Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Różne » Warto wiedzieć » Początek Powstania Styczniowego na Ukrainie. Na podstawie wspomnień Stanisława Wacowskiego

Początek Powstania Styczniowego na Ukrainie. Na podstawie wspomnień Stanisława Wacowskiego

Flaga powstania styczniowego w fortecy kijowskiej. Fot. Redakcja

Gdy powstanie styczniowe wybuchło masy ludowe zawrzały nienawiścią, uzbroiły się i napadły na słabe, zaczynające się zbierać, oddziały powstańców, mordując w sposób barbarzyński jednych, chwytając i oddając w ręce władz rządowych (rosyjskich) drugich, skutkiem czego ruch zbrojny na Ukrainie w przeciągu paru dni nie siłą zbrojną, lecz przez włościan zgniecionym został.

Jako dowód wysokiego patriotyzmu i ducha ofiary ówczesnego pokolenia, dodać potrzeba tu fakt, że nawet oddziały dobrze uzbrojonych powstańców w obronie swej własnej broni przeciw ludowi nie użyły, i wiedząc jakie męczarnie ich czekają, ani kropli krwi ludowej nigdzie nie wylały.

Ojciec mój, będąc wychowankiem szkół polskich z czasów Tadeusza Czackiego i Ks. Adama Czartoryskiego, chociaż w podeszłym już będąc wieku, siwizną okryty, stanowczo postanowił z dwoma nami, starszymi swoimi synami, wziąć czynny udział w gotującym się ruchu zbrojnym, lecz gdy w drugiej połowie 1862 r. interesy familijne zmusiły starszego brata mojego wyjechać na Wołyń, gdzie wstąpiwszy do organizacji narodowej w Powiecie Konstantynowskim, z wielu innymi uwięziony został i blisko lat czterech przesiedział w więzieniu Zasławskim – w powstaniu więc Ukraińskim ja tylko z ojcem udział wziąć mieliśmy.

Nadszedł nareszcie rok 1863. Zima w tym roku była bardzo łagodna, mrozów i śniegu prawie nie było, dnie tylko były ciągle pochmurne, wilgotne, mgliste. Czuć było jakby zbliżającą się burzę i z niepokojem, lecz zarazem i niecierpliwością oczekiwano gromu, który z burzy tej miał wypaść. Gdy więc w połowie stycznia doszła nas wiadomość o wybuchu powstania w Królestwie, z gorączkowym pośpiechem uzupełnialiśmy przygotowania nasze do również zbrojnego wystąpienia, sądząc, że wybuch i u nas zaraz nastąpi.

Jednakże dopiero w drugiej połowie miesiąca kwietnia (daty ściślejszej nie pamiętam), pewnego dnia przed wieczorem przyjechało do nas dwóch naszych sąsiadów: Franciszek Jarząbkowski, człowiek również jak mój ojciec siwizną już okryty, drugi młody jeszcze – Romuald Rakowski z zawiadomieniem, że wybuch na dziś jest naznaczonym, że dążą na punkt zbiorowy oddziału pod wsią Krutyhorbami, leżącą już w granicach powiatu Taraszczańskiego, naznaczonym, i że wraz z nimi jechać możemy. Zaczekawszy więc do zmroku, by nie zwrócić na siebie uwagi włościan, wśród których wzburzenie już było widocznym, wraz z wymienionymi wyżej panami z domu wyruszyliśmy…

Część I

Wstęp

Walery Franczuk za: Stanisław August Wacowski, W półokrągłej baszcie. Wspomnienia z roku 1863 r. , 9 września 2023 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *