W Kijowie wiceszef polskiego MON, ambasador RP na Ukrainie oraz dyrektor UINP uczcili pamięć polskich żołnierzy

Fot. Paweł Bobołowicz

13 czerwca w uroczystościach przy mogile polskich żołnierzy, poległych w walkach o Kijów w 1920 roku obok ambasadora RP na Ukrainie Jana Piekło wziął udział także wiceminister obrony narodowej RP Michał Dworczyk. Wiązankę biało-czerwonych kwiatów na mogile polskich żołnierzy złożył również Wołodymyr Wjatrowycz, prezes Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej.

Ten gest może świadczyć, że pamięć o wspólnej walce przeciwko Sowietom powraca do świadomości naszych narodów i nabiera bardzo współczesnego kontekstu. Prezes ukraińskiego IPN stwierdził również, że nie ma wątpliwości, że 9 maja należy wspominać wspólne zwycięstwo z 1920 roku i że właśnie tego dnia na ulicach Kijowa powinna odbywać się ukraińsko-polska parada wojskowa.

Polskie i ukraińskie oddziały, które w ramach sojuszu militarnego Petlura-Pilsudski ruszyły wspólną ofensywą przeciwko bolszewikom, zdołali utrzymać się w Kijowie niewiele ponad miesiąc. Pierwszy polski patrol wjechał do Kijowa 6 maja 1920 roku tramwajem, ponoć nawet kupując bilety i siejąc panikę wśród resztek sowieckich wojsk. Bolszewicy opuszczali pospiesznie Kijów i nie podejmowali walki. Polskie wojska przekroczyły Dniepr i starły się z Sowietami na przedmieściach Browarów.

Pociski nie mogły zagrozić ani cywilnej ludności, ani infrastrukturze miasta. Mieszkańcy Kijowa, wieczorami, z naddnieprzańskich wzgórz, z bezpiecznej odległości, wręcz w piknikowej atmosferze, obserwowali artyleryjską wymianę ognia. Pomruk wybuchów tonął w dźwiękach melodii płynących z kijowskiej filharmonii, która wraz z obecnością sojuszniczej armii wznowiła swoją działalność.

Bolszewicka kontrofensywa zmusiła polskie i ukraińskie wojska do opuszczenia Kijowa. Odwrót zaczął się 10 czerwca. Z wojskami wyjechało też wielu polskich mieszkańców Kijowa. Oni już wcześniej mogli doświadczyć sowieckiej władzy i wiedzieli, co będzie, gdy bolszewicy powrócą. Dwa dni później do miasta wkroczyli bolszewicy, rozpoczynając masowe represje, tropiąc tych, którzy pomagali albo mogliby pomagać Polakom.

Polscy żołnierze defilują w stolicy Ukrainy. 1920 r.

W powszechnej świadomości mieszkańców Kijowa wydarzenia tamtych dni praktycznie nie istnieją. Oczywiście Sowieci dążyli do całkowitego wyeliminowania tego okresu z historii. Tak jak w tamtym okresie i dzisiaj postać Symona Petlury wywołuje niejednoznaczne skojarzenia, a Józef Piłsudski jest postrzegany przez pryzmat sowieckiej historiografii. Dla tych, którzy historię traktują bardziej profesjonalnie, sukces operacji kijowskiej przyćmiewa pokój ryski i przyjęte przez Polskę stanowisko. To wszystko powoduje, że wielki czyn polsko-ukraińskiego oręża, przez lata wymazywany z kart, musi dopiero przebić się do świadomości.

W Kijowie trwałym śladem „Operacji kijowskiej” jest kwatera poległych 114 polskich żołnierzy na cmentarzu Bajkowa. Pomnik poświęcony poległym został odsłonięty 3 maja 1935 roku. Wręcz nieprawdopodobnym wydaje się fakt, że kwatera powstała w 1935 roku – za sowieckich rządów i w czasie represji. Nie ulega jednak wątpliwości, że sowieckie władze ten fakt usankcjonowały.

Wkrótce jednak kwatera została zniszczona. Pamięć o pochowanych tam żołnierzach przywróciło dopiero w latach 90. ubiegłego wieku Stowarzyszenie „Zgoda”, skupiające naszych rodaków mieszkających w Kijowie. Dzięki determinacji prezes stowarzyszenia śp. Wiktorii Radik odnaleziono miejsce, gdzie była kwatera, odkopano resztki monumentu i ostatecznie odnowiono pomnik.

Teren kwatery do dzisiaj wyznaczają zachowane z 1935 roku cementowe słupy. Pomnik ma jedynie charakter symboliczny – przez lata na terenie kwatery tworzono kolejne groby, oczywiście nie organizując żadnych ekshumacji.

Paweł Bobołowicz , 17.06.17 r.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *