Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Różne » Warto wiedzieć » Losy powstańców styczniowych po spotkaniu z „Czerkiesem”

Losy powstańców styczniowych po spotkaniu z „Czerkiesem”

Więzienna karoca. Środek transportu, którym dowożono powstańców do fortecy kijowskiej. Fot. Redakcja

Kontynuujemy opowieść Stanisława Wacowskiego o losach powstańców styczniowych na Podolu, Wołyniu i Kijowszczyźnie.

Czwartego dnia z rana spostrzegliśmy jakiś ruch, zjawił się dozorca i kazał wynieść stojącą ciągle w kącie, tak wstrętnie cuchnącą beczkę, zgniły barłóg, który do spania nam służył, przykryto trochę przyniesioną świeżą słomą, a jedzenie, chociaż takie jak zwykle, dano nam o godzinę wcześniej.

Około zaś południa drzwi się otwarły i do kamery naszej wszedł w asystencji oficera i dozorcy więziennego, bardzo sympatycznej powierzchowności wyższej rangi wojskowy, jakieśmy się dowiedzieli wojenny naczelnik powiatu generał Bagantow i skłoniwszy się nam dość grzecznie, przemówił: „Panowie tu ani badani, ani sądzeni nie będziecie, mam rozkaz wysłania was do Kijowa, gdzie ustanowiony jest już sąd wojenny, który o losie waszym zadecyduje. Nim to jednak nastąpi pragnę, by pobyt tu wasz mniej ciężkim i przykrym był dla was. Na to, o co mnie już proszono, byście wikt od mieszkańców z miasta dostawali, już pozwoliłem, tytoń zabrany wam zwrócą i palić go ile się podoba możecie, skonfiskowane zaś pieniądze przy wysyłaniu was do Kijowa zwróconemi wam będą”, a zniżając głos dodał – „ja panowie jestem Czerkiesem, więc rozumiem was i wam współczuję”.

Zwracając się zaś do dozorcy więzienia nakazał mu utrzymanie czystości w kamerze i pozwolenie nam używania codziennie godzinnej przechadzki w dziedzińcu więziennym, poczem skłoniwszy się nam i dodawszy – „nie traćcie panowie ducha” – z kamery wyszedł. Po bytności tego szlachetnego człowieka położenie nasze rzeczywiście zmieniło się na lepsze. Zacni mieszkańcy Zwinogródki Polacy przysłali nam obfite i smaczne pożywienie, a i pan dozorca więzienia, gdyśmy się co prawda zrzekli na jego korzyść naznaczonego nam przez rząd utrzymania, chociaż to mniej dwóch rubli dziennie wynosiło, stał się dla nas grzecznym i żadnej przykrości nam nie wyrządzał. Stwierdzić tu muszę ten fakt, że w początkach sami nawet Rosjanie, szczególnie wojskowi, traktowali nas dość względnie, z pewnem nawet współczuciem, później dopiero, pod wpływem silnej propagandy narodowościowej zmienił się na bezmyślnie barbarzyński, skutki którego nie mało dały się nam uczuć.

Walery Franczuk za: Stanisław August Wacowski, W półokrągłej baszcie. Wspomnienia z roku 1863 r. , 22 września 2023 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *