Polska inteligencja przeciwko Putinowi

Źródło - tyzhden.ua1 września w 75. rocznicę początku II Wojny Światowej przedstawiciele polskiej inteligencji opublikowali list, w którym apelują do zatrzymania putinowskiej agresji. Jeżeli Europa nadal będzie milczała to, według autorów tekstu, Rosja zrujnuje światowy układ bezpieczeństwa, który budowano od 1945 roku.

Apel został podpisany przez Władysława Bartoszewskiego, Jacka Denla, Ingę Iwasiuw, Ignacego Karpowicza, Wojciecha Kuczka, Dorotę Masłowską, Tomasza Różyckiego, Janusza Rudnickiego, Piotra Sommera, Olgę Tokarczuk, Agatę Tuszyńską, Andrzeja Wajdę, Kazimierza Wóycickiego i innych.

Publikujemy tekst w całości. Oryginał znajduje się na stronie http://www.euractiv.pl/

„Umrzeć za Gdańsk? Ta fraza symbolicznie ukazuje postawy Europy Zachodniej wobec wojny, która wybuchła 75 lat temu. Francja i Wielka Brytania trzykrotnie ośmieliły dyktatora Niemiec: Anschluss Austrii, zajęcie Sudetów, a wreszcie rozbicie Czechosłowacji nie miały dla Hitlera i jego państwa żadnych poważnych konsekwencji” – piszą polscy intelektualiści w apelu do obywateli i rządów Europy. 
Nawet kiedy 1 września 1939 roku, po zawarciu paktu niemiecko-sowieckiego, padły pierwsze strzały w Gdańsku, zachodnie mocarstwa odważyły się tylko na podjęcie tzw. „dziwnej wojny”. Tym samym ośmieliły Hitlera po raz czwarty, myśląc, że za cenę śmierci Gdańska uratują własne życie. Następną okupowaną stolicą był Paryż, a bomby zaczęły wkrótce spadać na Londyn. Dopiero wtedy głośno zawołano: „Stop!” i „Nigdy więcej wojny!”

Taka egoistyczna i krótkowzroczna polityka Europejczyków wobec agresora nie może się więcej powtórzyć. Tymczasem rozwój sytuacji i nagły wzrost napięcia przypomina stan z 1939 roku. Agresywne państwo – Rosja – zajęło część terytorium swego mniejszego sąsiada: Krym. Wojska i służby specjalne prezydenta Putina, często występując incognito, operują na wschodzie Ukrainy, wspierają terroryzujące tamtejszą ludność formacje i otwarcie grożą inwazją.

Jedna rzecz stanowi novum w stosunku do roku 1939: Agresorowi udało się w ostatnich latach, w czasie, kiedy zachodni partnerzy jeszcze wierzyli w jego „ludzką twarz“, wciągnąć w orbitę swoich interesów wielu europejskich polityków i biznesmenów. Powstałe wówczas lobby wpłynęło i wpływa na politykę wielu krajów. Prowadzoną politykę wschodnią określano mianem „Russia first“, a nawet „Russia only“. Teraz legła ona w gruzach. Europa pilnie potrzebuje nowej, realistycznej Ostpolitik.

Dlatego apelujemy do naszych sąsiadów, współobywateli Europy, i ich rządów:

1.Prezydent Francji Francois Hollande i jego rząd stoją przed pokusą dokonania kroku, który byłby jeszcze gorszy niż bierność Francji w 1939 roku. W najbliższych tygodniach chcą jako jedyny kraj europejski, pomóc agresorowi: zamierzają sprzedać putinowskiej Rosji nowe, wielkie okręty bojowo-desantowe „Mistral“. Francja nawiązała współpracę w tej kwestii w 2010 i już wtedy wywołało to liczne protesty. Poprzedni prezydent Nicolas Sarkozy zbywał je standardowo słowami „zimna wojna się skończyła“. Teraz zaczęła się gorąca – tym samym nie ma podstaw do realizacji starej umowy. Już kilku polityków zaproponowało, by Francja sprzedała okręty NATO albo UE. Jeśli prezydent Hollande wkrótce nie zmieni zdania, obywatele Europy powinni go przekonać, bojkotując francuskie towary. Francja musi pozostać krajem wolności europejskiej, zachowując wierność swojej wielkiej tradycji.

2.Republika Federalna Niemiec już około roku 1982 zaczęła na wielką skalę uzależniać się od rosyjskiego gazu. Już wówczas polscy intelektualiści, w tym Czesław Miłosz i Leszek Kołakowski, ostrzegali przed nowymi rurociągami, nazywając je potencjalnymi „narzędziami szantażu“ Europy: zwracali na to również uwagę prezydenci RP, zarówno Aleksander Kwaśniewski jak Lech Kaczyński. Ale politycy niemieccy, czy to za sprawą niemieckiego kompleksu winy, czy to z wiary w „rosyjski cud gospodarczy“ i nadziei na własne korzyści współpracę z rosyjską władzą ceniły bardzo wysoko. Tym samym, być może nieświadomie, kontynuowali nieszczęsną niemiecką tradycję, która na Wschodzie każe rozmawiać tylko z jednym partnerem – Rosją. W ostatnich latach firmy państwa i oligarchów rosyjskich zapuściły w Niemczech coraz głębsze korzenie, od energetyki poprzez świat piłki nożnej aż po branżę turystyczną. Niemcy powinny położyć tamę tego rodzaju uwikłaniu, za którym zawsze idą wpływy polityczne.

3. Wszyscy Europejczycy i każde państwo powinno wziąć udział w akcjach pomocy dla zagrożonej Ukrainy. Setki tysięcy uchodźców ze wschodnich regionów kraju i z Krymu potrzebują pomocy humanitarnej. Gospodarka jest wykrwawiona przez wieloletne niekorzystne kontrakty gazowe z dotychczasowym monopolistą – rosyjskim Gazpromem, który kazał Ukrainie, czyli jednemu z najuboższych nabywców płacić najwyższą stawkę. Ukraińska  gospodarka pilnie potrzebuje pomocy, nowych partnerów i inwestorów. Partnerstwa i wsparcia potrzebuje też wspaniała, żywa strefa kultury, mediów i inicjatyw obywatelskich.

4. Unia Europejska przez wiele lat dawała Ukrainie do zrozumienia, że nie ma ona szans ani na członkostwo, ani na więcej niż symboliczne wsparcie. Polityka „partnerstwa wschodniego“ niewiele tu zmieniła – niejasne było, czy nie stanowi ona jedynie środka zastępczego.  Nagle jednak te problemy zyskały własną dynamikę, głównie dzięki niezłomnej postawie ukraińskich demokratów. Pierwszy raz w historii obywatele jakiegoś kraju ginęli od kul ze sztandarem Europy w ręku. Jeśli Europa nie okaże z nimi solidarności to znaczy, że wyniesione z rewolucji 1789 roku wolność i braterstwo dla niej już nic nie znaczą.

Ukraina ma prawo bronić swego terytorium i swoich obywateli przed agresją z zewnątrz, również z użyciem policji i wojska, także w regionach graniczących z Rosją. Tam, w regionie donieckim jak w całym kraju, od 1991 do 2014 roku panował spokój: nie było ani jednego gwałtownego konfliktu, również na tle praw mniejszości. Władimir Putin, spuszczając ze smyczy psy wojny i testując nowy rodzaj agresji, zmienia Ukrainę w poligon na kształt Hiszpanii z lat wojny domowej, gdzie faszystowskie jednostki przy wsparciu hitlerowskich Niemiec atakowały Republikę. Kto nie powie dziś Putinowi „no pasaran“, wystawia na pośmiewisko Unię Europejską i jej wartości i godzi się na burzenie ładu światowego.

Nikt nie wie, kto będzie rządził Rosją za trzy lata. Nie wiemy, co się stanie z obecną elitą władzy, prowadzącą awanturniczą politykę, która nie odpowiada interesom własnego narodu. Wiemy jedno: Kto dziś nadal prowadzi „biznes as usual“, ryzykuje śmierć kolejnych tysięcy Ukraińców i Rosjan, kolejne setki tysięcy uchodźców oraz atak putinowskiego imperializmu na kolejne kraje. Wczoraj Gdańsk, dziś Donieck: Nie możemy dopuścić do tego, żeby Europa przez wiele lat będzie żyła z otwartą, krwawiącą raną.

Gdańsk, 1. 9. 2014

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *