Na parę wiorst przed Niemirowem, wysadzony drzewami trakt lipowiecki, oraz okazała panorama miasta rozjaśnia niespodziewanie widnokrąg, i z tym zmienionym nagle wrażeniem wjeżdżamy powoli do starożytnego podolskiego grodu.
Niemirów, jedno z najdawniejszych miast Rusi nadbożańskiej, po wyrugowaniu stąd w połowie XIV wieku najezdnych hord tatarskich, oddany został przez Olgierda synowcom jego, Koriatowiczom. Do czasów Jana Kazimierza słynął on z handlu i wielkich bogactw kupiectwa i mieszczaństwa; ale gdy się rozpoczęły bunty Bohdana Chmielnickiego, przez cały wiek prawie służył za pastwę różnorodnych napadów, rzezi i jasyrów, zamieniających piękną osadę w kupę gruzów i popiołu.
Bardziej pamiętne tych krwawych dramatów epoki grupują się w sposób następujący: najprzód dopełnia się tu na Żydach roku 1648 straszna rzeź kozacka, przed którą nieszczęśliwi innowiercy, omyleni ukazaną zdradliwie przez Kozaków polską chorągwią, otworzyli dobrowolnie bramy forteczne, a potem pod nożami rozjuszonej tłuszczy, oraz wspólnie z nią działających mieszczan, w liczbie sześciu tysięcy, zginęli co do jednego.
Z kolei, tegoż jeszcze roku, wojewoda ruski, Jeremiasz Wiśniowiecki, wchodzi do swego zbuntowanego miasta i na jego mieszczanach wymierza srogą karę; dalej, w roku 1672 gnębi miasto najazd turecki, a w siedem lat potem krwawa dyktatura Jerzego Chmielnickiego, mianowanego przez Turcję hetmanem tureckiej kozaczyzny, czyli królem Sarmacji, i wreszcie długi regestr krwawych miasta dziejów kończy się wyrżnięciem w roku 1702 księży, szlachty i Żydów, z dopełnieniem na nich nieludzkich mordów przez zbuntowane chłopstwo.
Fakty historyczne są mniej posępnej treści: w roku 1737 pamiętny zjazd pełnomocników trzech wojujących mocarstw: Rosji, Austrii i Turcji; w roku 1787 nawiedziny, wracającego z Kaniowa, króla Stanisława Augusta, i w roku 1792 obozowy posterunek, ciągnącego na kresy, księcia Józefa Poniatowskiego.
Niemirów, w pierwszej połowie porozbiorowych czasów dźwiga się z upadku opiekuńczą ręką Wincentego Potockiego, zabudowuje się pięknymi gmachami i słynąć zaczyna z wybornych fabryk perkali, skór i sukna; wszakże niezadługo potem, z przejściem w ręce nowych nabywców, raz jeszcze widocznie upadać zaczyna: dziś cechę nieco ożywionego miasta zawdzięcza jedynie zaprowadzeniu gimnazjum realnego.
Walery Franczuk na podstawie tekstu Edwarda Chłopickiego, „Stepowe szlaki”, „Kłosy”, 1880 r., t. XXXI, Nr 796, s. 221-222, 12.05.18 r.
Leave a Reply