Publicyści z ZN.UA wyodrębnili europejskie siły polityczne, które po cichu lub jawnie wspierają politykę Kremla wobec Ukrainy i stworzyły listę „europejskich przyjaciół Putina”.
Rosyjskie władze od początku wprowadzenia sankcji gospodarczych wywierają nacisk na zagraniczne firmy i korporacje działające na terenie RF, które wskutek ograniczeń, odczuwają problemy z prowadzeniem biznesu. Tym samym Kreml wywiera nacisk na opinię społeczeństwa europejskiego i rządów krajów UE, korzystając z tego, że do słów liderów w biznesie zawsze dosłuchiwały się media.
Ale jeżeli „prorosyjskie” lobby gospodarcze w Europie chce tylko „przedsankcyjnych” stosunków z Rosją, to w krajach Unii Europejskiej działają także ruchy polityczne, które otwarcie popierają politykę Putina w Syrii, Gruzji, Mołdawii i na Ukrainie. Nie wszystkie ich uczestnicy wychodzą na wiece z plakatami Putina, ale nawołując do szukania kompromisów z Moskwą, służą podporą rosyjskiemu prezydentowi, mówiąc: „Rzucając Rosję na kolana, wywołamy kolejną zimną wojnę”. Charakterystycznym tego przykładem tego są niemieccy socjaldemokraci – lewica, która obstaje za socjalistycznym wektorem rozwoju i wywodzi się z ruchu robotniczego.
Warto zaznaczyć, że do parlamentów europejskich zdołały się dostać tylko nieliczne proputinowskie partie. Dwa mandaty np. ma „Narodowy front” we Francji, włoska „Liga Północy” – 15, „Ataka” w Bułgarii – 15, belgijski „Flamandzki interes” – 3.
Moskwa aktywnie wykorzystuje także liberalne opozycyjne ruchy polityczne, które mają znaczne wpływy w rządach Francji, Grecji, Hiszpanii, Austrii oraz Węgier. Szczególną „sympatią” Kremla cieszą się lewackie ugrupowania, które kierują się w swojej działalności socjalistycznymi i socjaldemokratycznymi ideami. Wiele z nich w czasach Układu Warszawskiego były ruchami stricte marksistowskimi, uzależnionymi od sowieckiej wówczas Moskwy.
Europejska lewica nie boi się aktywnie protestować przeciwko „kijowskiej juncie”. Czasami takie akcje graniczą ze zdrowym rozsądkiem, kiedy np. neonazistowskie i ultraprawicowe partie „Złota zaria” (Grecja), Narodowo Demokratyczna Partia Niemiec, Duńska Partia i Szwedzki Ruch Oporu wspierają Kreml, który według ich rozumienia walczy z „ukraińskimi neonazi”.
Żeby wpływać na opinię społeczeństwa europejskiego w stosunku do Moskwy i wojny na Donbasie w krajach Europy dzięki pieniądzom z Kremla powstają „jednodniowe” organizacje, jak „Komitet za antynazistowski Donbas” we Włoszech, hiszpański „Komitet wsparcia ukraińskiego antyfaszyzmu” w Madrycie i Saragossie.
Niektórym europejskim politykom imponuje postawa Władimira Putina. Można do nich zaliczyć Polaka Janusza Korwina-Mikke, lidera Partii Niepodległości Królestwa Wielkiej Brytanii Nigela Farage, jaki przewodniczy w ugrupowaniu „Europa za swobodę i demokrację”, nazywaną w mediach „ugrupowaniem przyjaciół Putina”. Sympatie do kremlowskiego dyktatora żywi także Paolo Grimoldi z „Ligi Północy” we Włoszech, który rok temu założył we włoskim parlamencie ruch „Przyjaciele Putina”.
W Europie istnieją paramilitarne ugrupowania, jak „Kraina Basków-Donbas”, którzy przy współpracy z rosyjskimi służbami werbują ochotników do walk na Wschodniej Ukrainie przeciwko ukraińskim Siłom Zbrojnym.
Swoistą „V kolumną” w krajach Europy zawsze pozostanie rosyjska diaspora, działalność której finansowo aktywnie wspiera Kreml. W Niemczech np. mieszka 3-milionowa wspólnota repatriantów ze Wschodu, którzy nie asymilują się w niemieckie społeczeństwo i preferują rosyjską telewizję od niemieckiej. Na Litwie rosyjska wspólnota zrzesza się w Latvijas Krievu savienība (Sojuszu Rosjan na Litwie), który promuje idee „ruskogo mira” oraz melancholijne wspomnienia o „wspólnej ojczyźnie ZSRS” wśród potomków etnicznych Rosjan, przesiedlonych na teren tego państwa po okupacji go przez Sowiety. Strefa nadbałtycka jest „oczkiem w głowie” Putina. Właśnie tutaj on kieruje największe finanse dla wsparcia prorosyjskich organizacji społecznych, jak „Centrum zgody”, „Rosyjski Allianz”, „Zjednoczona Estońska Lewica”, etc.
Kreml nie zapomina o wykorzystaniu także antyamerykańskich nastrojów we Francji i innych krajach Europy. Ale nie zważając na ogromne finansowe inwestycje w antyukraińskie nastroje i aktywność prorosyjskiego lobby we Włoszech, Grecji, Niemczech i Francji, opinia publiczna skutecznie opiera się kremlowskiej propagandzie, czego przykładem jest reakcja na kłamstwo rosyjskich mediów ws zestrzelenia Boeinga nad okupowanym Donbasem, znaczna część pasażerów którego stanowili obywatele Holandii oraz niechęć do uznawania Krymu częścią Rosji.
Ten sam portal ZN.UA znalazł także w Polsce „przyjaciół Putina”. W domniemaniu ukraińskich dziennikarzy są nimi: „Zmiana”, KORWiN, „Falanga”, „Polski Komitet Słowiański”, „Słowiański Sojusz” oraz „Stowarzyszenie Przyjaźni Polsko-Rosyjskiej”. W razie bezpośredniego zagrożenia dla suwerenności kraju nad Wisłą ze strony wschodniego agresora właśnie te organizacje mogą posłużyć potencjalnym źródłem dla tworzenia sieci rosyjskiej agentury a nawet prowadzenia działalności dywersyjnej, jak to miało miejsce w czasach II RP.
Jerzy Wójcicki, na podstawie informacji ZN.UA, 09.01.16 r.
Lista proputinowskich ruchów politycznych i organizacji społecznych w Europie. Źródło: ZN.UA