11 lutego prezes Fundacji „Wolność i Demokracja” Michał Dworczyk razem z członkiem zarządu tej organizacji pozarządowej – Rafałem Dzięciołowskim odwiedzili etnicznych Polaków w Mariupolu – ukraińskim mieście na południu kraju, znajdującym się 60 km od rosyjskiej granicy. Spotkali się z prezesem miejscowej polskiej organizacji społecznej Andrzejem Iwaszkiem oraz 65 osobami polskiego pochodzenia poznając fascynującą i zarazem – tragiczną historię ich przodków, którzy nie z własnej woli trafili na Donbas.
Potomkowie obywateli II RP, zesłańców z terenów Podola i Żytomierszczyzny w latach 30. XX wieku a nawet wnukowie blisko 40 tysięcy Ślązaków, przesiedlonych przez Sowietów na Donbas przyszli na salę Polsko-Ukraińskiego Stowarzyszenia Kulturalnego by zobaczyć gości z serca Polski – Warszawy, którzy na własne oczy chcieli przekonać się, czy faktycznie osoby polskiego pochodzenia z Mariupola potrzebują takiej samej pomocy ze strony Macierzy, jak poprzednio wywiezieni z Doniecka i Ługańska?
– Zebranie tak dużej ilości osób polskiego pochodzenia nie stanowiło trudu – opowiada Andrzej Iwaszko. – Często gościmy u nas pracowników polskiego konsulatu w Charkowie ale spotkanie z przedstawicielami organizacji pozarządowej – to dla naszych Polaków coś nowego. Podczas spotkania z Panem Dworczykiem i Rafałem Dzięciołowskim odczuwaliśmy przyjazny do nas stosunek, rozmowy odbywały się w rodzinnych klimatach, goście z Polski byli pod wrażeniem tego, jak komunistyczna maszyna pokręciła losy Polaków, którzy po więzieniach NKWD i obozach dla internowanych żołnierzy WP trafili do Mariupola i okolic. Mam nadzieję, że nasi rodacy wrócą do domu z twardym przekonaniem, że osoby w starszym wieku, kobiety i dzieci polskiego pochodzenia z Mariupola i okolic otrzymają szansę wyjazdu do Polski, podobnie jak Polacy z Donbasu i Ługańska.
– Jesteśmy pod wielkim wrażeniem od wizyty w Mariupolu. Po pierwsze byliśmy mile zaskoczeni reakcją na polskie tablicy rejestracyjne naszego samochodu ze strony ukraińskiej drogówki, Straży Granicznej a nawet – Służby Bezpieczeństwa. Po drugie – po rozmowie z Polakami z Mariupola wywnioskowaliśmy, że ich stan psychiczny jest bardzo zły. Kiedy zachodzi rozmowa o wojnie i ostatnim ostrzale z rakiet dzielnic mieszkalnych Mariupola, od razu zmieniają im się twarze, stają się nerwowi. Potrzebują pomocy psychologów i rehabilitacji w spokojnym środowisku – skomentował wyjazd do Mariupola Rafał Dzieciołowski.
Przedstawiciele Fundacji WiD przywieźli na Donbas pomoc humanitarną – nieprzemakalne kurtki dla ukraińskich żołnierzy. Jadąc na Donbas zmagali się z ukraińskim bezdrożem oraz brakiem drogowskazów. Najlepszym wynagrodzeniem dla nich za trudy podróży stało się spotkanie z rodakami w Mariupolu, którzy nie utracili więzi z krajem przodków i dotychczas pamiętają modlitwę Ojcze nasz w języku polskim której uczyli ich babcie i dziadkowie.
Jerzy Wójcicki, 12.02.15 r.