Z pochodzenia jestem Polką. Urodziłam się i wyrosłam we wsi Czemerysy Barskie w polskiej rodzinie prostych, zwyczajnych ludzi. Bardzo kocham swój kraj i miasto oraz kościół, w którym kształtowało się od dzieciństwa całe moje jestestwo.
Przez wszystkie te lata przeżyłam różne sposoby traktowania mnie jako Polki, jednak nic i nikt nie mógł pozbawić mnie prawa bycia nią. Z upływem lat – a mam ich już 60 – coraz częściej zastanawiam się jaką jestem Polką.
Zbliża się listopad a z nim Święto Niepodległości Polski. W tym dniu wspominamy bohaterów, którzy zginęli walcząc o niepodległość oraz bohaterów, którzy odbudowywali kraj. Wspominamy także trudne czasy powstawania tego, z czego dzisiaj korzystamy, czym się szczycimy i o co się troszczymy. Zadaję sobie pytania: Jak przeżywamy to święto w rodzinach? Jakie odczucia mamy w sobie, w swojej podświadomości? Czym osobiście jest dla mnie to święto i jak widzę je u innych?
Jest w naszym Barskim Towarzystwie Polaków wiele osób, które są dla mnie wzorem. Są to osoby, które poświęcają swoje umiejętności, czas, talent, zdrowie po to, abyśmy mieli możliwość obejrzeć piękny koncert czy spektakl albo posłuchać ciekawej konferencji. Przykładem może być ostatnia konferencja na temat rodziny Hanickich i Żuławskich. Zawsze mamy możliwość pogłębienia znajomości języka polskiego. Możemy też po prostu porozmawiać przy filiżance kawy.
Można by dużo mówić na ten temat, ale chcę powrócić do swoich rozmyślań o duchu niepodległości teraz, wśród osób, które mnie otaczają.
Jest w naszym stowarzyszeniu pewna osoba, o której chciałabym napisać. To Teofila Ordyńska, cicha, skromna kobieta, moja krajanka i koleżanka. Dla mnie, a myślę, że nie tylko dla mnie, jest ona przykładem człowieka, jaki z godnością i odważnie, patriotycznie i z oddaniem siebie niesie swoje polskie pochodzenie w postawie w stosunku do bliźnich.
Teofila pochodzi ze Snitkowa, z mocno wierzącej rodziny polskiej, gdzie zachowywano tradycje z dziada pradziada i tak dzieje się do tej pory.
Bardzo lubię jej opowiadania o dzieciństwie i o tradycjach świątecznych. Chętnie śpiewa różne piosenki i kolędy w języku polskim. Wspomina też o dziadku, którego zabrało NKWD, oraz o trudnościach jakie przeżyła ich rodzina z powodu polskiego pochodzenia. Mieli złamane życie, ale nie wyrzekli się ducha polskości i wiary, jaki do dziś dnia towarzyszy jej w życiu.
Teofila jest kobietą drobnej budowy i słabego zdrowia, ale mocną przez swoje uczynki, które są jej siłą. To zdumiewające, że mimo problemów ze zdrowiem i bez względu na pogodę bezwarunkowo uczestniczy w każdy piątek we mszy świętej. Za wsią stoją dwa bardzo stare krzyże postawione na pamiątkę ofiar najazdów tureckich na te ziemie. Teofila wraz z rodziną opiekuje się nimi. Zbiera informacje i spisuje historię miejscowości, przygotowuje ciekawe wycieczki dla gości, którzy przyjeżdżają do Domu Polskiego. Można śmiało powiedzieć, że Teofila Ordyńska jest takim cichym apostołem służby. Odwiedza chorych i samotnych. Karmi ich i pociesza. Jest odpowiedzialna za grupę osób w starszym wieku. Kiedy do Domu Polskiego przywożone są noworoczne paczki, prowadzi wolontariuszy do tych osób albo zanosi im je sama. Jest to osoba, która zawsze znajdzie czas, aby każdego ze swoich podopiecznych wysłuchać i kierując się współczuciem dopomóc mu w każdy możliwy dla niej sposób. W Stowarzyszeniu Polaków wykonuje z zaangażowaniem każdą powierzoną jej pracę. Cieszy się sukcesami przedsięwzięć i przeżywa wszystkie problemy.
Zawsze podziwiam jej postawę w rodzinie. Pamiętam, kiedy w zeszłym roku spotkałam ją z córką w dniu Święta Niepodległości. Obie miały wpięte kotyliony, nie aby się w jakiś sposób wyróżnić, lecz dlatego, że polskość jest integralną częścią ich jestestwa.
Wzrusza mnie w jaki sposób Teofila zwraca się pieszczotliwie do córki – mówi do niej „córuniu”. Podobnie, z prawdziwym oddaniem opiekuje się swoją bardzo już starą i schorowaną matką.
Troszczy się o groby rodziców męża i swojego ojca. Kiedy jest na cmentarzu, zawsze stara się odwiedzić groby wszystkich znajomych i otoczyć ich modlitwą.
Jestem przekonana, że właśnie w takich ludziach żyje duch niepodległości. Wydaje mi się, że nie umiemy w porę zauważyć i docenić ich skromnego, lecz mądrego i pełnego wartości życia. Dopiero kiedy tracimy taką osobę odczuwamy wielką pustkę spowodowaną jej nieobecnością wśród nas i zauważamy ile dla nas znaczyła.
Pozdrawiam Wszystkich z okazji Święta Niepodległości Polski.
Larysa Zalewska, 22 listopada 2021 r.
Leave a Reply