Niemirów i okolice

Niemirów w drugiej połowie XIX wiekuŚlady starego Niemirowa zachowały się w postaci ogromnego grodziska w trzech kilometrach na wschód od współczesnego miasta. Życie tętniło tam i w czasach neolitu, kultury trypolskiej, we wczesnoscytyjskim okresie oraz epoce rozkwitu Kijowskiej Rusi — aż do tataro- mongolskiej inwazji w XIII wieku.

Nowe umocnienie powstało w innym, bardziej odpowiednim dla obrony miejscu — na wyżynie, okrążonej od trzech stron rzeką, — i otrzymało nazwę Mirów, która później zmieniła się w Niemirów.

Według innej wersji – Niemirów zawdzięcza swoją nazwą niejakiemu Niemiru, któremu książęta Koriatowicze nadali w 1388 roku te ziemie. Założone przez niego miasteczko stało się  — Niemirowem. Pierwsze wzmianka takiej nazwy spotyka się w listach Mengli-Gireja z 1506 roku.

Turcy i Tatarzy dobrze wiedziały o tym niewielkim osiedlu, odgrywającym dzięki swojej topograficznej i strategicznej sytuacji ważną rolę w walce o Bracławszczyznę. Chłopi, pracujący na miejscowych ziemiach, mężnie opierali się najazdom niespokojnych południowych sąsiadów, pomagając polskiemu królowi. Król zaś prowadził dwoistą politykę, balansując między turecką ekspansją a kozacką niepodległością, starając się utrzymać Podole i Bracławszczyznę pod swoją władzą. Polscy właściciele ziem starali się kontrolować ludowe protesty na Ukrainie, i pierwszą ofiarą wśród  kozackich wodzów padł hetman Iwan Podkowa. Mołdawianin z pochodzenia, stał się zaporoskim Kozakiem, został wybrany przez hetmana i na czele ukraińsko- mołdawskich oddziałów wstąpił do walki z tureckim protegowanym mołdawskim gospodarzem Mircziczem. Podkowa zdobył szereg zwycięstw, uwolnił Jassy i został ogłoszony gospodarzem Mołdawii. Ale wkrótce duże tureckie wojsko ruszyło przeciwko Podkowie. Nie posiadając wystarczających sił dla odbicia naporu przeciwnika, Iwan wycofał się na Ukrainę i w Niemirowie został złapany przez bracławskiego wojewodę Jana Zbaraskiego. Na dogodę sułtanowi i krymskiemu chanowi Iwana Podkowę stracono na rynku w Lwowie  16 czerwca 1578 roku.  Doskonale rozumiejąc prawdziwe przyczyny, lwowski kronikarz pisze: „Batory był w Lwowie i pojechał na łowy, a kozaka Podkowę nakazał ściąć, bo ambasador turecki skarżył na niego, że tatarów bił i do Polski nie puszczał”.

Stara część Niemirowa wygląda podobnie jak i inne liczne stare polskie osiedla, w których, według słów Pawła Alepskiego „wszystkie drogi przechodzą przez centrum… przy czym podróżny wstępuje w jedną bramę i wyjeżdża przez  inną, a dróg obwodowych całkiem nie ma. To dobra ochrona”. Niemirow strzeżono od trzech stron stawy i drewniany zamek, podobny do winnickiego. Wznosił się on na skalistym urwisku nad wodą, naprzeciwko wjazdu od strony Woronowicy. Granitowe bryły, sterczące z wody pamiętają dużo. Rzeczka, omywające skały, gdzie stała pierwsza forteca, nosiła nazwę Grodnica, a skalisty występ — „Wyspa”, czym podkreślano jego nieprzystępność.

Do lat 40. XVII wieku Niemirów należał do znanego obrońcy katolicyzmu, księcoa Jeremiasza Wiśniowieckiego, surowo traktującego chłopów.
20 czerwca 1648 roku powstańcy pod dowództwem Maksyma Krywonosa podeszli pod Niemirów. Oceniwszy bilans wzajemny sił i jawnie korzystniejszą pozycję na zamku polskiego garnizonu, Krywonos zdecydował podstępem zdobyć miasto i schował najważniejszy oddział w ukryciu a naprzód wysłał pięćdziesiąt Kozaków, ubranych w polskie mundury. Przed wrotami zjawili się z polską chorągwią, uderzyli w bębny, zaczęli grać na trąbach, wykonując średniowieczny rytuał powitania. Pod krzyki mieszkańców miasta: „Wojsko polskie idzie nas bronić!” — stróże wpuścili oddział i słono za to przypłacili: zaczęła się okrutna bitwa a w otwartą szeroko bramę już wkraczały inne siły Krywonosa.

Bitwa, rozpoczęta przez niego w miasteczku, była bardzo okrutna, kamienie na place dotychczas pamiętają krzyki niewinnych ofiar, padłych od rąk Kozaków Krywonosa.

Dla uciszenia powstania wystąpił z Lewego Brzegu ze swoim wojskiem Wiśniowiecki. Posłańców, wysłanych im za prowiantem do Niemirowa, oczywiście, wypędzono, i wtedy zjawił się sam książę Jeremiasz. Jego wymusztrowane żołnierze szturmem wzięli zamek. Rozprawa z powstańcami była taka sama krwawa, jak i zdobycie Niemirowa przez Kozaków. Każdego, kto był uznany za uczestnika rebelii, poddawano straszliwym torturom. Według świadczeń ludzi żyjących wówczas, Wiśniowiecki wymagał od swoich podręcznych męczyć niewolników tak, by czuli, że umierają. Niemirowczanie przekazywali z pokolenia na pokolenie opowieści o „koralach” z głów. Zresztą, ledwie książę opuścił Niemirów, kiedy do niego z powrotem wrócili Kozacy, i do końca 1654 roku miasto zostawało stolicą Bracławskiego pułku.

W czasach panowania Turków, od 1685 roku Niemirów staje, coprawda na krótko, stolicą założonego przez Turków „Sarmatskiego księstwa”. Tutaj nie z dobrej strony wykazał się syn Bogdana Chmielnickiego Jurko. Jego rządy w Niemirowie nie uświetniono budową świątyni, jak to zwykle robiono według niepisanych kozackich tradycji dawnych czasów, lecz założeniem haremu. Zresztą, i Turcy szybko zorientowali się, kim jest ich wasal: za nadużycie władzy sądzony był Jurko w Kamieńcu. Na miejskim placu narzucili mu sznurek na szyję, odprowadzili do mostu, tam udusili i zrzucili do Smotrycza. A urwisko nad niemirowskim stawem, widzącym kiedyś licznych znanych osobistości, otrzymało nazwę w pamięć o jednym z nich — „zamek Jurka Chmielnickiego”…

Dmytro Małakow

Skip to content