Sienkiewicz spośród polskich pisarzy jest tym, który odniósł największy sukces w literaturze światowej. Jego popularność była społecznym fenomenem. 5 maja obchodziliśmy 170-lecie jego urodzin. Był po prostu ówczesnym celebrytą – mówił PAP Tomasz Łubieński, prozaik, dramaturg, eseista i tłumacz literatury pięknej.
Czy prawdą jest, że w historii literatury polskiej nie było drugiej postaci, która wywarła równie mocny wpływ na masową wyobraźnię Polaków, jak Henryk Sienkiewicz?
Tomasz Łubieński: Na wyobraźnię Polaków, ale nie tylko Polaków. Na wyobraźnię wielu pokoleń. Sienkiewicz spośród polskich pisarzy jest tym, który odniósł największy sukces w literaturze światowej, rzeczywiście w Polsce nieporównywalny z nikim. Jego popularność była społecznym fenomenem. Był po prostu ówczesnym celebrytą, osobą rozpoznawaną na ulicy, na przykład kiedy spacerował po krakowskich Plantach z Heleną Modrzejewską. Należał do elity współczesnego mu świata. Pamiętajmy, że były to czasy, kiedy kulturę popularną stanowiła głównie literatura. Potem przyszło radio itd.
Sienkiewicza czytali wszyscy, wielokrotnie mój ojciec, a także jego bracia. Kiedy wybuchła wojna i ojciec wyruszył na nią jako strzelec konny, wydawało mu się, że znalazł się świecie „Trylogii”. Póki nie pojawiły się niemieckie czołgi i samoloty.
Wszystko to jednak jest już odległą przeszłością. Powieści Sienkiewicza o tematyce dotyczącej spraw polskich mają dziś mniejsze oddziaływanie ze względu na ich język, sposób narracji oraz na odległość historyczną od wydarzeń, których dotyczyły. Sienkiewicz miał wielu nieudanych naśladowców, ale współcześnie na przykład Andrzej Sapkowski posłużył się jego językiem w sposób rzeczywiście twórczy i niejako zajął jego miejsce. Tak że o rzeczywistym wprost oddziaływaniu Sienkiewicza na Polaków trudno dzisiaj mówić.
Ale nawet jeśli Sienkiewicz nie jest dziś czytany, to jest w świadomości Polaków obecny. W rokrocznych badaniach czytelnictwa przeprowadzanych przez Bibliotekę Narodową na liście rankingowej pisarzy znajduje się w czołówce. W raporcie z 2014 r. jest na pierwszym miejscu przed Danem Brownem, Stephenem Kingiem i Andrzejem Sapkowskim. Można się oczywiście zastanawiać nad tym, czy jego książki są rzeczywiście czytane, czy to po prostu pierwsze nazwisko, które respondentom przychodzi do głowy.
Wydaje mi się, że ostatnim okresem, kiedy możemy mówić o przemożnej popularności Sienkiewicza, jest druga wojna światowa, lata okupacji. Ale od tamtego czasu tyle się zdarzyło, zaszły ogromne przemiany cywilizacyjne, Polska stała się częścią Europy. A gdybyśmy tak zapytali dzisiaj Francuza, czy jego ulubioną lekturą są „Trzej muszkieterowie”, on oczywiście o tej książce słyszał, ale to już nie jest jego świat. Podobnie jest dzisiaj z „Trylogią”.
Natomiast powieścią, która może rzeczywiście zainteresować współczesnego czytelnika, jest „Quo vadis”. Jego temat stanowi kryzys cywilizacji, upadek dawnego świata, chrześcijaństwo jako rewolucja. Ukazane są kontrasty socjalne, stworzone barwne postacie, sensacyjna fabuła. Naturalnie Sienkiewicz większość swoich dzieł poświęcił sprawom polskim. Ale w „Quo vadis” odchodzi od tego tematu – podobnie jak Prus w „Faraonie”. Były to ogromne pisarskie wyzwania. Kiedy uświadomimy sobie, jak on, nie mając internetu, komputera, researcherów, ślęczał w rzymskich bibliotekach, zdajemy sobie sprawę, że jego praca dokumentacyjna była imponująca. Miał wspaniały umysł, żeby to wszystko ogarnąć. Nie mówiąc już pisaniu: ręcznie!
Interesujące są również jego współczesne powieści – dziś zapomniane czy niedocenione – jak „Bez dogmatu” i „Rodzina Połanieckich”. Ta pierwsza jest ambitną próbą podjęcia tematu kryzysu, tematu w tej chwili, zawsze zresztą, aktualnego. Ale dla współczesnego czytelnika ograniczenie stanowi język Sienkiewicza, styl jego narracji.
Z kolei jeśli chodzi o „Rodzinę Połanieckich”, trzeba sobie powiedzieć, że „Ziemia obiecana” jest o niebo lepsza. W podejmowaniu tematów współczesnych Sienkiewicz został wyprzedzony przez pisarzy, którzy czuli tę rzeczywistość znacznie lepiej.
Trzeba też pamiętać, że był świetnym dziennikarzem, wybitnym reporterem we współczesnym rozumieniu. Świadczą o tym wspaniałe listy z Ameryki.
Mówiąc dziś o wielkości Sienkiewicza, warto by przesunąć akcent na podejmowanie przez niego tematów uniwersalnych. Świadczy o tym sukces „Quo vadis”.
Będziemy mieć w tym roku także narodowe czytanie „Quo vadis”.
Moim zdaniem narodowe czytanie to niepotrzebne „upupianie” „Quo vadis”.
Wystarczy zajrzeć do internetu, żeby przekonać się, że stale ukazują się jego kolejne wydania po angielsku, po niemiecku, po francusku. Zresztą „Trylogii” też.
„Trylogia” jest wspaniałą serialową opowieścią z barwnymi postaciami, napisaną niesłychanie plastycznym językiem. Sienkiewicz podejmuje w niej wielkie, odwieczne tematy – jak historia nawróconego grzesznika – Kmicica czy postać Zagłoby – żołnierza samochwały i po trosze szekspirowskiego Falstaffa. Chciałbym tu, paradoksalnie, trochę Sienkiewicza odpolonizować. William Faulkner powiedział, że Sienkiewicz jest dla niego wielkim pisarzem, dlatego że pisał „ku pokrzepieniu serc”, a to jest prawdziwe zadanie literatury. To pokazuje światowy sukces idei Sienkiewicza, która okazała się tak bliska Faulknerowi, pisarzowi, którego drastyczny świat jest tak odległy od Sienkiewicza.
Sienkiewicz, który odniósł tak ogromny sukces w Polsce i na świecie, od początku miał jednak zajadłych krytyków, którzy pisali, że jego powieści to „melodie sielankowe” – to Świętochowski. Młody Stanisław Brzozowski zarzucał mu, że jest piewcą sarmatyzmu, „klasykiem polskiej ciemnoty, szlacheckiego nieuctwa”. Gombrowicz: „nigdy chyba nie było tak pierwszorzędnego pisarza drugorzędnego. To Homer drugiej kategorii”, „demon, ta katastrofa naszego rozumu, ten szkodnik”.
Są to opinie krzywdzące. Sienkiewicz umiał operować półtonami, odcieniami. Oczywiście, miał świadomość, że obraz historii, który tworzył, nie był do końca prawdziwy, ale pisał przecież świadomie ku pokrzepieniu serc, taka była jego intencja. Pamiętajmy, że poza wszystkim on był pozytywistą, zwolennikiem, jak byśmy to dzisiaj powiedzieli, „ciepłej wody w kranach”, a heroizmu – w wyjątkowej konieczności. Tymczasem został też trochę bezprawnie zawłaszczony jako wieszcz narodowy.
Także krytyka Sienkiewicza z perspektywy współczesnej poprawności politycznej jest nietrafiona. Nie był nacjonalistą, szowinistą ani rasistą. Pamiętajmy, że pisał „W pustyni i w puszczy” przeszło sto lat temu. Europa dominowała wówczas w świecie i Sienkiewicz chciał swojego bohatera – Polaka – Stasia Tarkowskiego – w tym lepszym świecie umieścić. Zwróćmy też uwagę na to, że w „Ogniem i mieczem”, które siłą rzeczy jest spojrzeniem polonocentrycznym na kwestie relacji polsko-ukraińskich, tworzy bohatera romantycznego – Bohuna. „Trylogia” i „Krzyżacy”, miejmy nadzieję, trafią dziś do młodego czytelnika. Dorosłemu mogą już wydać się zbyt naiwne.
Trzeba też powiedzieć, że bez Sienkiewicza nie byłoby Gombrowicza. Gdyby nie było Sienkiewicza, Gombrowicz i wielu innych nie mieliby z kim się spierać.
Słowo Polskie, dzieje.pl, PAP, 06.05.16 r.