Ewa Hańska i Balzac. Część II

Z końcem lata 1833 r. państwo Hańscy wybrali się w podróż po Europie. Pierwszym długim etapem miała być miejscowość Neuchatel, gdzie Ewa wyznaczyła panu de Balzac spotkanie na znanej z piękności Promenadzie. Wrześniowe słońce zbliżało się ku zachodowi, kiedy siedząca obok męża pani Hańska, zauważyła, że jeden z idących po drugiej stronie Promenady przechodniów, niski i tęgi brunet, z niespokojnym wzruszeniem przyglądał się badawczo wszystkim młodym kobietom, jakby starał się odszukać kogoś w tłumie.

To musiał być chyba ów sławny autor, z którym miała się tu spotkać. Rozczarowana jego mało romantycznym wyglądem, ukryła szybko tom jego najnowszej powieści, który miał być znakiem rozpoznawczym. Jednak ciekawość zwyciężyła i po krótkiej chwili książka wyszła z ukrycia. Balzac w błyskawicznej decyzji usiadł na wolnym miejscu i rozpocząwszy pod jakimś pretekstem rozmowę, zdobył swoją błyskotliwością taką sympatię pana Hańskiego, że ten nie mógł się obejść bez jego towarzystwa.

Wymiana czułych słów z piękną Ewą stała się niemożliwą. I dopiero podczas następnego spotkania w Genewie znalazło się więcej okazji do samotnych rozmów…

I wówczas oboje przyrzekli sobie solennie, że jeśliby Ewa została wdową — co przy słabym zdrowiu Hańskiego mogło nastąpić w niedalekiej przyszłości — ślubna obrączka połączy ich przed ołtarzem.

Balzac wziął całą sprawę bardzo poważnie i odtąd uważał się za przyszłego męża swej „Gwiazdy Polarnej”. Dla Ewy natomiast był to tylko romantyczny gest, tak zgodny ze stylem owej epoki. Serce jej nie brało w nim żadnego udziału.

Po kilku jeszcze spotkaniach w stolicach europejskich, państwo Hańscy odjechali do Wierzchowni, a genialny wyrobnik literatury francuskiej, wrócił do swej gorączkowej twórczości, niezliczonych ilości czarnych kaw i wciąż narastających długów.

Lata upływały. Listy z Ukrainy przychodziły coraz rzadziej, aż w końcu ustały zupełnie. — Balzac doszedł do przekonania, że jego marzenia o spokojnym życiu przy boku pięknej i — bogatej żony były tylko bańką mydlaną jego optymizmu. List z czarną obwódką obudził nowe nadzieje… Wiesław Hański zakończył życie 10 listopada 1841 r…

Ewa była wolna. Mogła zostać jego żoną. Teraz trzeba było tylko przypomnieć jej przyrzeczenie i rozpalić w sercu płomień dawnego uczucia… Był przecież mistrzem pióra… Zaczęła się znowu wymiana listów. Płomienne, to znów błagalne słowa jednego z największych pisarzy epoki musiały jednak poruszyć jakąś strunę w egoistycznym sercu Ewy, gdyż w czerwcu 1843 r. pozwoliła mu nareszcie przyjechać do Petersburga, gdzie jej sprawa spadkowa zbliżała się do pomyślnego zakończenia.

Uszczęśliwiony Balzac, przerywa pisanie dalszego cyklu „Komedii Ludzkiej”, pożycza od zawsze pomoc-nego dra Nacquard’a potrzebne pieniądze i pełen radosnego podniecenia wyjeżdża na daleką północ, przekonany, że wróci z żoną. Przeszedł lipiec i sierpień, a cierpliwy konkurent wciąż czekał na odpowiedź. A we wrześniu Ewa wyprawiła go z powrotem do Paryża — bez obrączki. Bo choć pochlebiało pięknej pani, że miała u swych stóp sławnego pisarza, jednak małżeństwo z cudzoziemcem pociągało za sobą stratę majątku, a td byłoby zbyt wielkie poświęcenie…

Część I

Słowo Polskie za: Hilda Jankowska, Orzeł Biały, 1966, 21 grudnia 2024 r.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *