75 lat temu, 29 czerwca 1941 roku w Stanach Zjednoczonych zmarł Ignacy Jan Paderewski – pianista światowej klasy, kompozytor, wielki patriota Polski, polski premier i minister spraw zagranicznych.
Będąc symbolem Polonii Amerykańskiej, a zarazem symbolem sojuszu i przyjaźni między Polską a Stanami Zjednoczonymi, urodzony w małej Kuryłówce pod Winnicą na Podolu, Paderewski został pochowany z najwyższymi honorami wojskowymi na Narodowym Cmentarzu Arlington w stolicy USA, wśród prezydentów i wybitnych amerykańskich polityków. Po 1990 roku doczesne szczątki Paderewskiego złożono w podziemiach katedry św. Jana na warszawskim Starym Mieście.
Paderewski był jednym z najmodniejszych artystów w USA, dając niezliczone koncerty w Ameryce i na całym świecie. Bardzo zamożny, jak na te czasy, swoje zbiory obrazów, rzeźb, medali, monet i rysunków przekazał w testamencie Muzeum Narodowemu w Warszawie ze słowami: „Przyjaciołom serdecznie wdzięczny, do wrogów nie mam żalu. Krzywdy doznawane po chrześcijańsku przebaczam. Nie mogę tylko przebaczyć tym pysznym, co myśląc tylko o krzywdach osobistych i wywyższaniu własnym prowadzili i prowadzą Ojczyznę do zguby, a naród do upodlenia”.
Paderewski był wirtuozem, którego gra fascynowała publiczność na całym świecie. Lecz urodzony w 1860 r., w epoce zaborów i niewoli Ignacy głęboko przeżył aresztowanie swego ojca przez Rosjan i osadzenie go w więzieniu. Kiedy jako małe dziecko bronił taty, rosyjscy żołnierze pobili go i wysmagali nahajkami. Owy „Rosyjski ślad” pozostał w psychice Paderewskiego do końca życia, podobnie jak u Józefa Piłsudskiego, pobitego ciężko w młodości przez rosyjskich żandarmów. U obydwu wielkich Polaków ta poniewierka i represje zaborcy skutkowały trwałym umiłowaniem wolności, głębokim patriotyzmem, poszanowaniem sprawiedliwości i godności ludzkiej.
Ignacy Jan Paderewski grał przed królową Wiktorią, lecz najwięcej przed kolejnymi prezydentami Stanów Zjednoczonych. Od 1907 roku corocznie koncertował w Białym Domu. Żaden inny Polak w historii nie mógł pochwalić się takim osobistym kontaktem, a nawet przyjaźnią z kolejnymi prezydentami Ameryki – Rooseveltem, Taftem, Hooverem i Woodrow Wilsonem. Paderewski faktycznie pełnił w USA misję nieformalnego ambasadora nieistniejącej wówczas Polski. Ignacy Jan Paderewski zawsze podkreślał, że jest Polakiem, a jego Ojczyzna pozbawiona została w XVIII wieku niepodległości przez Rosjan, Niemców i Austriaków. W programie jego koncertów prawie zawsze były utwory Chopina.
Dla sprawy niepodległości Polski Paderewski przekonał prezydenta Wilsona, by deklarując przystąpienie USA do I wojny światowej, jako jeden z warunków Ameryki ogłosić utworzenie wolnej i niepodległej Polski z dostępem do morza. Była to jedna z najbardziej doniosłych decyzji politycznych w sprawie polskiej w całym XX wieku. A stał za nią Polak z Podola.
Po 11 listopada 1918 r. Paderewski powrócił do wolnej Ojczyzny, wiedziony patriotycznymi emocjami oraz wzywany przez naczelnika państwa Józefa Piłsudskiego. Przez Gdańsk przybył do Poznania w drugi dzień Bożego Narodzenia, 26 grudnia 1918 r. Entuzjastyczne powitanie wielkiego artysty na poznańskim dworcu przekształciło się w wybuch powstania wielkopolskiego przeciwko Niemcom, można powiedzieć, że jedyne zwycięskie powstanie w całej historii Polski rozpoczęło się od Paderewskiego.
1 stycznia 1919 r. Ignacy Paderewski przybył do Warszawy, gdzie Piłsudski powierzył artyście misję utworzenia rządu, co nastąpiło dwa tygodnie później. – Ignacy Paderewski został premierem. Dramatyczna sytuacja polityczna Polski, zagrożenie ze strony Niemiec i Rosji, anarchia wewnętrzna – wszystko to zmuszało Piłsudskiego i Paderewskiego do podziału ról. Paderewski stał się mężem stanu. Był prezesem Rady Ministrów RP, a jednocześnie ministrem spraw zagranicznych i przewodniczącym delegacji polskiej na Konferencję Pokojową w Paryżu. Ignacy Paderewski złożył swój podpis w imieniu Polski pod tzw. Traktatem Wersalskim.
Paderewski całkowicie popierał koncepcje polityki zagranicznej Józefa Piłsudskiego, szczególnie zaś, tak jak Naczelnik Państwa, widział największe zagrożenie Wschodu – ze strony komunistycznej Rosji.
Mimo intensywnej działalności politycznej, Paderewski nie zaprzestał koncertować. Każdą wolną chwilę wykorzystywał by zagrać dla publiczności. Jako premier mieszkał w hotelu „Bristol” na Krakowskim Przedmieściu i tam często występował, dając też koncerty na Zamku Królewskim i w Filharmonii.
Pod koniec 1919 roku, atakowany przez politycznych przeciwników z PSL Paderewski podał się do dymisji. Piłsudski początkowo nie chciał tej dymisji przyjąć i nalegał, aby Paderewski pozostał nadal premierem. Paderewski jednak zrezygnował. Został ambasadorem RP przy Lidze Narodów w Genewie, ale po dwóch latach ostatecznie wycofał się z polityki. Powrócił do niej pod koniec 1939 roku, po klęsce wrześniowej, kiedy stanął na czele Rady Narodowej w Paryżu, a następnie w Londynie. Był to faktycznie emigracyjny Sejm RP, a Paderewski aż do śmierci był jego marszałkiem. Śmierć zastała go Nowym Jorku, kiedy aktywizował Polonię Amerykańską do działań na rzecz okupowanej przez Niemców i Rosjan Polski.
Słowa Bóg, Honor i Ojczyzna dla Ignacego Jana Paderewskiego nie były dla pustymi hasłami, on traktował je dosłownie. To był człowiek głębokiej wiary, w honorowej księdze klasztora na Jasnej Górze zachowały się jego wpisy. Ofiarował pokaźne sumy nie tylko Jasnej Górze, ale w ogóle na potrzeby prześladowanego przez zaborców Kościoła w Polsce. Majątek artysta był uzyskał dzięki swemu talentowi oraz koncertom w Ameryce i na całym świecie. Wspierał materialnie biednych, potrzebujących, sponiewieranych, a zwłaszcza tych, którzy walczyli o wolność Polski.
Józef Szaniawski, niedziela.pl, 29.06.16 r.