Pałac prezydencki do wynajęcia. Nastroje w Królestwie przed powstaniem listopadowym

Marcin Zaleski, Cykl Listopadowy, Wzięcie Arsenału. Źródło: WikipediaOd momentu gdy latem 1830 roku dotarły do Warszawy pierwsze informacje o wybuchu rewolucji w Paryżu, stolica Kongresówki ciągle żyła w politycznym ożywieniu.

Opinia publiczna od tego czasu już nieustannie, aż do wybuchu powstania listopadowego, zaskakiwana była coraz to nowymi sensacjami politycznymi. Prasa dość dokładnie opisywała wydarzenia w Paryżu. Po zwycięstwie powstańców w tym mieście sympatie dla ruchów rewolucyjnych rozprzestrzeniły się po całej Polsce. Jednak dopiero wybuch rewolucji w Brukseli poruszył opinię publiczną w Królestwie.

– Od początku września 1830 roku aż po dzień 29 listopada sprawy belgijskie usunęły w cień na łamach prasy wszelkie inne wydarzenia za granicą. Miały jednocześnie dostarczyć społeczeństwu materiału do refleksji i porównań więcej, niż sprawy Francji. Położenie Polski wydawało się analogiczne do położenia Belgii; sprawa przymusowego związku dynastyczno-politycznego Belgii z Holandią stawiała w świadomości powszechnej problem zerwania związku Polski z Rosją. A jednocześnie wieści o rewolucyjnym wrzeniu zaczęły nadchodzić nie tylko z Francji i nie tylko z Belgii – pisał Jerzy Łojek.

Wiadomości o niepokojach w Europie zaczęły nadchodzić z Niemiec, Szwecji, Hiszpanii, Anglii, Portugalii, Piemontu, Danii i Irlandii. Przed oczami opinii publicznej malował się obraz: cała Europa gotowała się do zburzenia powersalskiego porządku politycznego.

Raptem wczesną jesienią 1830 roku Polacy zostają porażeni wiadomością, że armia carska i wojska Królestwa Kongresowego mają interweniować we Francji i Belgii, a ziemie polskie mają być obsadzone rosyjskimi pułkami. Te informacje wzmogły napięcie. Doszło do wielu incydentów: 30 września został pobity publicznie znienawidzony szef policji Karol Woyda, w teatrze Rozmaitości na przedstawieniu Rozbójnicy mimo woli publiczność odpowiedziała brawami na słowa aktora: „Paryż! Paryż! Jedyne miasto, gdzie można się zabawić!”, na murach pojawiły się napisy „Rewolucja”, „Wiwat wolność”, „Wiwat rzemieślniki”…

W Teatrze Narodowym w trakcie przedstawienia komedii Aleksandra Fredry „Cudzoziemszczyzna” po kwestii aktora ubranego w strój narodowy, z karabelą u boku „Tak lepiej… i że lepiej, mogę się poszczycić; jest przecie co poprawić, jest i za co chwycić!” – widownia odpowiedziała długotrwałą owacją. W Radomiu rozrzucono ulotki z ręcznie wypisanymi hasłami: „Polacy! Wolność i niepodległość! Śmierć uciemiężycielom!”, „Polacy obudźcie się! Pomścijcie gwałty na barbarzyńcach i na tych, którzy się z nimi wiążą”. W oberżach i kawiarniach Warszawy muzykanci grali na życzenie publiczności, akompaniując do chóralnego śpiewu „Mazurka Dąbrowskiego”. Strajkowali robotnicy Fraenkla, oficerowie rosyjscy i policjanci coraz częściej byli ofiarami ulicznych burd, a w końcu na murach pojawiać się zaczęły napisy „Belweder do wynajęcia”.

W kraju zaczynało powoli wrzeć. Niektórzy zaczynali rozumieć, że carskie plany wysłania polskich wojsk na zachód Europy i obsadzenia ziem Królestwa Kongresowego rosyjskimi pułkami oznacza kres efemerycznego państewka, utworzonego po Kongresie Wiedeńskim w 1815 roku. Koniec dwuznacznego stanu półwolności i półniewoli.

Wacław Tokarz opisuje, jak wydarzenia w Europie i w kraju wpłynęły na działalność polskiego sprzysiężenia jesienią 1830 roku. Powstały plany i ustalano terminy wybuchu powstania. Zdaniem Tokarza nie można się jednak oprzeć wrażeniu, że ani ich uniesienie moralne, ani sytuacja w Europie i w kraju nie wpływała decydująco na wybuch powstania. Spiskowcy wyznaczyli termin na 10 października, potem kolejno na 15 i 20, a w końcu termin wybuchu pozostał w zawieszeniu. Nowego impetu praca w sprzysiężeniu nabrała dopiero po odkryciu kości pomordowanych na Pradze i po manifestacjach na miejscu kaźni (co zbiegło się z pierwszymi aresztowaniami studentów należących do spisku, a przez to naraziło na wykrycie całego Sprzysiężenia Wysockiego).

Nocne misterium pchnęło koło historii. Romantyczna młodzież odkryła krwawe znamię przeszłości, zdarła zmowę milczenia o ostatnich obrońcach pierwszej Rzeczypospolitej. Poznali przeszłość nie z legend i opowieści napoleońskich wiarusów, nie z kart romantycznych utworów lorda Bayrona i Mickiewicza, lecz dotknęli jej własnymi rękoma. Czyż dla tych spiskowców, którzy wychowywali się i odkrywali przeogromny świat romantyzmu, nocne misterium deszczu i wichru nad kośćmi pomordowanych przez Rosjan w 1794 nie było wyraźną wskazówką, którą przesłała sama natura – posiliwszy się krwią pomordowanych przesłała znak synom: na tu i teraz nie może być zgody, obecna rzeczywistość zbudowana na fundamencie zbrodni jest niezgodna z naturą. Polska musi wyzwolić się spod władzy zła i karłów: namiastki państwowości i armii, małych pragnień i dążeń, małej stabilizacji i półniewoli. Natura i historia wezwała romantyków do czynu, do wielkości.

Słowo Polskie na podstawie informacji http://leszek.sopot.salon24.pl, 09.11.16 r.

Więcej na temat: Puszkin, rzeź Pragi i rosyjska pogarda

Skip to content