Narodowy Dzień Pamięci Duchownych Niezłomnych – jeszcze jedna okazja by wspomnieć o Św. Zygmuncie Szczęsnym Felińskim

19 października Polska obchodziła Narodowy Dzień Pamięci Duchownych Niezłomnych, święto państwowe ustanowione przez Sejm Rzeczypospolitej Polskiej. Ustawę uchwalono 4 października 2018 r. w hołdzie „bohaterom, niezłomnym obrońcom wiary i niepodległej Polski”. Data tego święta została wybrana w rocznicę męczeńskiej śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki, który 19 października 1984 r. został porwany i zamordowany po brutalnych torturach przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa PRL.

Przez ponad tysiąc lat polskiej historii duchowni stanowili nieodłączną część narodowej tożsamości, szczególnie w momentach największych prób. W okresie zaborów Kościół stał się depozytariuszem polskiej kultury i tożsamości, gdy państwo polskie zostało wymazane z map Europy. Kapłani aktywnie uczestniczyli w walce o niepodległość, nieraz chwytając za broń w obronie ojczyzny. Św. Zygmunt Szczęsny Feliński, urodzony na Wołyniu, powstaniec poznański, zesłaniec syberyjski i patriota polski, ks. Stanisław Brzóska to tylko niektóre z postaci, które w czasach niewoli narodowej dawały świadectwo niezłomnej wiary połączonej z patriotyzmem. Szczególne miejsce w tej galerii zajmuje ks. Ignacy Skorupka, kapelan wojskowy, który zginął 14 sierpnia 1920 r. pod Ossowem podczas Bitwy Warszawskiej. Druga wojna światowa przyniosła bezprecedensową tragedię polskiemu duchowieństwu. Naziści mordowali kapłanów na skalę masową – zamordowano około 2000 kapłanów diecezjalnych z 10 tys. w 1939 r. Z ok. 8 tys. zakonników zamordowano 370, a z 17 tys. sióstr zakonnych – ok. 280. Blisko połowa polskich diecezji została pozbawiona biskupów ordynariuszy, a czterech hierarchów zginęło w obozach koncentracyjnych. Niemcy uczynili z Dachau centralny ośrodek eksterminacji duchowieństwa – z ok. 2600 prześladowanych tam duchownych katolickich śmierć poniosło 1034.

Wśród męczenników tego okresu wyróżnia się postać św. Maksymiliana Marii Kolbego, franciszkanina, który w obozie Auschwitz oddał życie za współwięźnia, zostając ostatecznie dobity zastrzykiem fenolu 14 sierpnia 1941 r.

Po wojnie duchowieństwo polskie stanęło przed nowym wyzwaniem – totalitarną władzą komunistyczną, która od początku uznawała Kościół katolicki za głównego przeciwnika. Prymas Stefan Wyszyński, uwięziony w 1953 roku i przetrzymywany do 1956 roku, stał się symbolem oporu wobec komunistycznego ucisku. Jego internowanie było częścią szerszej kampanii represji wobec duchowieństwa, która obejmowała aresztowania, tortury i zabójstwa księży określanych przez władze jako „negatywni” czyli wrogowie „komunistycznej rzeczywistości”. Przybliżona liczba księży represjonowanych w różny sposób przez władze PRL wynosiła ok. 1000-1500 duchownych, przy czym skala inwigilacji była znacznie szersza i mogła obejmować praktycznie całe środowisko duchowieństwa katolickiego w Polsce. Zbrodnie na duchownych popełniano do samego końca istnienia PRL – jeszcze w 1989 r. zamordowano trzech księży: Niedzielaka, Suchowolca oraz Zycha, którzy długo przed śmiercią byli inwigilowani przez Służbę Bezpieczeństwa.

Narodowy Dzień Pamięci Duchownych Niezłomnych przypomina nam o tym, że w najtrudniejszych momentach polskiej historii duchowni stawali po stronie narodu, często płacąc za to najwyższą cenę. Świadectwo ich wiary połączone z miłością Ojczyzny pozostaje trwałym dziedzictwem inspirującym do wierności najwyższym wartościom.

Zygmunt Szczęsny Feliński (1822, Wojutyn – 1895, Kraków) – polski biskup rzymskokatolicki, profesor Akademii Duchownej w Petersburgu, arcybiskup metropolita warszawski w latach 1862–1883, stały członek Rady Stanu Królestwa Polskiego od lutego 1862, święty Kościoła katolickiego.

Był siódmym z jedenaściorga dzieci Gerarda i Ewy z Wendorffów Felińskich. Ojciec, przez szereg lat wybierany na deputata sądu w Żytomierzu, zmarł na gruźlicę 10 stycznia 1833, zostawiając żonę i sześcioro dzieci (pozostała piątka zmarła przed śmiercią ojca). Duży wpływ wychowawczy na Zygmunta miała matka, która wprowadziła go na drogi życia wewnętrznego, ukazując zarówno radą, jak też własnym przykładem kierunek myślenia i postępowania.

W domu rodzinnym Zygmunt nauczył się również pobożności maryjnej. Po latach pisał do swojego brata, ks. Juliana: „Będąc jeszcze w trzeciej klasie w Klewaniu, wśród największego zepsucia jakie panowało między uczniami, złożyłem warunkowy ślub czystości przed obrazem Zwiastowania Matki Boskiej w tamtejszym kościele”[potrzebny przypis].

W okresie pobytu w Wojutynie i Zboryszowie rodzina Felińskich wiodła bardzo skromne życie, nie wynosząc się ponad stan i zachowując serdeczne stosunki z poddanymi. W pięć lat po śmierci ojca matka, za udział w spisku Szymona Konarskiego, została zesłana na Syberię z przymusem osiedlenia się w Bieriozowie nad północnym biegiem rzeki Ob. W chwili aresztowania matki Feliński miał 16 lat. Pozostał z dwoma braćmi i trzema siostrami bez dachu nad głową i jakichkolwiek podstaw materialnej egzystencji, gdyż urządzenie ich domu w Krzemieńcu oraz majątki w Wojutynie i Zboryszowie obłożone zostały sekwestrem. Osieroconymi dziećmi zajęli się przyjaciele, gdyż te nie miały żadnych żyjących krewnych.

Felińskim zaopiekował się Zenon Belina-Brzozowski, bogaty obywatel z Podola. Z jego pomocą finansową Zygmunt zdołał ukończyć studia matematyczne w Moskwie, a następnie humanistyczne w Paryżu – na Sorbonie i w Collège de France. Korespondencja, jaką prowadził Feliński z matką i rodzeństwem w czasie swoich studiów, była czynnikiem jednoczącym rozproszoną po świecie rodzinę.

W okresie studiów w Paryżu Feliński utrzymywał bardzo serdeczne i przyjacielskie kontakty z Juliuszem Słowackim. Był jedynym Polakiem obecnym przy śmierci wieszcza. Jego wujowi, Teofilowi Januszewskiemu, przesłał opis ostatnich dni życia i śmierci poety, kończąc swój list słowami: „Sił mi nie staje dalej pisać o stracie, którą tak mocno uczułem. Był on dla mnie więcej, niż przyjacielem”[potrzebny przypis]. W czasie pobytu we Francji Feliński, dzięki listom polecającym, nawiązał także kontakty z innymi znanymi Polakami, m.in. z Józefem Bohdanem Zaleskim, pułkownikiem Władysławem Zamoyskim, późniejszym generałem, oraz z księciem Adamem Jerzym Czartoryskim.

Na wieść o wybuchu powstania poznańskiego wraz z przyjaciółmi pojechał do Poznania, aby wziąć w nim udział. Gdy dotarł na miejsce, powstanie dogorywało, jednak Feliński zdążył jeszcze wziąć udział w bitwie pod Rogalinem, gdzie został ranny.

Po upadku powstania doszedł do wniosku, że najbardziej twórczą służbą narodowi jest praca nad jego odrodzeniem wewnętrznym, a nad tym najskuteczniej pracować może kapłan. Podjął przeto decyzję o wstąpieniu do seminarium duchownego.

Studia teologiczne rozpoczął jesienią 1851 w seminarium duchownym w Żytomierzu. Po dwóch miesiącach został przeniesiony na drugi kurs, a z końcem 1852 wysłano go do Akademii Duchownej w Petersburgu. Ówczesny rektor tej akademii, abp Ignacy Hołowiński, nosił się z zamiarem założenia zgromadzenia zakonnego księży. W Felińskim dostrzegł kandydata do tego zgromadzenia i postanowił o rok wcześniej udzielić mu święceń kapłańskich. Dokonał tego 8 września 1855 na ostatniej odprawianej przez siebie mszy św. Wkrótce po śmierci abpa Hołowińskiego założone przez niego zgromadzenie upadło, lecz Feliński czuł się związany do śmierci złożonymi w nim ślubami. Zaraz po święceniach kapłańskich pracował jako wikariusz w parafii św. Katarzyny w Petersburgu, ucząc w szkole przyklasztornej oo. dominikanów. Dwa lata później został mianowany na stanowisko profesora i ojca duchownego Akademii Duchownej w Petersburgu.

Przyjaciel Felińskiego ks. Łubieński, mający pewne kontakty w wyższych sferach carskiej Rosji, podsunął margrabiemu Aleksandrowi Wielopolskiemu kandydaturę Felińskiego na wakujące arcybiskupstwo warszawskie. Przyjęcie tej kandydatury nie napotkało żadnych trudności ze strony carskich ministrów. Władze rządowe w Petersburgu chciały bowiem obsadzić stolicę warszawską kandydatem spoza kleru Królestwa Polskiego oraz bez przeszłości politycznej, który doprowadziłby do uspokojenia kraju. Do Felińskiego car nie mógł mieć żadnych zastrzeżeń – jego uczestnictwo w powstaniu wielkopolskim było w Rosji nieznane, a jego obecne zajęcia charytatywne i w Akademii Duchownej dalekie były od mieszania się do polityki.

Natomiast Stolica Apostolska pragnęła przyjąć jego kandydaturę, gdyż Feliński jako kapłan cieszył się dobrą opinią. Wobec papieża poparli go księża zmartwychwstańcy w Rzymie, którzy w czasach Piusa IX byli nieoficjalnym przedstawicielstwem Polski przy Stolicy Apostolskiej. Przyspieszono też czynności związane z nominacją, aby zapobiec ewentualnemu wycofaniu kandydatury przez rząd rosyjski. Bullą z 6 stycznia 1862 Feliński został prekonizowany arcybiskupem metropolitą warszawskim.

Przed konsekracją, 25 stycznia 1862, został wezwany na audiencję do cara Aleksandra II. Arcybiskup nominat z szacunkiem, ale zarazem odważnie i szczerze, wypowiedział swoje przekonania przed cesarzem. Nie pozwolił, aby ten narzucił mu skład konsystorza. Zapowiedział również otwarcie kościołów w Warszawie, zamkniętych na znak protestu przeciw profanacji miejsc świętych po rozlewie krwi w czasie manifestacji w świątyniach, jednak po uprzedniej rekoncyliacji dwóch sprofanowanych.

31 stycznia 1862 udał się w drogę do Warszawy. Z powodu obfitych śniegów zmuszony był podróżować okrężną drogą przez: Bydgoszcz, Poznań, Wrocław, Sosnowiec i Częstochowę. Dzięki temu mógł na Jasnej Górze zawierzyć Matce Bożej swoje pasterzowanie i prosić o łaski dla siebie i archidiecezji. Niepochlebne artykuły poprzedzające jego przyjazd nastroiły warszawiaków bardzo nieufnie do nowego arcybiskupa. Najrozmaitsze przestrogi i rady, przepowiednie i niekiedy niewybredne nawet szantaże, które pojawiły się w polskiej i zagranicznej prasie pod adresem Felińskiego, miały nakłonić go do pójścia w ślady poprzedników, którzy byli ulegli wobec stronnictw konspiracyjnych.

Sądzono, że Feliński jest arcybiskupem z wyboru rządu, a nie z wyboru duchowieństwa, że będzie sługą Moskwy, nieprzyjacielem Kościoła i wiary katolickiej. Tymczasem już na pierwszym spotkaniu z duchowieństwem, 11 lutego 1862, nowy arcybiskup przedstawił swój program: „Nauka moja nie jest moja, ale tego, który mnie posłał, to jest katolickiego Kościoła, stróża i ministra ustanowionej przez Chrystusa religii. Głównym przeto zadaniem moim będzie urządzić wszystkie sprawy duchowne wedle ducha Kościoła, tj. zgodnie z prawem kanonicznym i rozporządzeniami Stolicy Apostolskiej”[potrzebny przypis].

W pierwszej kolejności arcybiskup rekoncyliował i otworzył zamknięte kościoły. Zajął się pracą duszpasterską, wewnętrznym odrodzeniem duchowieństwa, formacją alumnów, reformą konsystorza. Wizytował archidiecezję, nawiedzał przytułki, szpitale, klasztory, odwiedził także schronisko prowadzone przez Żydów na warszawskiej Woli. W częstych listach pasterskich i okólnikach przedstawiał program swojej pracy duszpasterskiej, dawał wskazania, pouczał o potrzebie jedności ze

Stolicą Apostolską, polecał zakładanie bractw wstrzemięźliwości oraz odprawianie majowych nabożeństw maryjnych. W czasie swego pontyfikatu prowadził ożywioną korespondencję ze Stolicą Apostolską w celu obrony Kościoła i narodu, a także zasięgnięcia rady w ważnych i trudnych kwestiach. Arcybiskup Feliński miał w planach także przeprowadzenie synodu diecezjalnego, do którego rozpoczął już przygotowania, lecz przeszkodziło temu jego wygnanie z diecezji. Żywo interesował się sprawą księży uwięzionych i zesłanych na Syberię, występując dla nich o amnestię, dzięki czemu wielu z nich zostało ułaskawionych. Sprowadził do Warszawy Siostry Matki Bożej Miłosierdzia, którym powierzył opiekę nad tzw. Magdalenkami, oraz założone przez siebie w Petersburgu Siostry Rodziny Maryi, aby zajęły się wychowaniem najuboższych dziewcząt.

Był bliski ideologicznie tzw. obozowi białych, ale politycznie nie opowiadał się po żadnej ze stron. Mając doświadczenie walki zbrojnej uznał, „że patriotyzm zasadzający się na gotowości porwania się na pierwsze zawołanie do oręża, by walczyć o niepodległość Ojczyzny, jest jałowy, a czasem nawet szkodliwy. […] Najważniejsza przeto jest praca nad dźwiganiem sił i zasobów narodowych, ale nie tylko materialnych i intelektualnych, […] ale przede wszystkim owych, naszemu narodowi właściwych zasobów, co odrębny charakter jego stanowią i tym samym zlać mu się z sąsiadami nie pozwalają”[potrzebny przypis]. Nie popierał dążeń do powstania, prosząc by „z drogi legalnej nie schodzić, gdyż to jest jedyny na teraz środek, który nas do celu naszego doprowadzić może”[potrzebny przypis]. Nie angażując się bezpośrednio w sprawy polityczne, gotów był popierać wszelkie prace i dobre inicjatywy mające na celu dobro Kościoła i narodu. Odważnie bronił spraw narodu, protestował wobec represji carskich. Po wybuchu powstania styczniowego nasilił się terror zaborcy, wobec którego arcybiskup nie pozostał obojętny. Na znak protestu 15 marca 1863 napisał list do cara, w którym wstawiał się za narodem i odważnie wzywał cara: „…uczyń z Polski naród niepodległy…”. W swym liście, zachowując szacunek do władcy i odwołując się do wartości chrześcijańskich, pisał: „zaklinam Waszą Cesarską Mość… aby chciała położyć koniec tej walce eksterminacyjnej” oraz: „…więcej jest prawdziwej wielkości w przebaczeniu cofającym się przed rzezią niźli w zwycięstwie, wyludniającym kraj cały”[potrzebny przypis]. Wielki książę Konstanty Mikołajewicz, namiestnik Królestwa Polskiego, na którego ręce abp Feliński złożył powyższy list, nie zgodził się na przesłanie go cesarzowi, wobec czego arcybiskup złożył dymisję z Rady Stanu.
List ten wkrótce został opublikowany we francuskim piśmie „Journal”. Bezkompromisowa postawa arcybiskupa wobec działań represyjnych ze strony rządu zaborczego stała się powodem 20-letniego zesłania do Jarosławia nad Wołgą. W Gatczynie, gdzie był internowany, proponowano mu powrót do stolicy, lecz wymagano od niego zerwania kontaktów ze Stolicą Apostolską i poddania się całkowicie pod rozkazy rządu carskiego. Było to zbyt wysoką ceną, by mógł się na to zgodzić.

Zobowiązany przez cara do złożenia pisemnego oświadczenia metropolita wystosował memoriał, w którym zawarł swoje credo: „Winić Polaków nikt nie może za to, że mając świetną i bogatą przeszłość historyczną wzdychają do niej i dążą do uzyskania niepodległości. Tego gorącego patriotyzmu nie można Polakom poczytywać za zdradę, a prób odzyskania niepodległości, powtarzających się od stu lat, Rosjanie nie mają prawa potępiać”[potrzebny przypis]. W archidiecezji po zesłaniu arcybiskupa wprowadzono żałobę kościelną: zamilkły organy, dzwony i śpiewy.

W Jarosławiu metropolita zastał kilkuset katolików, którzy ucieszyli się z jego przybycia i bardzo serdecznie go przyjęli. W czasie pobytu na wygnaniu arcybiskup prowadził szeroką działalność apostolską i dobroczynną (oczywiście na ile mogła mu na to pozwolić sytuacja, w której się znajdował) – zarówno w wymiarze duchowym, jak i materialnym. Objęła ona setki wygnańców polskich. Dla wiernych otworzył swoją kaplicę i odprawiał dla nich nabożeństwa. Obchodząc zakaz policyjny w kwestii głoszenia kazań, po nabożeństwach zapraszał wiernych do siebie. Mimo pracy duszpasterskiej wśród wiernych, czasami boleśnie przeżywał swoje wygnanie. W swych listach niejednokrotnie uskarżał się na przymusową bezczynność, która mu ciążyła, gdyż czuł jeszcze pełnię sił[potrzebny przypis].

Pertraktacje między dworem rosyjskim a Rzymem, by zesłany arcybiskup wrócił na swoją stolicę biskupią do Warszawy, napotykały duże trudności ze strony Rosji. Władze rosyjskie nie godziły się nawet na pozostawienie Felińskiemu tytułu arcybiskupa warszawskiego. Sam Feliński natomiast oświadczył, że zgadza się na wszystko, cokolwiek postanowi papież. Porozumienie między Rosją a Watykanem doszło do skutku za cenę dużych ustępstw ze strony Stolicy Apostolskiej. Prekonizowany 15 marca 1883 na arcybiskupa Tarsu, Feliński mógł wyjechać z Jarosławia, jednak zabroniono mu powrotu, a nawet przejazdu przez archidiecezję warszawską. Udał się do Lwowa, stamtąd do Krakowa, Rzymu, wszędzie witany jako bohater narodowy. W Rzymie spotkał się z papieżem Leonem XIII.

Podczas jego nieobecności archidiecezją warszawską zarządzali wikariusze generalni: Paweł Rzewuski (1863-1865; został wywieziony na zesłanie), Józefat Szczygielski (1865-1866; został wywieziony na zesłanie), Ignacy Domagalski (1866; został wywieziony na zesłanie), Stanisław Kostka Zwoliński (1866-1872) i Antoni Franciszek Sotkiewicz (1872-1883).

Po powrocie do kraju zamieszkał w Dźwiniaczce jako kapelan kaplicy przy dworku hr. Heleny Koziebrodzkiej. Zajął się duszpasterstwem wśród ludu wiejskiego. Organizował misje ludowe, urządzał rekolekcje, głosił kazania, długie godziny spędzał w konfesjonale, uroczyście celebrował nabożeństwa, szerzył cześć Najświętszej Maryi Panny, krzewił III Zakon św. Franciszka. Na poważnie zajął się także wówczas działalnością pisarską i edytorską. We wrześniu 1885 założył pierwszą szkołę w Dźwiniaczce, w której uczyły Siostry Rodziny Maryi sprowadzone tu przez niego. W ostatnich latach swego życia rozpoczął także budowę kościoła. W tym czasie zajmował się też formacją założonego przez siebie zgromadzenia, które szybko się rozwijało i obejmowało prace w powoływanych do istnienia, wciąż nowych, dziełach arcybiskupa. Ostatnim jego dziełem był zakład naukowo-wychowawczy dla niezamożnych dziewcząt w Łomnie, który prowadził swą działalność od 1895 przez 50 lat, do końca II wojny światowej. W 1894 został członkiem honorowym Towarzystwa Muzeum Narodowego Polskiego w Rapperswiluu.

Wygnanie, intensywna praca w Dźwiniaczce, trudne warunki bytowania, liczne wyjazdy, nadwerężyły organizm arcybiskupa. Na miesiąc przed śmiercią pisał do Eufemii Rogawskiej „Siedzę znowu na wsi, przykuty sprawami szkoły ludowej, w której zrobiono mnie przewodniczącym, nie mogę się ruszyć, póki nie nastąpi nominacja nauczycielek, której dopilnować muszę. Następnie pojadę do Łomny na poświęcenie kaplicy i zakładu wychowawczego”. List zakończył słowami: „ze zdrowiem moim dość licho, ale na to już nie ma rady, póki nie wynajdą sposobu na odmładzanie starców”[potrzebny przypis].

Zmarł 17 września 1895 w pałacu bpa Jana Puzyny w Krakowie. Jego pogrzeb odbył się 20 września na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Po kilku dniach przewieziono trumnę do Dźwiniaczki, gdzie spoczęła na miejscowym cmentarzu w grobowcu hrabiów Kęszyckich i Koziebrodzkich. 5 czerwca przewieziono trumnę do Warszawy, gdzie spoczęła tymczasowo w kościele św. Krzyża, a następnie, 14 kwietnia 1921, uroczyście przeniesiono ją do archikatedry warszawskiej i umieszczono w podziemiach. W 2003 przeniesiono je do Kaplicy Literackiej.

Proces beatyfikacyjny Felińskiego rozpoczął się 31 maja 1965, a zakończył 30 stycznia 1984. Dekret o heroiczności cnót proklamował Jan Paweł II 24 kwietnia 2001, a błogosławionym ogłosił arcybiskupa 18 sierpnia 2002 na Błoniach krakowskich.

Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych 6 grudnia 2008 promulgowała dekret uznający cud, dokonany za wstawiennictwem bł. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego. Dotyczył on uzdrowienia s. Bożeny Zelek ze Zgromadzenia Sióstr Rodziny Maryi, założonego przez abpa Felińskiego, która cierpiała na zanik szpiku. Proces kanonizacyjny zakończył się podczas konsystorza 21 lutego 2009. Decyzję o kanonizacji arcybiskupa wydał Benedykt XVI, a świętym ogłosił go 11 października 2009 w Watykanie.

Słowo Polskie za: sejm.gov.pl, Wikipedia, fot. Tablica poświęcona Św. Zygmuntowi Szczęsnemu Felińskiemu w Żytomierzu, Wikipedia, 24 października 2025 r.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przejdź do treści