Święto Ofiarowania Pańskiego, które Kościół obchodzi w 40. dniu od Narodzenia Jezusa jest jednym z najstarszych świąt chrześcijańskich. Przed rokiem 1969 nazywane było Świętem Oczyszczenia Najświętszej Maryi Panny.
Zgodnie z Prawem Mojżeszowym, po urodzeniu syna, kobieta przez 40 dni była uważana za nieczystą (Kpł 12, 1-8). Dopiero po upłynięciu tego czasu mogła wejść do świątyni.
Jednocześnie jeżeli urodzone dziecko było synem pierworodnym, musiało być ofiarowane Bogu. Zwyczaj ten nawiązywał do wyzwolenia Żydów z egipskiej niewoli i ocalenia ich przed ostatnią plagą. Ofiarowanie pierworodnego polegało na wykupieniu dziecka za złożoną ofiarę (Wj 12, 29-30). W Ewangelii według św. Łukasza czytamy: „Gdy zaś nadszedł dzień poddania ich oczyszczeniu zgodnie z Prawem Mojżeszowym, zanieśli Go do Jerozolimy, aby był ofiarowany Panu, według tego, co jest napisane w Prawie Pańskim: Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu. Mieli również złożyć ofiarę zgodnie z tym, co jest powiedziane w Prawie Pańskim: parę synogarlic lub dwa gołąbki” (Łk 2, 22-23).
Liturgicznemu obchodzeniu Święta Ofiarowania Pańskiego od dawna towarzyszyły procesje ze świecami, które miały niezwykłą symbolikę, przypominając wiernym o tym, iż Syn Boży jest „światłością świata” (J 8, 12a), „światłem na oświęcenie pogan i chwałę Izraela”(Łk 2, 32), idąc za Którym, „nie będą chodzić w ciemności, lecz będą mieli światło życia” (J 8, 12b).
W polskiej tradycji katolickiej istnieje inna nazwa święta – Matki Bożej Gromnicznej. Świece, które były święcone przed Mszą i wykorzystywane podczas procesji, nazywano gromnicami. Nazwa świec pochodzi od gromów, przed którymi miały strzec. Gromnice miały być wykonane z pszczelego wosku. Podczas Mszy trzymano je zapalone. Idąc z koscioła, starano się donieść je z tym poświęconym ogniem do domu. Tam gospodarz błogosławił nimi dobytek, modląc się o ochronę przed wszelkimi niebezpieczeństwami.
Powszechny był w całym kraju zwyczaj wypalania gromnicą krzyża na głównej belce sufitowej.
Wierzono także, że z tym światłem lżej człowiekowi umierać. Płomień świecy przedłużał tchnienie człowieka u bram wieczności, będąc świadectwem jego wiernej służby Bogu. W tej trudnej chwili, konający stawał się spokojniejszy, znikał gorycz przeżytych lat, zgasał lęk przed osądem Bożym.
Władysław Rożkow, 31.01.17 r.