Przez Polskę śladem młodych Polaków z Baru

Polacy w Barze, którzy to w 1989 zaczęli się zrzeszać, wreszcie założyli organizację, która z każdym rokiem stawała się coraz potężniejsza. Tak powstało Barskie Rejonowe Kulturalno – Oświatowe Stowarzyszenie im. Konfederatów Barskich. Dążenie miejscowych Polaków do pogłębienia kontaktów z Macierzą było tak ogromne, że w końcu zaowocowało w liczne oferty współpracy przeważnie w dziedzinie kultury i oświaty. Minęło około 20 lat od pierwszego zapoznania się z przyjaciółmi z Kwidzyna, Rybnika, Poznania, Starachowic. Właśnie oni do dziś wspierają nas w naszej działalności.

Lato 2015 było wyjątkowo szczodrym na zaproszenia do Polski. Ponad 200 członków stowarzyszenia mieli możliwość przebywać pod czas wakacji w kraju swoich przodków.

Chcemy zaproponować czytelnikom kilka różnych szkiców z letniego pobytu i wrażeń wakacyjnych.

Tego lata odkryłem dla siebie nowe miasto – Wrocław

Wrocław jest rzeczywiście cudownym miastem, w którym się zakochujesz z pierwszego spojrzenia. Zauroczenie starymi kamienicami, zielonymi parkami, ratuszem, rzeką Odrą i zabawnymi mieszkańcami miasta – wrocławskimi krasnoludkami, nie mija do dziś. Kiedy przyjeżdżasz na wrocławski Dworzec Kolejowy, od razu czujesz, że jesteś w Europie. Wieczorem on po prostu fascynuje…

Po przybyciu do Wrocławia mieliśmy możliwość oglądać rzekę Odrę. Wrocław często nazywają miastem mostów, ponieważ jest ich tu ponad 100 i one nie szare i rdzawe, jak na Ukrainie. Te mosty – to prawdziwe dzieła sztuki. Celem naszego wyjazdu do Wrocławia był udział w dniach Wrocławia i Kultury Kresowej. W związku z powyższym, mieliśmy liczne występy w kościołach i Domach Kultury.

Wszędzie byliśmy mile widziani i w nagrodę od widzów dostawaliśmy gorące brawa. Po występach (zwłaszcza w kościołach) często byliśmy zapraszani na poczęstunek. Dla nas było miłym zaskoczeniem, że ludzie mogą być na tyle mili i życzliwi. Mieszkańcy Wrocławia prowadzą bardzo aktywny tryb życia, o czym świadczy wieczorny maraton obywateli Wrocławia, w którym wzięło ok. 10 tysięcy osób!. W ogóle Wrocław jest naprawdę przepiękny. Każda jego dzielnica. Nikt nie znajdzie w nim obdartej chałupy albo brudnych ulic. Po zwiedzeniu Uniwersytetu Wrocławskiego każdy z nas potajemnie zaczął marzyć o studiach w tym mieście. Rynek miasta jest bardzo podobny do lwowskiego.

Jeszcze długo nie zapomnimy wyjazdu do Pragi, jednego z najładniejszych miast Europy. Największe wrażenie na mnie sprawiła katedra Św. Wita. Gdy po raz pierwszy wstępujesz do tej świątyni, czujesz nieziemską kosmiczną wielkość. Byliśmy także na Karłowym moście, który bez wątpienia można nazwać muzeum. Most ten czaruje swoim pięknem, subtelnością i mistrzostwem rzeźbiarza.

Gorąco pragnę podziękować wrocławianom, którzy organizowali dla nas tę wycieczkę. W imieniu młodzieży z zespołu „ Młode Liście” i „Aksamitki” pragnę w sposób szczególny podziękować Pani Bożenie Słupskiej. Ta miła kobieta jest uosobieniem energii, mądrości i oddania siebie na rzecz innych. Również chcemy podziękować Panu Zdzisławowi Piłce, prezesowi Stowarzyszenia Miłośników Lwowa i Kresów Południowo – Wschodnich, od którego dostaliśmy zaproszenie do Wrocławia, a także Panu Włodzimierzowi Dąbrowskiemu i Pani Marcie. Jeśli Wrocław jest miastem spotkań, to mam pewność, że się spotkamy jeszcze raz.

Goculak Iwanna

Polonia w sercu śpiewa

Trafić do Koszalina na Światowe Spotkanie Chórów Polonijnych zawsze było naszym marzeniem. Przy Barskim Stowarzyszeniu Polaków działają dwa zespoły artystyczne: dziecięco – młodzieżowy chór „ Młode Liście” oraz kameralny chór „ Cantica Anima”. W ich repertuarze jest dużo utworów sakralnych, ludowych i klasycznych. Chętnie występujemy zarówno na Ukrainie i w Polsce. Każdy nowy wyjazd czy występ – to nowe przeżycia, spotkania z ciekawymi ludźmi, kształcenie,ćwiczenia i td.

Byliśmy bardzo szczęśliwi, gdy dowiedzieliśmy się, że chór „Cantica Anima” został zakwalifikowany do udziału w XV Światowym Festiwalu Chórów Polonijnych. Uczestniczyli w tym festiwalu także – Chór im. J. Zarębskiego z Żytomierza ( dyrygent Jan Krasowski) , Chór Reprezentacyjny Związków Śpiewaków Polskich w Nowym Jorku (dyrygent Izabela Kobus – Salkin), Chór „Chótnik” z Czech ( dyrygent Cezar Drzewiecki), Chór „ Cantica Anima” z miasta Bar, Ukraina ( dyrygent Ludmiła Chalabuda), Chór Dyrygentów Polonijnych „ Ojczyzna” ( dyrygent prof. Elżbieta Wtorkowska) i Chór Warsztatowy„Repetitio” ( dyrygent mgr. Oleksandra Pałka).

Jetem przekonana, że te spotkania, wspólne ćwiczenia, próby i występy zostaną w pamięci każdego uczestnika na długie lata. Również pozostaną w pamięci emocjonalne przeżycia od śpiewania przez chóry połączone takich utworów jak: „ Ojczyzna”, „Psalm 136”, „Jeruzalem” (Feliks Nowowiejski), „Stabat Matter” (Andrzej Koszewski), „Moja Piosnka” ( Józef Świder), „Hymn Chórów Polonijnych” ( Zbigniew Kozub) i „Gaude Matter Polonia”.

Pod czas naszego pobytu braliśmy udział w reprezentacyjnych koncertach w koszalińskim kościele pod wezwaniem Świętego Ducha. Wspólnie koncertowaliśmy w Dygowie i nadmorskim Kołobrzegu.
Szczytem festiwalu był koncert galowy w Filharmonii Koszalińskiej. W pierwszej części koncertu każdy z zespołów reprezentował utwory w najlepszym wykonaniu z własnego repertuaru. Czuliśmy niezwykły kontakt z publicznością. Sala w filharmonii była wypełniona po brzegi. Oklaski, mocne brawa dodawały nam otuchy i pewności w swych umiejętnościach.

Nigdy nie zapomnimy wspaniałe zajęcia, niezwykłe, bardzo oryginalne warsztaty Pani Elżbiety Wtorkowskiej, magicznych ruchów i spojrzeń Pana dr. Włuczaka, delikatnych wirtuozyjnych rąk Pani mgr. Grażyny Ney, magicznych i mocnych dźwięków organów Pana mgr. Macieja Bolewskiego. I oczywiście najważniejszej figury – Dziekana Akademii Muzycznej w Poznaniu, dyrektora artystycznego Polonijnej Akademii Chóralnej, Pana Przemysława Pałki. Jego dyrygenckie gesty, emocje, oddanie się bezgranicznej miłości do muzyki, jej wyczucie i interpretacja są godne podziwu.

Podsumowaniem naszego pobytu w Koszalinie jest: doskonalenie umiejętności śpiewania w chórze, słuchania siebie pod czas śpiewu, doświadczenia artystyczne, a najważniejsze – odczucie, że jesteśmy cząstką wielkiej Polskiej Rodziny, gdzie wszyscy mogą podać sobie nawzajem dłonie.

Ludmiła Chalabuda

Moje serce zawsze biło szybciej kiedy myślałam o Polsce…

Polska znów otworzyła swoje niezwykle gościnne i przyjazne drzwi i zaprosiła mnie do Lublina na „Kurs Letni dla nauczycieli polonijnych Języka Polskiego”.

Po sześciogodzinnej podróży w pociągu – okazałam się we Lwowie: wąskie pachnące bogatą historią i kawą uliczki, przepiękna dawna architektura a razem z tym szybki rytm dużego miasta.
Wysiadłam na dworcu i już poczułam pierwsze nutki słodkiego aromatu, prawie tak pachnie moja druga Ojczyzna, już blisko… Jeszcze kawał drogi i jestem na granicy, krótkie formalności i już – witaj Rzeczpospolita!

Do Lublina dostałam się w nocy, wysiadłam z autobusu „Przemyśl – Warszawa” na głównym dworcu PKS. Dojechałam taksówką do DS „Babilon”, pani portierka dała mi klucz od pokoju, wsiadłam do windy i pojechałam na spotkanie z nowymi wydarzeniami i nową wiedzą z otwartym sercem i umysłem…

Przyjmująca nas organizacja – Centrum Języka i kultury Polskiej w Lublinie Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej – przygotowała bardzo interesujący program:

Dzień pierwszy rozpoczął się od tego, że poznałyśmy miasto, przechadzając się nim na piechotę. Poznaliśmy koordynatorki projektu, które nas powitały i były naszymi przewodniczkami (Dr. Katarzyna Sobstyl i Prof. Agata Małyska). Szybko nauczyłyśmy się orientować w Lublinie.

Potem pokazano nam, gdzie będą odbywać się wykłady i zajęcia. W Sali №206 poznaliśmy się bliżej, każdy z nas przedstawił krótką informację o sobie po czym zaliczyliśmy test kwalifikacyjny. Trochę byłam przestraszona. To tylko start mojej kariery nauczycielskiej, pracowałam w szkole dopiero od trzech miesięcy, bałam się popełnić błędy. Ale nie taki straszny wilk jak go malują, test okazał się wcale nie trudny na poziomie B2. Pierwszy dzień sprawił miłe wrażenie i nie zawiódł moich spodziewań

A teraz trochę o zajęciach, które zaczęły się drugiego dnia:

Były one prowadzone przez najlepszych wykładowców. Podziwiam ich rozmach i poziom organizacji. To nie jest prosta praca, bardzo trudno uczyć ludzi którzy już mają sporą wiedzę. Niektórzy z uczestników, a to prawie 40 osób z 4 krajów (Ukraina, Kazachstan, Białoruś i Rosja) – mieli naprawdę bardzo wysoki poziom wiedzy, ponieważ sami są wykładowcami na uczelniach wyższych.

Poznałam sporo nowych ciekawych i przydatnych w pracy rzeczy. Uważam że warto kształcić się przez całe życie, każdy z nas czuł się jako w szkole i przypomniał sobie że czasem nawet dobry nauczyciel popełnia błędy.

Codziennie mieliśmy kontakt z nosicielem języka – a to bardzo ważne. Między sobą też rozmawialiśmy w języku polskim. Nawiązałam kontakty z wieloma ludźmi, uważam, że większość z nich też jest zadowolona z kursu!

Program kulturalny był także świetnie przemyślany: interesujące wycieczki do Kozłówki, Kazimierza Dolnego, Zamościa… Fascynujące koncerty (Festiwal organowy; 15 rocznica CJKP UMCS, koncert zespołu ludowego i uroczysta kolacja). Ognisko integracyjne naprawdę się udało!

Także był zorganizowany QUIZ „Wiedza o Polsce” i wieczór na którym trzeba było przedstawić swój kraj – bawiliśmy się świetnie! Codziennie o 19.00 mieliśmy możliwość oglądania najlepszych polskich filmów.

Dwadzieścia dni minęło jak jeden… już jestem w domu oglądam zdjęcia i opowiadam swojej rodzinie o kulturze, tradycjach i gościnności ziemi Lubelskiej…

Ten kurs dał mi bardzo wiele. Teraz na pewno wiem, jakie jest moje przeznaczenie w życiu, wiem jakie metody stosować w nauczaniu języka polskiego dla różnych grup wiekowych. Jak w formie gry prowadzić ciekawe zajęcia. Jakie podręczniki stosować.

Już z niecierpliwością czekam aż nastąpi wrzesień… Pragnę pokazać swoim uczniom nową siebie. Za te dwadzieścia dni zrozumiałam, że zawsze warto się uczyć!

Maria Cyciurska

Mój wyjazd do Polski

Każda podróż – to wrażenia, emocje i pozytywne chwile. Ale zacznę od podziękowania wszystkim tym, którzy ją zorganizowali. Wyjeżdżając za granicę po raz pierwszy, miałam lekką tremę. Ale wiedziałam, że jadę po swoje marzenie i cieszę się, że tym pierwszym zagranicznym krajem była Polska. Przyjechaliśmy do małej miejscowości Junoszyna, gdzie na nas w nocy czekała Pani Jadwiga, kierownik obozu wypoczynkowego. A już następnego wspaniałego poranku spotkaliśmy się z dziećmi z Białorusi i Polski.

Po śniadaniu poszliśmy nad morze. Bardzo nam spodobał się Bałtyk – biały z dużymi falami. Przez dziesięć dni mieliśmy kilka wycieczek. Pierwsza wycieczka była do Gdańska. Zaczęła się ona od zwiedzania Westerplatte – miejsca, gdzie zaczęła się Druga Wojna Światowa. Potem pojechaliśmy do Muzeum Morskiego, gdzie też nie mniej ekscytująco przedstawiono nam było różne ciekawostki, dotyczące historii Pomorza. Architektura Gdańska jest bardzo ciekawa i przyciąga turystów swoim pięknem. Gdańsk jest jedynym miastem w Europie, gdzie znajdują się trzy ratusze. Obok jednego z nich stoi symbol Gdańska – fontanna „Neptun”. Charakterystyczną cechą starych kamienic są ramy wejściowe z rzeźbami. Ich wygląd fascynuje turystów.

W następnym dniu pojechaliśmy do Kwidzyna, gdzie po drodze czekał na nas fascynujący przystanek. To był zamek krzyżaków w Malborku. Podziwiał nas swoją wielkością i potęgą.
Kwidzyn – miasto, które ma w sobie i romantyczne nutki i powściągliwość. Katedra i muzeum przy zamku jest również częścią wielkiej historii krzyżactwa.

Poza tym Kwidzyn jest miastem, w którym mieszkają serdeczni ludzie, nasi przyjaciele, dzięki nim mieliśmy możliwość wspaniale wypocząć na Bałtyku. Wiemy, że Kwidzyn od lat jest partnerskim miastem naszego Baru na Podolu. Współpraca pomiędzy miastami jest stałą także dzięki staraniom Stowarzyszenia Polaków w Barze. Korzystając z okazji, pragnę z całego serca i duszy podziękować burmistrzowi miasta Kwidzyna Panu Andrzejowi Krzysztofiakowi, Panu Kazimierzowi Gorlewiczowi, przewodniczącemu Rady Miasta i całej ekipie samorządowców za to, że nas pamiętają, że dbają o to, aby młodzież polska i ukraińska nawzajem się integrowała.

Ja osobiście jestem pod ogromnym wrażeniem od wyjazdu do Polski. Miałam możliwość lepiej poznać kraj i ludzi, którzy tam mieszkają. Dowiedziałam się więcej o kulturze i obyczajach Polaków. Poza tym to była świetna praktyka z języka polskiego. Ten wyjazd na długo zostanie w mojej pamięci.

Jana Szelwińska

Muzyka łączy młodzież

Pod koniec sierpnia pojechaliśmy z chórem do Starachowic na zaproszenie Starostwa Powiatu Starachowickiego. Dwa lata temu gościliśmy w Barze zespoły ze Starachowic. Wspólnie organizowaliśmy projekt „Muzyka i taniec Wschodniego Podola i Regionu Świętokrzyskiego wczoraj i dziś”. Cel naszej rewizyty – integracja dzieci i młodzieży przez wspólne zajęcia zespołów oraz udział w dniach miasta.

24 sierpnia przyjechaliśmy do Polski. W następnym dniu zwiedzaliśmy muzeum przyrody i techniki. Wieczorem na terenie muzeum gospodarze zorganizowali ognisko: kiełbaski z grilla, wspólne gry i zabawy, śpiewanie, tańce polskie i ukraińskie. Wszyscy świetnie się bawili.

Przy ognisku nas powitał Starosta starachowicki Pan Dariusz Dąbrowski. Pytał dzieci o podróż, życzył również miłego pobytu w Polsce. W środę pojechaliśmy do Krakowa. To miasto sprawiło na nas ogromne wrażenie. Wawel,  Kościół Mariacki, Sukiennice, Uniwersytet Jagielloński pozostaną w naszej pamięci na zawsze. Pani przewodnik dużo opowiadała o historii Polski, zwłaszcza Krakowie. W czwartek i piątek mieliśmy wspólne warsztaty z chórem „Partamento” . Potem młodzież została zaproszona do rodzin polskich. W piątek wieczorem byliśmy w centrum na Dniach Miasta, które rozpoczęły się z występów gwiazd polskich: grupy „ Tonam i synowie” i trio zwycięzców programu telewizyjnego X-Faktor „ The Chance”. Ich występy były wspaniałe, a program koncertu ciekawy i rozrywkowy!

Wspólnym koncertem, który odbył się na rynku w sobotę, zakończył się nasz pobyt w Starachowicach. Końcowym akordem była pożegnalna kolacja, na której dzieliliśmy się wrażeniami, śpiewaliśmy pożegnalne piosenki na znak wdzięczności dla naszych starachowickich przyjaciół.

Współpraca pomiędzy Stowarzyszeniem Polaków a Starostwem trwa już ponad 10 lat. Bardzo cieszymy się z tego i myślimy, że niezadługo spotkamy się w Barze.

Igor Chalabuda

Nasi Drodzy Przyjaciele, dzięki Wam wszystkim wkrótce zostanie zrealizowane nasze marzenie – zostaną ukończone prace przy budowie Domu Kultury Polskiej w Barze. Długą drogą szliśmy razem ramię w ramię mimo wszystkich przeciwności losu ku wspólnemu celowi. Przez lata dostrzegaliście nasze starania i działania w sprawie odrodzenia kultury i tradycji polskich, języka polskiego w Barze.
Widzieliśmy ogromne zainteresowanie młodzieży nawiązania stałych kontaktów z Polską.
Jestem Wam wszystkim bardzo wdzięczna za wszelką pomoc, którą nam okazujecie, a zwłaszcza za Wasze ogromne angażowanie się w sprawy powstania Domu Polskiego w Barze. Do zobaczenia na uroczystościach z okazji jego otwarcia!

Małgorzata Miedwiediewa, 08.09.15 r.

Skip to content