradycjach wczesnego klasycyzmu. Niestety, późniejsze zmiany zakryły fasadę z czterema półkolumnami. Rysunek takich samych kapitoli powtarza się na pilastrach, dekorujących boczne fasady pałacu.
Piękny stary park, zaczyna się od razu za pałacem. Silne pofałdowanie terenu, ze wzgórzami i wąwozami, mały strumyczek, wpadający w Bug, określają pejzażowy charakter parku. Pierwsze sadzonki stały się dziś ogromnymi lipami, dębami i grabami. Nad urwiskiem — odcinek muru fortecznego, złożonego z czerwonej cegły i kamienia, który prawdopodobnie był częścią XVI-wiecznego klasztora.
Z nowszych zabytków, zainteresowanie może wzbudzić nieczynny już młyn znajdujący się na prawym brzegu przebijającego się przez kamienie Bugu. Został on przebudowany w elektrownię wodną jeszcze w 1907 roku. Ogólna moc tej elektrowni wynosiła w sumie 50 kilowatów.
Na podstawie książki Dmytra Małakowa „Bracławszczyzna”
GK
Kościół w Tywrowie przechodzi dziś renowację. W czasach ZSRS komuniści przekształcili go w farbykę plastiku
Tak dzisiaj wygląda dawny pałac Jaroszyńskich w Tywrowie
Leave a Reply