Ukazała się drukiem „Trylogia ukraińska” Józefa Łobodowskiego

Fot. instytutliteratury.eu

Wydawnictwo Instytutu Literatury przygotowało drugie polskie wydanie „Trylogii ukraińskiej” Józefa Łobodowskiego.

W opowieści o małym Polaku z Jejska pulsują żywe realia historyczne, a przetworzone w niej motywy autobiograficzne sprawiają, że historia podszyta jest szczerymi emocjami. Łobodowski w swoim cyklu powieściowym wykorzystał wspomnienia z dzieciństwa, by odmalować barwny świat Kozaków, Ormian, Ukraińców, Polaków, Żydów, prawosławnych i katolików żyjących razem na tle wspaniałej przyrody Kubania, limanów, stepów i komyszy. Głównym bohaterem powieści jest dwunastoletni Staś mieszkający z rodzicami i siostrami w Jejsku nad Morzem Azowskim. Choć jest dopiero dzieckiem, wciągają go tryby historii. Brutalna rzeczywistość po rewolucji bolszewickiej przeraża. Rosja sowiecka początku lat 20. ubiegłego wieku to miejsce ciągłych walk, okrucieństwa i nędzy. Dzieci trudniące się ulicznym handlem, żyjący poza prawem awanturnicy stają się tu przyjaciółmi na śmierć i życie.

„Komysze”, „W stanicy” oraz „Droga powrotna” ukazały się po raz pierwszy w Londynie w latach 60. Ubiegłego wieku. W Polsce nie zostały wydane aż do 2018 roku, a i ta edycja jest już praktycznie na rynku niedostępna.
Józef Łobodowski był postacią budzącą emocje. Młody i gniewny poeta przewodził cyganerii – najpierw lubelskiej, później warszawskiej – i dał się zapamiętać jako niepokorny gwałtownik. Przed drugą wojną światową był redaktorem „proletariackich” lewicowych czasopism. Pozostawał pod wpływem idei rewolucyjnych; manifestował je również w swojej poezji i pełnej temperamentu publicystyce. Gorliwie wyznawane przekonania stosunkowo szybko zweryfikowała jednak rzeczywistość. W latach 30. do mieszkającego w Lublinie Łobodowskiego dotarły wieści o straszliwym głodzie na Ukrainie. Autor, który spędził część dzieciństwa na południowym Kaukazie, pamiętał bujne łany pszenicy, zatrzęsienie owoców, mnogość ptactwa, koni i liczne rogate bydło kozackiego Kubania. W 1935 roku postanowił więc nielegalnie – przemytniczą ścieżką – przekroczyć granicę i przekonać się, jak wygląda życie pod rządami bolszewików.

To gorzkie doświadczenie zakończyło jego alians z komunistami. Na emigracji w Hiszpanii „Lobo” (jak go nazywano) związał się z Radiem Madryt, które wobec komunistów było bardziej bezwzględne niż Radio Wolna Europa. Utwory bezkompromisowego w ocenach politycznych i socjologicznych artysty nie mogły być drukowane w Polsce. Do listopada 1980 roku obowiązywał w PRL zapis cenzury komunistycznej na nazwisko Łobodowskiego. Informacje o pisarzu ani jego twórczość praktycznie nie docierały do kraju.

Sergij Porowczuk za: instytutliteratury.eu, 6 października 2020 r.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *