Badając pozostałości polskich nekropolii w Kijowie i okolicach, znalazłem się na starożytnym cmentarzu Zwierzynieckim, położonym na wzgórzach peczerskich w pobliżu Ławry i radzieckiego posągu Matki Ojczyzny.
Wśród grobów mniszek klasztorów floriwskiego i wwedeńskiego udało mi się znaleźć jedyny na cmentarzu grobowiec z dawnym napisem w języku polskim. To był to grób generała majora wojsk inżynieryjnych Bolesława Bilczyńskiego. Zginął tragicznie 26 stycznia (w przybliżeniu) 1918 roku w Kijowie, gdy do miasta wkroczyła armia bolszewicka Michaiła Murawjowa.
To wydarzenie było poprzedzone trzydniowym ostrzałem artyleryjskim zabytkowych budynków stolicy. Według słów samego Murawjowa: „Zająłem miasto, strzelałem w pałace i kościoły… biłem nie okazując litości nikomu. 28 stycznia Duma (Kijowa) poprosiła o rozejm. W odpowiedzi kazałem dusić ich gazami. Setki generałów, być może tysiące, zostali bezlitośnie zamordowani…”. Od pocisków ucierpiała katedra klasztoru św. Michała Archanioła, Centralna Rada, został zniszczony dom Michajła Gruszewskiego i tym podobne. Zdobywszy Kijów bandyci bolszewiccy rozpoczęli systematyczny terror i rabunek. Otoczali każdy dom i rozstrzeliwali wszystkich, których uważali za wroga. Często byli to ludzie mówiący po ukraińsku lub w innym języku oprócz rosyjskiego. Istnieją dowody, że ulicami Kijowa jeździł samochód pancerny z napisem „Śmierć Ukraińcom!”. Na ulicach zabijano przypadkowych ludzi, którzy byli niewinni . Egzekucje tak zwanych „wrogów klasy robotniczej”, za zgodą Murawjowa i jego oficerów odbywały się zarówno na ulicach, jak i w parku Mariinskim.
Jednym z pierwszych, który padł ofiarą tych okrucieństw, był metropolita Włodzimierz. Jego rezydencja tradycyjnie znajdowała się w Ławrze Peczerskiej, którą wojska Murawjowa zajęło na początku. Później śmierć hierarchy władza komunistyczna usiłowała nawet potępić, zrzucając winę na „nieświadome elementy” wśród żołnierzy Murawjowa, lecz udział w rozstrzelaniach i grabieżach, trwających straszne trzy tygodnie, brali prawie wszyscy na czele z oficerami. Według różnych szacunków w Kijowie zginęło wówczas około 5 tys.osób!
Wracając do generała Bolesława Bilczyńskiego zaznaczymy, że pochodził z guberni mińskiej, za służbę w armii rosyjskiej otrzymał liczne nagrody, w Kijowie zaś pracował jako inspektor Aleksiejewskiej Szkoły Inżynierskiej. Na mogile widnieje napis w języku polskim: „Do końca trwając na stanowisku, padł niewinną ofiarą w czasie krwawych zajść w Kijowie, przeżywszy lat 50. Cześć Jego pamięci”. Jego brat, także generał major Paweł Bilczyński, w tym samym 1918 roku został powołany do służby w Armii Czerwonej i uniknął losu Bolesława. Jednak prawdopodobnie stało się to nie w Kijowie.
Bolesława Bilczyńskiego pochowano wraz z kolegą, pułkownikiem Leonidem Millerem, z którym prawdopodobnie został rozstrzelany . Epitafium na jego pomniku jest w języku rosyjskim. Pracownicy Szkoły Aleksiejewskiej po ucieczce bolszewików ,pochowali kolegów na Mogile Askoldowej, obok ukraińskich Obrońców Krut. Ale gdy w Kijowie ostatecznie ustalił się reżim sowiecki, cmentarz ten został zniszczony i tylko nieliczne nagrobki udało się przenieść na cmentarz Zwierzyniecki. Właśnie w ten sposób ,w tym miejscu znalazła się wspólna mogiła ofiar bolszewików – Polaka Bolesława Bilczyńskiego i zrusyfikowanego Niemca Leonida Millera.
Dmytro Antoniuk, 26 kwietnia 2020 r.
lp
Leave a Reply