O uroczystości poświęcenia kościoła w Hniewaniu w roku 1906

Kościół rzymskokatolciki w Hniewaniu na Ukrainie. Fot. Redakcja

Po latach wielu czekania zebrał się wielotysięczny tłum u stóp nowej swiątyni łaknący słowa Bożego i modlitwy. Nastał dzień który rozpalił słońca w duszach tysięcy.Tłumy ludu czekały przed kościołem, w dali stały setki wozów, bryczek, kolasek. Fala ludzka wzbierała się coraz większa, czekając na tę chwilę, gdy podwoie świątyni otworzą się, gdy wielbić będzie mogła ona Pana w Domu Jego, powierzać Jego łasce swe troski i bóle serdeczne.

Nadeszła nareszcie ta chwila. O godz. 10 i pół rano rozpoczął ceremonię konsekracji nowej świątyni ks prałat Szatrzycki w asystencyi ks. Jana Łodygo, dziekana płoskirowśkiego i ks. Zygmunta Dybowskiego, proboszcza z Wierzbowca w obecności 22 kapłanów, przybyłych z całej Rusi jak długa i szeroka i z bliższych i z dalszych ziem dawnej Rzeczypospolitej.

W świątyni tłum zbił się w masę. Piersiom brakło oddechu, ciałom przestrzeni. Lecz duch, który je ożywiał, dawał im żelazną odporność…

Po skończonym akcie poświęcenia wyszedł ks. prałat Szatrzycki na spotkanie i wprowadzanie do świątyni Najświętszego Sakramentu. Za celebransem postępował kler, za klerem tysiące… Różnice stanu znikły, chłopskie sukmany, świty zmieszały się ze surdutami pańskimi. Wszyscy jednacy, wszyscy przeniknięci jedną mysią, jędnym duchem.

Idą na spotkanie Pana, przed którym niema ani wielkich ani małych, oni panów ani sług. Są wszyscy grzecnem, prochem…

W miarę, jak procesja zbliżała się do kapłana, niosącego Najświętszy Sakrament, zapał tłumu wzrastał i zmieniał się w uniesienie, widziałeś twarze, blade ze wzruszenia lub rozpalone modlitwą. Każdy czul, że ma przed sobą Niezmiernośc, której nie pojmle i nie ogarnie, a wobec której wszystko niknie.

Pan zamieszkał w domu swoim!

Rozpoczęła się Msza święta. Lud witał Pana w świątyni nowej, wzniesionej potem i krwią Jego, pogrążon w modlitwie, w upojeniu, w egzaltacji, zatopiony całkiem w Bogu, niczego więcej w tym świecie niepamiętny, I Bóg słuchał jego wylania serc, tego uciekania się z pod ucisków ziemskich pod ochronę skrzydeł Bożych.

Na kazalnicę wszedł ks. kanonik Stawiński dziekan bracławskl, proboszcz niemirowski.

Słuchała słów kapłana rzesza, a tu i owdzie wybuchał placz radości, Uniesienie ogarniało serca i bratały się one w wielkiej, wspólnej miłości. Radość niepojęta, jako czysty płomień, rozpalała się na twarzach, bo w całym tym kościele nie było nikogo. ktoby wątpił, że Pan zamieszkał, ze wolno Go wielbić będzie.

Po skończonym nabożeństwie tłum opuścił kościół, aby wrócić znów wieczorem na solenne nieszpory.

Na drugi dzień odbyło się wprowadzenie do świątyni cudownego obrazu Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. Sumę celebrował prof. ks. Jan Zagórski, a słowo Boże głosił ks Jan Butan. Trzeciego dnia odbyło się żałobne nabożeństwo za duszę ś. p. Józefa Jaroszyńskiego, męża głównej ofiarodawczyni, p. Karoliny Jaroszyńskiej.

Stanęła świątynia, a na budowę Jej składał się i bogacz i biedak, i ziemianin i oficjalista, i rzemieślnik i wieśniak, robotnik, każdy wedle sił i mienia swego, wszyscy przeniknięci jedną ideą, jednym pragnieniem, twórcą i kierunkiem budowy był proboszcz miejscowy ksiądz Szymkus.

Purafla będzie nosiła nazwę: Hniewańsko-Witawskiej.

W czasach ogólnego rozstroju społecznego i nurtujących społeczeństwo nasze sprzecznych pojęć i rozbieżnych haseł, wobec wdzierania się przemocą na arenę życia społecznego nieświadomych jeszcze przyszłej w nim roli, lecz poczuwających już swoje siły, nowych warstw wobec toczącej się zaciętej walki. Jednych o zachowanie nabytku, drugich o jego zdobycie, licznych przejawów z obu stron fanatyzmu klasowego i wzajemnej nienawiści — zdawałoby się, o wspólnem zbiorowym działaniu w jakiej bądź dziedzinie,
w tych ciężkich czasach, myśl nawet niepodobna. Jednak pomimo to bywają w życiu chwile, gdy szczodrze rzucona przez kogoś z serca myśl, potrąci w duszach ludzi dawno nietknięte struny, obudzi uśpiony refleks wspólczucia, poruszy w sercach zapomniane węzły, a idea zespoleń się zelektryzuje wrogie sobie obóz. Następuje bezwiedne zbratanie, przeciwnicy stają razem. Ramię ku ramieniu, do wspólnego celu, dając zewnętrzny wyraz przekazany ludzkości na Krzyżu godłom: miłości poświęcenia, przebaczenia.

Dnia 14 września mieliśmy możność obserwować chwile takiego uroczystego nastroju, którego kulminacyjnym punktem było poświęcenie świątyni, wzniesionej za inicjatywy, miejscowego proboszcza w Hniewaniu zbiorowym wysiłkiem szerokich warstw zarówno z ofiar ubogiego wyrobnika jak i hojnych, darów bogacza, wysiłkiem mysłowym inteligenta jak i ofiarnej pracy robotnika, zarówno wszystkich jedną poruszonych myślą.

Tu się zatarły doczesne różnice, zanikły żale i wząjemne urazy, bez przesady rzec można; anioł spokoju roztoczył swe białe skrzydła i uciszył dusze spokojem.

Inicjator tej ideowej uroczystości otrzymał już słuszną zapłatę w moralnym przeświadczeniu o dobrze spełnionym zadaniu swego powołania.

Słowo Polskie za: Parafia Św. Józefa w Hniewaniu, tekst oryginalny Dziennik Kijowski, 1906 r., nr 202., 18 sierpnia 2023 r.

 

 

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *