W bieżących dniach mijają dwie dekady od pierwszego ogólnoukraińskiego zrywu narodowego w kierunku dążenia do standardów kraju UE. Spowodowały ten zryw wybory prezydenckie w roku 2004. W drugiej turze władze centralne na Ukrainie dopuściła się masowych falsyfikacji na korzyść ówczesnego premiera Wiktora Janukowycza. Ukraińcy temu się sprzeciwili. Rozpoczął się kryzys polityczny. Na główny plac stolicy wyszli demonstranci. To był początek kilkutygodniowego maratonu o wartości demokratyczne.
Napięcie zaczynało wzrastać po tym, jak władza postanowiła doprowadzić do zaprzysiężenia Janukowicza. Wtedy swoją misje pośrednika w rozwiązaniu kryzysu rozpoczał prezydent RP A. Kwaśniewski. Przypominam, jak wraz z Javierem Solana, Valdasem Adamkusem Aleksandra Kwaśniewskiego witały tłumy przy Pałacu Maryińskim, gdzie zaczynały się pertraktacje między Janukowiczem a Juszczenką. Wówczas dobre umiejętności Kwaśniewskiego jako negocjatora, umożliwiły wyjście zwycięsko w konfrontowaniu z Rosją, udało się wtedy uniknąć przemocy.
Dla Putina to był przełomowy moment: postawił na Janukowycza twardo i przegrał. Nieco później, w latach 2012-2014 z ramienia Parlamentu Europejskiego ten sam Kwaśniewski wraz z Pat’em Cox’em regularnie prowadzili rozmowy z Janukowyczem ws uwolnienia więźniów politycznych oraz o podpisaniu z UE umowy stowarzyszeniowej.
Na Majdanie w roku 2004 spotykałem znajomych z Warszawy. Zapamiętalem na całe życie wiadomość, wysłaną do mnie w pierwsze dni Majdanu przez reżysera z Poznania Jacka Kubiaka: butna i głupia była szlachta polska, która myślała, że można podbić taki naród, wstrzymujemy oddech. W tych dniach musiałem odwołać swój przyjazd na wykład heraldyczny w Krakowie. Polscy organizatoryz przyjęli to ze zrozumieniem. I jak że wzruszyłem się, kiedy po kilku dniach dostałem list ze słowami wsparcia oraz podpisami kilku dziesięciu uczestników naukowych obrad:
(…) My Polacy dobrze wiemy ile trzeba ponieść ofiar, trudu i wyrzeczeń na drodze do wolności i demokracji. W tych dniach, tak ważnych dla Pańskiej Ojczyzny, jesteśmy podobnie jak wielu Polaków razem z Wami i zyczymy, by Ukraina stała się wreszcie naprawde wolnym i demokratycznym krajem, a Ukraińcy mogli sami decydować o swoim losie (…)
Po takich słowach czułem, że nie jesteśmy pozostawieni, że są z nami nasi polscy przyjaciele, że jednak ukraińskie przeciwstawienie opresji ma nie tylko sens, ale godne uznania tych, którzy jak nikt wiedzą czym jest wolność i demokracja.
Vitaliy Perkun, fot. Autora oraz Wikipedia, 22 listopada 2024 r.
Leave a Reply