Premiera filmu „Rejs 1989”, która odbyła się 18 grudnia w Teatrze Wielkim w Warszawie, a późnym wieczorem także w TVP 1, została potraktowana zaskakująco biernie przez krytyków filmowych i polskich polityków. Całkiem inaczej wypowiedzi sędziwych uczestników burzliwych przemian gospodarczych są traktowane za wschodnią granicą państwa polskiego. Ukraina przeżywa dziś to samo, przez co przeszła Polska 25 temu. Czy rejs po burzliwym morzu niepewności i skorumpowanej gospodarki doprowadzi państwo ukraińskie do tego samego rozwoju, który przeżywa dziś Rzeczpospolita?
Jak dużo Polaków dziś pamięta, z czym musiał się zmierzyć pierwszy pokomunistyczny rząd Polski? Miliardowe długi, zaciągnięte w ZSRS, zagrożenie ze strony Niemiec w postaci rewizji granic i ewentualnej utraty Śląska, niepopularne reformy, wskutek których ceny wzrastały prawie codziennie, niezadowolenie i protesty mieszkańców wobec niejasnej przyszłości… Szesnaście miesięcy walki o przejście Polski na tory gospodarki rynkowej bezpośrednio były związane z działaniami pierwszego premiera III RP Tadeusza Mazowieckiego.
Większość wypowiedzi w produkcji Jerzego Śladkowskiego należą do Lecha Wałęsy, Marcina Święcickiego, Leszka Balcerowicza oraz innych ministrów i urzędników polskich górnego szczebla, którzy zmierzyli się w 1989 roku z trudnym wyzwaniem – podołaniem korupcji w administracjach podatkowych, pozyskiwaniem pieniędzy do absolutnie pustej kasy budżetowej a także działaniami w ramach zjednoczenia Niemiec Wschodnich z Niemcami Zachodnimi, szukania wsparcia w USA a nawet Gorbaczowa, który, jak okazało się, miał decydujący głos w sprawie zakazu rewizji przedwojennych granic Niemiec, o co było coraz głośniej w Niemcach, pozbawionych Muru Berlińskiego.
Ówczesne kroki rządu Mazowieckiego postrzegamy dziś wyłącznie przez pryzmat sukcesów – Reforma Balcerowicza, umorzenie polskiego długu przed ZSRS poprzez przekazanie Związkowi Radzieckiemu polskiej techniki rolnej i budowlanej, zmiana wszystkich naczelników urzędów podatkowych. Ale, jak twierdzą bezpośredni uczestnicy i ministrowie pierwszego rządu III RP, czasami sytuacja była bardzo dramatyczna. Udało się w dużej mierze dzięki szybkim i twardym decyzjom Mazowieckiego i jego współpracowników.
Czy obecny premier Jaceniuk jest ukraińskim „Mazowieckim”? Czy jego funkcje coraz częściej przejmuje prezydent Petro Poroszenko, a Arsenij Petrowicz znajduje się w cieniu „potentata czekoladowego”? Widocznie dużą przewagą, zarówno Mazowieckiego, jak i Jaceniuka była i jest determinacja na drodze do przestawienia własnego państwa na nowe tory – bez korupcji, „kumostwa”, prawa, rządzonego przez telefon, bezkarności przedstawicieli starych władz i sędziów, uwikłanych w sprawy aresztowań aktywistów akcji protestacyjnych, jak w Polsce w 1989 roku, tak i na Ukrainie w roku 2013-2014.
Niestety Polska nie otrzymała w spadek od komunistów system oligarchiczny, który nadal rządzi Ukrainą. Jak pokazały ostatnie dwie ukraińskie rewolucje – Pomarańczowa i Euromajdan, wszystko znów kończy się na obietnicach i pozorach przeprowadzenia lustracji w szeregach urzędników górnego szczebla.
Co czeka Ukrainę podczas „Rejsu 2015”? Bankructwo czy cudo gospodarcze? Żeby to zrozumieć, warto wyciągnąć wnioski z historii najbliższego sąsiada i adwokata Ukrainy – Polski. Społeczeństwo jest w stanie cierpieć przez kilka lat, jeżeli będzie widziało, że rząd i prezydent przeprowadzają kluczowe reformy, a bandyci trafiają do więzień i tracą nagrabione, w czasach rządzenia Janukowicza i jego Partii Regionów, mienie i pieniądze. Ludzkie zaufanie ma granice. Może w pewnym momencie pęknąć, jak bańka mydlana. A nowy Majdan już nie będzie tak tolerancyjny, jak dwa poprzednie. Potwierdziły to niedawne wydarzenia w Winnicy na Podolu oraz w Zaporożu.
Jerzy Wójcicki, 19.11.14 r.
Leave a Reply