Tułaczka powstańca styczniowego po pobycie w więzieniu kijowskim

XIX-wieczny Kijów na szkicu Napoleona Ordy. Fot. in

Dłuższe więzienie fatalny wpływ na człowieka wywiera. Staje się on rozdrażnionym, złym, opryskliwym, później przychodzi wielkie wyczerpanie fizyczne i moralne, mury więzienia stają się wstrętne, pragnienie swobody przechodzi w stan chorobliwy.

Otóż i dla nas więzienie stawało się coraz cięższem, opanowało nas wyczerpanie i znudzenie, gnębiła tęsknota i niepokój o byt naszych rodzin. Nareszcie w drugiej połowie 1865 r. skończył się termin naszego uwięzienia. Z rana tego dnia opuściliśmy ponure mury baszty Prozorowskiej i pod eskortą jeszcze wojskową udaliśmy się do Komendantury, gdzie wezwany ksiądz wobec dwóch urzędników wysłuchał od nas wiernopoddańczej przysięgi, Stąd już bez eskorty powiedziono nas do kancelarii policmajstra, gdzie po dopełnieniu jakichś formalności dopiero na swobodę puszczono.

Powróciwszy do domu, zastaliśmy straszną reakcję. Jako oddanych pod ścisły nadzór policyi bano się i unikano nas. Odmówiono nam nie tylko wszelkiej na razie pomocy, o któreśmy co prawda nie zabiegali, lecz nawet pracy, która była teraz dla nas jedynym środkiem dalszej egzystencji, gdyż wszelkich zapasów byliśmy kompletnie pozbawionymi.

A byli nawet i tacy, którzy całą winę klęsk, jakie na kraj nas spadły, tym wyłącznie, których przedtem bohaterami głosili, przypisywali.

Cierpieliśmy więc straszliwy niedostatek, głód nawet. Lecz rzućmy zasłonę na te ciężkie, okropne czasy, których wspomnienie, dziś jeszcze duszę rozdziera. Dowiodły one jak niewyrobionem jeszcze było owoczesne społeczeństwo, które w miejsce większego jeszcze zsolidaryzowania się i postawienia silnego moralnego oporu, bezradnie korzyło się przed tymi, którzy poniewierając go, gnietli ze straszliwą zaciętością.

Może teraźniejsze młode pokolenie, zrodzone i wyrosłe w czasach tak strasznego nacisku, jakim naród nasz obecnie jest gnębiony, potrafi wyrobić w sobie, tę tak niezbędną, siłę odporną, która da mu moc niewzruszenie wytrwać przy świętych ideałach narodowych, które wcześniej czy później nad uciskiem zatryumfować muszą.

My zaś, już bardzo nieliczni członkowie schodzącego ostatecznie do grobu pokolenia, w półwiekową rocznicę wielkiej, choć smutnej epopei narodowej w 1863 r., wyczerpani życiem, które dla nas usłanem różami nie było, pracy młodych pokoleń błogosławić już tylko możemy…

Część XVIII

Walery Franczuk za: Stanisław August Wacowski, W półokrągłej baszcie. Wspomnienia z roku 1863 r., 24 listopada 2023 r.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *