Krzemieniec jako centrum życia dyplomatycznego II RP we wrześniu 1939 roku

Fot. https://bazhum.muzhp.pl/media/files/Niepodleglosc_i_Pamiec/Niepodleglosc_i_Pamiec-r2009-t16-n2_(30)/Niepodleglosc_i_Pamiec-r2009-t16-n2_(30)-s201-220/Niepodleglosc_i_Pamiec-r2009-t16-n2_(30)-s201-220.pdf

Krzemieniec to miasto, które w czasie inwazji niemiecko-sowieckiej na II RP miało przyjąć rolę stolicy polskiej dyplomacji i liczne ambasady zagraniczne w okresie wycofywania się instytucji rządowych z Warszawy w kierunku Rumunii.

O dramacie i próbie przetrwania polskich elit w warunkach niemieckich bombardowań i późniejszej inwazji barbarzynców ze Wschodu można przeczytać w najnowszej książce Piotra Kościńskiego „Wrzesień ambasadora”. Anthony Drexel Biddle (1897-1961) – to amerykański dyplomata, który w latach 1937-1943 piastował urząd ambasadora USA w II RP. Uciekając przed Niemcami Biddle na krótko zagościł w wołyńskim Krzemieńcu. Był to okres 7-12 września 1939 roku. Wówczas obserwował desperackie próby rozlokowania urzędów polskiego MSZ i innych resortów w tym niemieckim mieście, chował się od nalotu niemieckich bombowców, który nastąpił 12 września i miał możliwość zobaczyć w płomieniach wojny uroki tego miasta.

>> Fragment książki „Wrzesień ambasadora” o Krzemieńcu w dniach 7-12 września 1939 r.<<<

Kolejne fakty o zmianie władzy w Krzemieńcu i przekroczeniu polskiej granicy przez wojska sowieckie w na terenie KOP „Dederkały” można przeczytać w artykule Mirosławy Pałaszewskiej „Wrzesień 1939 w Krzemieńcu”. Autorka szczegółowo opisuje m.in. przyjazd ministra Becka do wołyńskiego miasteczka, przekształcenie na krótko Liceum Krzemienieckiego w siedzibę polskiego MSZ i inne szczegóły tego dramatycznego tygodnia. 13 września polskie instytucje rządowe zaczęły wycofywać się dalej na południe w kierunku Kut. 17 września niespodziewanie doszły wieści o przekroczeniu wschodniej granicy RP przez bolszewickie.

Maria Bieniarz, nauczycielka z Wołynia tak zrelacjonowała wydarzenia z tragicznego dnia 17 września: .Jechaliśmy wolno [w kierunku Tarnopola]. (…) W pewnym momencie dostrzegłam na horyzoncie masę ruchomych, ciemnych punkcików. Z każdą chwilą powiększały się, były bliżej. Widok ten sprawił wrażenie groźnej szarańczy.

Można już było odróżnić nieprzebraną ilość sylwetek ludzkich, w długich wojskowych płaszczach, szpiczastych czapkach, z osadzonymi na karabinach bagnetami. W ojsko to dosłownie zalało pola, drogi, zagajniki. Za piechotą ukazały się wolno posuwające się czołgi. Był już dzień, kiedy dojechaliśmy do Nowego Sioła. Przerażona ludność stała przed domami, pytała, co się dzieje. Pytania były zbędne: było oczywiste, że idzie na nas Azja”.

>> Artykuł Mirosławy Pałaszewskiej opracowany przez Muzeum Historii Polski można przeczytać pod tym linkiem<<<

Słowo Polskie, 13 lipca 2022 r.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *