Poemat Duch od stepu jest swego rodzaju skarbnicą wiedzy na temat tego, w jaki sposób kresowy poeta Józef Bogdan Zaleski postrzegał świat baśniowej Słowiańszczyzny. Odwoływanie się do najdawniejszych czasów słowiańskich miało ogromne znaczenie w czasach, gdy Polska znajdowała się pod zaborami.
Warto zwrócić uwagę na znaczenie opisanych przez poetę rytuałów i wierzeń. Z psychologicznego punktu widzenia, rytuały były dla pogańskich Słowian swego rodzaju zaklinaniem rzeczywistości, była to ich religia, a w ten sposób prezentowali swój kult pogańskich bóstw. Dla współczesnych Zaleskiemu przywołanie religii Słowian było próbą przypomnienia ich dawnej świetności. Świetności, która była wówczas zapomniana (choćby ze względu na trudną sytuację polityczną, w której znalazła się Polska). Świetność Słowian polegała na ich inności. Nie był to naród gorszy od Greków czy Rzymian, bo tak jak oni miał swoją religię, swoją własną mitologię. Przypomnienie tego faktu przez Zaleskiego mogło być zabiegiem, mającym na celu zmobilizowanie rodaków do podjęcia próby wskrzeszenia państwa. Dla samego poety, znajdującego się na emigracji, mogła być to swoista mentalna podróż do ziemi, z której pochodził, próba odnalezienia własnych korzeni.
Opisane w Duchu od stepu rytuały oraz historia Słowian miały również ogromne znaczenie ze społecznego punktu widzenia. Być może poeta, przywołując dawną świetność Słowian, chciał przyczynić się do zjednoczenia społeczeństwa? Słowianie, opisani w poemacie, tworzą jedność. Bez względu na to, z jakiego plemienia pochodzą, czy są to Polanie czy Derewlanie czy należą do rodu Słowian i czują się wspólnotą, całością. Inaczej było w czasach życia Zaleskiego – wtedy społeczeństwo było rozproszone, choćby ze względu na rozbiory, emigrację, dlatego ich poczucie wspólnoty było zaburzone. Poeta, wracając do dawnych czasów Słowian, próbuje rozbudzić w narodzie poczucie jedności, a co za tym idzie – chęć zjednoczenia się i walki o przyszłość narodu. Ma to ogromne znaczenie w kontekście sytuacji politycznej Polski. Zaleski, przywołując kulturę i religię Słowian pokazuje, że pomimo braku państwa na mapie, istnieje społeczeństwo, które łączy pewna indywidualność, wspólny język, historia, obyczaje, religijność. Są to czynniki narodotwórcze, a co za tym idzie, mogą stać się przyczynkiem do odbudowy państwa.
Zaleski, czerpiąc inspiracje z mitologii Słowian, próbuje odbudować ich utraconą tożsamość, odtworzyć dawną kulturę, która na przestrzeni wieków została zapomniana. Romantycy chętnie czerpali inspiracje z najdawniejszych czasów słowiańskich, przede wszystkim dlatego, że szukali tożsamości, szukali utraconych korzeni, ponieważ ich państwo nie istniało.
Józef Bogdan Zaleski napisał utwór Duch od stepu w 1836 roku. Po raz pierwszy ukazał się on w Paryżu pięć lat później. Poeta zadedykował poemat swojemu przyjacielowi, Adamowi Mickiewiczowi. To właśnie Mickiewicz najbardziej wspierał Zaleskiego i pomagał mu wydać swoją poezję. Duch od stepu otrzymał wiele pozytywnych ocen od poetów współczesnych Zaleskiemu. Docenili go także S. Goszczyński, J. Koźmian. Jednak nie zabrakło także głosów krytykujących dzieło Zaleskiego (J. Słowacki, Z. Krasiński). Mickiewicz dostrzegł w Duchu od stepu ideę mesjanistyczną. Docenił pokorę poety ukazaną w tymże poemacie. Nazwał swojego przyjaciela niezaprzeczalnie największym ze wszystkich poetów słowiańskich. Odmiennego zdania dotyczącego poezji Zaleskiego był J. Słowacki. Poeta skrytykował Ducha od stepu przede wszystkim za religijno-ideowy wymiar poematu.
Duch od stepu przez współczesnych badaczy literatury jest określany jako poemat historiozoficzny. Został on podzielony przez poetę na XXIII części. Część XII daje nam najwięcej informacji dotyczących rytuałów pogańskich i to na tej części skupię swoją uwagę w tej pracy. To najciekawsza i zarazem najbardziej dynamiczna część poematu. Zaleski zawarł w swoim utworze ponadto wiele wątków autobiograficznych, m.in. śmierć matki w kilka miesięcy po jego narodzinach i samotne dzieciństwo, wyjazd do Warszawy, emigracja w Paryżu. Poeta wypowiada się w utworze w pierwszej osobie, mówi:
I mnie matka-Ukraina
I mnie matka swego syna
Upowiła w pieśń u łona; (…)
Wersy te rozpoczynają kilka części poematu. Zaleski podkreśla w ten sposób, że to on sam jest nadawcą utworu. Kilkakrotne powtarzanie tego trójwersu ma także za zadanie podkreślić przynależność poety do ziemi ukraińskiej, ziemi, która ukształtowała go jako poetę. Ponadto Zaleski podkreśla, że narodził się po to, aby być poetą, matka rodząc go, obdarowała go darem poetyckiego głosu.
W kolejnych częściach utworu poeta przytacza opowieści o różnych plemionach europejskich, odwołuje się także do Biblii. W II części poematu Zaleski przywołuje postać Bojana – ukraińskiego śpiewaka. Postać ta była stałym motywem powtarzającym się w poezji Zaleskiego. Poeta uważał barda za swego rodzaju wzorzec, a siebie samego za jego następcę. Ponadto w swoim poemacie poeta umieścił postać guślarza, który jest przewodnikiem pogańskiego rytuału.
Część XII poematu w całości mówi o Słowianach, jednak poeta przywołuje w niej również chrześcijańskiego Boga oraz postacie związane z tą religią (np. św. Wojciech). Część ta jest swego rodzaju studium o kulturze i pochodzeniu Słowian. W tej części najwięcej możemy dowiedzieć się o słowiańskich bogach i rytuałach. Zaleski w tym fragmencie nazywa Słowian kochanym wielkim plemieniem.
Można wysnuć wniosek, iż pozostałe plemiona europejskie, o których poeta pisze w innych fragmentach utworu, zostały tam zamieszczone, by kontrastować z opisem Słowian, uznawanych przez poetę za wyjątkowe plemię. Również krajobraz Słowiańszczyzny ukazany przez poetę zdaje się być sielski i nadzwyczaj piękny. Zaleski pisze:
Widzę – piękną, błogą ziemię
Zieleniące się przestworza –
Góry, lasy, a trzy morza
I kochane wielkie plemię,
W słońcu się – na kwiatach roi…
Pra-pra-pra-ojcowie moi!
Także w tym fragmencie poeta akcentuje swoją przynależność do ziemi słowiańskiej. Zaleski podkreśla tu swoją chęć powrotu do korzeni, odnalezienia utraconej tożsamości. Dalej, poeta nazywa siebie przesadzonym szczepem Adama. Określenie to można rozumieć dwojako. Z jednej strony Zaleski możne nazywać tak siebie, ponieważ znajduje się on na emigracji, z drugiej może jednak także mieć na myśli Słowian, którzy nie znają swoich korzeni lub których słowiańska tożsamość została zatracona poprzez przyjęcie chrześcijaństwa. W dalszej części utworu poeta odwołuje się do legendy o Wandzie, córce Kraka, która zapobiegła wojnie polsko-niemieckiej, rzucając się do Wisły. Wspomina także czeską legendę o Lubusie, córce Krokta, która ceniona była za mądrość i dar proroczy.
Dalej poeta opisuje pogański obrzęd święta Kupały:
Czemuś nagle – niespodzianie
Ziemia w zorzach się rozbłyska?
Derewlanie, a Polanie,
Różni – różnych mian Słowianie,
Biegną święcić uroczyska!
Puste sioła i grodziska…
Patrzaj tam od Łysej Góry,
Z korowajem strojne chóry
Pieśń na świętą rzekę biją!
Głośniej – szerzej – pieśń rozbrzmiała,
Czyją głoszą chwałę – czyją?
„Perunowi cześć i chwała!
Święty ogień dla Kupała!”
Kupała to jedno z niewielu bóstw, którego znaczenie i atrybuty znane są w czasach współczesnych. Co więcej, Noc Kupały, czyli tzw. Sobótka jest obchodzona w niektórych częściach Polski do dzisiaj i cieszy się dużą popularnością, zwłaszcza wśród młodzieży. Obecnie obrzęd sobótkowy (zwany też nocą świętojańską) obchodzony jest nad rzekami, gdzie młodzi mężczyźni palą ogniska, a dziewczęta plotą wianki i puszczają je na wodzie. Jeśli wianek zostanie wyłowiony przez mężczyznę, kobietę, która go wypuściła czeka szybkie zamążpójście. Świętowaniu towarzyszą tańce i zabawy wokół rozpalonego ogniska. W czasach pogańskich bogini Kupała zwana była także boginią zielną, gdyż najlepiej znała się na ziołolecznictwie. Nazwa tego bóstwa występowała w wariancie męskim (Kupał) i żeńskim (Kupała), jednak badacze Słowiańszczyzny (m. in. Łomonsow, Trentowski) uważają, że bardziej zasadna jest nazwa żeńska, ponieważ w tamtym okresie lecznictwem zajmowały się przede wszystkim kobiety. Święto Kupały przypadało, podobnie jak obecnie, na noc z 23 na 24 czerwca (wigilia św. Jana), czyli w czasie wiosennego przesilenia, gdy dzień jest najdłuższy w całym roku, a noc najkrótsza. W czasie święta Kupały zwyczajem było palenie magicznych ziół, m. in. łopianu, jaskrów, piołunu, ruty, bożego drzewka, dziewanny, macierzanki. Uważano, że zioła te mają moc odpędzania chorób, a także czarownic. Najważniejszym ziołem, palonym podczas obrzędu sobótkowego była jednak bylica, nazywana także matką zielną, która według wierzeń miała największą moc odpędzania złych czarów. Obrzędy przypadające na Noc Kupały były zbliżone do tych, które wykonywane są współcześnie. W czasach pogańskich również palono ogniska na brzegach rzek. Pomieszanie tych dwóch żywiołów – ognia i wody – miało według Trentowskiego symbolizować gorącość lata, które nadchodzi i chłód wiosny, która odchodzi. W czasach pogańskich również na wodę puszczano wianki, jednak miały one inne znaczenie, niż współcześnie. Wianki miały symbolizować odchodzącą wiosnę. Płonące zaś ogniska miały za zadanie wspomagać zwycięstwo światła nad ciemnością, czyli zwycięstwo gorącego lata nad bliską już jesienią czy zimą.
Drugim przywoływanym w cytowanym fragmencie bóstwem jest Perun. Kult Peruna (zwanego też Piorunem, Gromem, Gromowitem), podobnie jak Kupały, był związany z ogniem. Na cześć tego bóstwa na skrajach lasów palono ogniska. Ogień ten nie mógł zgasnąć przez całą dobę, a tego, który dopuścił, by ogień przestał się palić, surowo karano. Ogniska na cześć Peruna palono tylko z drzewa dębowego, ponieważ właśnie to drzewo było uważane za atrybut tego bóstwa. Wierzono, że Piorun jest władcą nieba i ziemi, a także wszystkich słowiańskich bogów. Było to także bóstwo sprawiedliwości – według wierzeń Słowian, Perun władał piorunami, którymi wymierzał sprawiedliwość.
Dalej następuje piękny, dynamiczny opis tańców wykonywanych przez młodzieńców (nazwanych przez Zaleskiego mołojcami) oraz przez dziewczęta (krasawice). Młodzież opisana przez poetę jest żwawa, rumiana i piękna. Dziewczęta mają na głowach wspaniałe wianki, a zwinni młodzieńcy wykonują skoki przez ognisko. Wszystkie opisane przez poetę elementy są związane z obchodami Sobótki, przypadającej na wigilię św. Jana Chrzciciela. Sposób, w jaki zostali przedstawieni młodzi ludzie także świadczy o świetności ludu słowiańskiego. Mieszkańcy tej ziemi są bowiem krzepcy, pełni zdrowia, a także wspaniałej urody.
W kolejnych wersach poeta umieszcza zawołanie:
Łado! Łado! o Kupało!
Oby nam się dobrze działo!
Dwuwers ten powtórzy się w XII części w sumie czterokrotnie. Powtarzanie tej frazy sprawia wrażenie modlitwy pogańskiej, jest niczym litania. Według komentarza Cecylii Gajkowskiej Łado u Słowian pogańskich podobnie zwał się bożek piękności, sądząc przynajmniej etymologicznie z wyrazów ład, ładny. Etymologię tę potwierdza Tadeusz Linkner, jednak nieco inaczej interpretuje on znaczenie tego bóstwa. Badacz opisuje boginię Ładę (Ladę), która jest siostrą, a zarazem żoną męskiego bóstwa imieniem Ładon. Łada była swego rodzaju dopełnieniem Ładona – była kontynuatorką zadań jemu przypisanych, np. on panował nad porządkiem na ziemi i w niebie, natomiast ona wykańczała jego dzieło, czyniła je ładnym i godnym swego przeznaczenia. Łada była nazywana „słowiańską Wenerą”.
Młodzi ludzie, przy okazji zaślubin prosili ją o piękno i jak najdłuższe trwanie małżeńskiej miłości. Zaleski w poemacie wprowadził swego rodzaju nazewnicze rozróżnienie – chrześcijańskiego stwórcę nazywa Bogiem, natomiast bóstwa pogańskie – bohami. Określenie to nawiązuje do nazwy rzeki Bug, która w języku ukraińskim brzmi Boh.
W kolejnych strofach poeta przyzywa kolejne bóstwa, każde z nich ma przynieść inny dar dla modlących się:
Stare-Sta kontyny, miasta,
Słynną łaską Redegasta;
Nas Dziewanna kocha, żywi,
Żyjem szczęśni, bo poczciwi.
(…)
Perun daje niech pogodę!
Niech Światowid plemi zgodę!
Niech Marzanna chowa statek,
Ojcom naszym przyda latek!
Sam Tur niechaj kopców strzeże!
Niech straszliwie mści grabieże. (…)
Redegast (zwany też Radogostem) był bogiem gościnności i pokoju. Radogost radował się przybyciem gości do domu i nakazywał gospodarzowi dzielić się wszystkim tym, co miał. Co ciekawe, bożek ten cieszył się większym uznaniem niż Świętowit (Światowid) czy Perun. Dziewanna, która według Zaleskiego kocha i żywi, nie była jednak patronką miłości. Pod jej opiekę oddawały się dziewice oraz stare panny. W opiekę Dziewanny oddała się również wspominana wcześniej w poemacie legendarna Wanda. Atrybutem tej bogini był kwiat dziewanny. W tym kontekście zasadne wydaje się być ludowe porzekadło Nie chodź na panny, gdzie rosną dziewanny, zapewne dlatego, że panny te wcale nie czekają na zamążpójście. Wspomniany już wcześniej Perun jest w tym fragmencie proszony o pogodę. Być może poeta odwołuje się tutaj do jego atrybutu – pioruna, choć możliwe też, że pogoda w tym kontekście oznacza spokój, sprawiedliwość.
Światowid (inaczej: Świętowit) jest natomiast proszony o zgodę. W czasach prasłowiańszczyzny był on uważany za bóstwo naczelne. Był on przede wszystkim bóstwem odpowiedzialnym za urodzaj, dlatego też oddawano mu szczególną cześć w okresie żniw. Ponadto uważany był za boga wojny, losu i przepowiedni. Przed świątyniami Światowida trzymano konie, którymi opiekowali się arcykapłanowie. Zwierzęta te wróżyły podczas wojny zwycięstwo lub klęskę. Świętowit był czczony w całej Słowiańszczyźnie o czym świadczy chociażby fakt, iż jego posąg (wykuty w wapieniu, o wysokości 3 m) znaleziono w rzece Zbrucz, natomiast na Pomorzu – dwie figurki o wysokości 10 cm.
Marzanna w poemacie Zaleskiego jest proszona o to, by chowała statek. Zapewne poeta miał na myśli, aby bogini dbała o dostatnie życie swoich wiernych, a także dawała im długie życie (ojcom naszym przyda latek). Marzanna była bowiem w czasach pogańskich boginią śmierci. Według badaczy imię Marzanna pochodzi od słów morzyć, mrzeć, mór. Bogini towarzyszyły dwie pomocnice – Cicha i Kania, z których jedna porywała dzieci, a druga je zabijała. Święto Marzanny przypadało na pierwszy dzień kwietnia (dzisiejsze Prima Aprilis). Data ta była umotywowana faktem, iż w marcu umierało najwięcej ludzi. Z tego powodu pierwszy kwietnia był dla ludzi zwycięstwem nad śmiercią – świętowali ci, którym udało się jej umknąć. W dniu święta Marzanny wykonywano jej kukłę ze słomy (nie miała ona swojego posągu) i w uroczystej procesji wysyłano ją do podziemnego świata, poprzez symboliczne wrzucenie kukły do wody. Wierzono, że dzięki temu śmierć i choroby nie będą dotykać ludu tak często. Słowiański obrzęd topienia słomianej kukły Marzanny do złudzenia przypomina obrzęd współczesny. Jednak obecnie Marzanna topiona jest nie pierwszego kwietnia, lecz w pierwszy dzień wiosny. Rytuał ten ma na dobre pożegnać srogą zimę, a przywitać piękną wiosnę. Topienie Marzanny nie ma już nic wspólnego z odpędzaniem śmierci. Jest to raczej forma dziecięcej zabawy.
Niewiele wiemy o przywołanym przez poetę Turze. W poemacie proszony jest przez lud o strzeżenie kopców i mszczenie grabieży. Trudno zweryfikować zasadność tych próśb. Według Tadeusza Linknera Tur był bóstwem związanym z rozpoczęciem lata. Jego święto przypadało na 26 maja. Nazwę uzasadnia Linkner następująco: Tur pochodzić może od tura i oznaczać wiosenne słońce w znaku byka, udające się po zwycięstwo. Jednak Cecylia Gajkowska proponuje inną interpretację tej postaci. Według niej Tur nie był bóstwem. Czczone za to było zwierzę – tur, które obdarzone, ogromną siłą, uważane było za magiczne.
Część XII Ducha od stepu jest opisem rytuału wykonywanego przez Słowian, być może z okazji święta Kupały. Zaleski przedstawia nam obraz ludzi biegnących święcić uroczyska. Poeta opisuje młodych ludzi, którzy odprawiają uroczysty obrzęd. Zbierają się oni na skraju lasu, przy ognisku i śpiewają pieśń na cześć bóstw. Lud wykonuje także rytualny taniec wokół ognia (taniec był przypisywany właśnie obchodom święta Kupały, podobnie jak palenie ognisk). Młodzieńcy, którzy przybyli na święto skaczą przez ogniska, natomiast dziewczęta są przystrojone w piękne wianki. W następnych strofach części XII poeta przywołuje kolejno bóstwa słowiańskie, z których każde ma przynieść inne łaski dla wiernego ludu. Swoistą klamrą w tej modlitwie jest zawołanie:
Łado! Łado! o Kupało!
Oby nam się dobrze działo!
Powtarzanie tego dwuwersu do złudzenia przypomina formę chrześcijańskiej litanii. Może to prowadzić do wniosku, iż poeta umieścił w XII części poematu swego rodzaju pogańską modlitwę.
Olga Matyjaszczyk
GK
Leave a Reply