Zasada ta dotyczy nie tylko ludzi. Dziś chcę omówić sytuację z kościołem św. Mikołaja w Kijowie, który jest zaliczany do 7 cudów Ukrainy. Właśnie dzisiaj z frontonu kościoła spadł ogromny betonowy odłam. Mniejsze padają regularnie. Już nie da się powiedzieć że niepostrzeżenie, ale świątynia rujnuje się.
Piękny neogotyk, innowacyjna dla początku XX w. technologia budownictwa, bohater wielu sesji zdjęciowych, jedna z wizytówek stolicy… dziś umiera przez obojętność władzy. Nie tylko najnowszej, lecz każdej od 1936 roku. Ulubionym zajęciem totalitarnej władzy czasów radzieckich było obserwować, jak świątynie giną w jednej chwili od materiałów wybuchowych. Teraz metody nie są tak straszne, lecz do niszczenia świątyni wystarczy zwykłej obojętności.
Przez 27 lat wspólnota katolicka błaga o powrót kościoła jej prawowitym właścicielom. Przez cały ten okres parafia nieustannie wykazywała lojalność i zrozumienie, kiedy za każdym razem słyszała wymówkę o braku innego pomieszczenia dla Sali organowej. Coś w rodzaju: „Pieniędzy nie ma, ale trzymajcie się”. Trzymamy się, ale kościół, który wcześniej wytrzymał inwazję komunistyczną, wojny, zmiany społeczne i polityczne – już nie.
Ostatnio cały świat obserwował zniszczenie przez ogień wizytówki Paryża-katedry Notre-Dame. Może o kościele św. Mikołaja nie jest tak głośno w mediach, ale neogotycka perła powoli umiera w centrum ukraińskiej stolicy.
Doświadczenie mówi, że świątynia zostaje zwrócona parafianom, gdy ostatecznie doprowadzona zostanie do stanu ruiny (już zdarzały się takie przypadki). Wiara jednak woła, że u Boga nie ma beznadziejnych sytuacji i On może wysłać ludzi, którzy Jego siłą będą mogli dokonać rzeczy niemożliwych. Jestem pewien, że ktoś kto czyta teraz te wiersze, jutro będzie wiedział, jak uratować niszczącą się świątynię.
Modlę się za tych ludzi i ich zadanie przed Bogiem i przed potomkami.
Tekst bp. Witalij Krywicki, opracowanie Lidia Baranowska, 30 maja 2019 r.
Leave a Reply