Ze Złoczowa udajemy się przez grzbiet górski Woroniaków w kierunku Brodów i w ten sposób 19 km dalej znajdujemy się w Podhorcach, w których znajduje się najpiękniejsza i, prawdopodobnie, najstarsza magnacka rezydencja w całej Galicji.
Swego czasu podróżnicy nazywali ją „Wersalem Podola”, nieco myląc się pod względem geograficznym, gdyż ostatnie zaczyna się kilkadziesiąt kilometrów na wschód od Podhorców. Natomiast, na specjalną uwagę zasługuje fakt, iż wioska leży na samym dziale wodnym wód obszaru Morza Czarnego i Bałtyckiego. Jedne potoki i strumyki płyną do Wisły, a inne – do Dniestru i Dniepru.
Na początku Podhorców znajdziemy drogowskaz wskazujący w lewo na klasztor bazyliański, założony w XVII w. obok pozostałości grodziska staroruskiego miasta Pleśnisko. W centrum Podhorców zatrzymujemy się w pobliżu rokokowego kościoła pw. św. Józefa, wzniesionego w 1766 roku kosztem Wacława Rzewuskiego. Wewnątrz przetrwały ścienne freski Łukasza Smuglewicza oraz kilka epitafiów członków rodziny Rzewuskich. Nad ośmiokolumnowym portykiem znajduje się również osiem postaci świętych, jedna z których została zniszczona w 1944 roku. Obecnie świątynia jest w posiadaniu wspólnoty greckokatolickiej. Naprzeciwko kościoła znajdują się wysokie kolumny z figurami św. Józefa i Bogurodzicy, pochodzące z tego same czasu, co kościół. Stąd bardzo długa aleja prowadzi do wspaniałego zamku. Idziemy starym parkiem, rozplanowanym w XVII w. wg włoskiej, a stulecie później francuskiej mody parkowej. Po prawej stronie alei znajduje się XVII-wieczny budynek, nazywany zajazdem. Za czasów Rzewuskich zatrzymywali się tutaj podróżnicy, którzy przyjeżdżali, aby obejrzeć pałac. Ponadto, w budynku mieściła się karczma i wozownia.
Zbliżamy się wprost do głównej bramy zamku. Mimo że otacza go głęboki rów i potężne bastiony z wieżyczkami w narożnikach, zwanymi „kawalierami”, budynek ten przede wszystkim ma wygląd rezydencyjny, a dopiero w drugiej kolejności wygląd i charakter obronny. Zresztą, nominalnie jest to wspaniały przykład tzw. „palazzo in fortezza”.
Po tym, jak hetman wielki koronny Stanisław Koniecpolski nabył od Podhorodeckich te tereny, w roku 1635 zaprosił wenecjanina Andrea dell’Aqua i Francuza Guillaume’a Le Vasseur de Beauplana, aby wznieśli dla niego zamiejską rezydencję „dla zabaw i przyjemnego odpoczynku po trudach wojny”. Hetman natomiast większość czasu spędzał w zamku w Brodach. W ciągu sześciu lat zewnętrzne prace zostały wykonane, ale wewnętrzne ozdobienie pałacu trwało jeszcze w przeciągu dwóch dziesięcioleci. Pierwotna rezydencja miała dwie kondygnacje, jej północna fasada była skierowana na piękne widoki Równiny Wołyńskiej. Pod pałacem rozciągało się kilka rozległych tarasów, które zdobiły ogrody, fontanny z basenami i rzeźbami. Po kozackim szturmie 1648 roku w większości swojej zostały zniszczone i nigdy już nie były odnowione. Nawiasem mówiąc, chociaż Zaporożcom udało się uszkodzić zamek, lecz zdobyć go nie zdołali.
Tymczasem prace wewnętrzne trwały. Cała wspaniała sztukateria, rzeźby itd. powstały wysiłkiem Giovanniego Battisty Falconiego, marmurowe zaś portale drzwiowe z herbem Koniecpolskich Pobóg (zachowały się), kominy i zdobienie kaplicy pałacowej wykonał jego rodak Costante Tencalla. W tamtym czasie hetman wielki koronny odszedł już do lepszego świata, zdążywszy tylko w ciągu pięciu lat cieszyć się nowym pałacem. Rezydencją zaś opiekowali się jego syn Aleksander i wnuk Stanisław Koniecpolscy. W roku 1663 w Sali Rycerskiej, która była jedną z najwspanialszych w pałacu, florentczyk Jan de Baen narysował plafony, przedstawiające sceny z życia hetmana wielkiego koronnego, w szczególności, jego zwycięstwa nad Szwedami. Płótna oprawiały wspaniałe rzeźbione i pozłacane ramy. Na szczęście, niektóre z tych płócien zachowały się i obecnie znajdują się po części w Narodowym Muzeum Historycznym Lwowa, po części we Lwowskiej Galerii Sztuki.
Ogólnie, sal w pałacu nie było za wiele, lecz każda z nich zadziwiała królewskim przepychem. Znana nam jest sala Szkarłatna, Żółta, Zielona, Złota, Chińska, wspomniana wcześniej, Rycerska i Lustrzana. W nich Koniecpolscy zgromadzili sporo kosztowności, które zwiększali wszyscy następni posiadacze rezydencji. W 1682 roku Stanisław Koniecpolski przed śmiercią zapisał w testamencie zamek w Podhorcach królowi Janowi III Sobieskiemu. Monarcha często bywał tutaj i urządzał głośne bale, przyjęcia i uczty. Z jego czasów zachował się tutaj namiot wielkiego wezyra Kary Mustafy, zdobyty pod Wiedniem, marmurowy stół, na którym niemowlę Jan został ochrzczony, oraz klawesyn, który małżonka cesarza Leopolda podarowała królowej Marii Kazimierze po zwycięstwie wiedeńskim. Marysieńka miała również kilka zestawów mebli, w tym komody w stylu Louis XIV.
Dmytro Antoniuk, opracowanie tekstu Irena Rudnicka, 29.06.18 r.
Leave a Reply