Niewielkie miasteczko Lityń, któremu Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich poświęcił w V tomie aż cztery strony, trudno jest ominąć, jadąc ze Lwowa do Winnicy, Kijowa czy Humania. Licząca około 6800 mieszkańców podolska miejscowość, zapamiętać się może podróżnikowi chyba tylko ciekawym skrzyżowaniem, które w prawo poprowadzi do Winnicy, a w lewo – do starego polskiego cmentarza, który też posłużył areną działań dla woluntariuszy z województwa dolnośląskiego w ramach akcji „Mogiłę dziada pradziada ocal od zapomnienia”.
Po lewej stronie drogi około kilometra za skrzyżowaniem, ukazuje się nam cmentarz, a raczej plac, na którym woluntariusze z Polski spróbowali odtworzyć część pomników z ogromnej ilości gruzu, który kiedyś był nagrobkami i płytami nagrobnymi na mogiłach mniej czy bardziej znanych Polaków.
Wspaniale odnowione napisy pokazują nam nazwiska pochowanych tu osób – Aleksandra Krzywobłockiego, ks. Dominika Łagowskiego, Aleksandra Stankiewicza i innych. Czerwoni barbarzyńcy, którzy przyszli w latach 20. XX wieku na Podole ze wschodu bardzo postarali się, by usunąć ślady polskości w byłym wolnym mieście królewskim Lityniu, zaszczyconym wizytą króla Stanisława Augusta 22 maja 1787 roku. Na szczęście to im się nie udało – dziś niemi świadkowie historii przypominają mieszkańcom miasta oraz gościom, kto naprawdę zasługuje na pamięć i szacunek, a nie banita Karmeluk, muzeum którego znajduje się po prawej stronie, tuż za wyżej wspomnianym skrzyżowaniem.
Radzimy, w wypadku przejeżdżania przez Lityń, odwiedzić miejscowy polski cmentarz, oddając cześć nie tylko tam pochowanym, ale także i wysiłkowi blisko 600 osób z województwa dolnośląskiego, którzy pojechali 1000 kilometrów by odrodzić stare polskie cmentarze na terenie całej Ukrainy.
Redakcja
Zdjęcia z Litynia
{morfeo 365}
Leave a Reply