Od polskiego szlachcica do ukraińskiego poety

Jednym z najwybitniejszych poetów, tłumaczy i publicystów Ukrainy jest Maksym Rylski, ukrainizowany Polak i szlachcic. Urodzony w 1895 roku w Kijowie, stał się jedną z najważniejszych postaci literatury ukraińskiej minionego stulecia.

W wielu źródłach ukraińskich podaje się, że Rylscy to dawny ukraiński ród, który został spolonizowany. W niektórych poeta jest przedstawiany jako „syn polskiego pana”, co zresztą jest charakterystyczne dla sowieckiego literaturoznawstwa. Tymczasem rodzina Rylskich herbu Ostoja pieczętowała się nim już w czasach średniowiecza. Rylscy głównie  zamieszkiwały ziemię sandomierską, krakowską, łęczycką i lubelską, mieszkali także na Rusi i w Prusach Królewskich. Dziadkowie Maksyma mocno tkwili korzeniami w kulturze polskiej.

Rozesław Ścibor-Rylski, dziadek poety, był bogatym polskim szlachcicem ze wschodniego Wołynia (terenów dzisiejszego obwodu żytomierskiego). Jego żoną została księżna Trubecka, należąca do jednego z najstarszych ruskich rodów książęcych. Jednak ich syn Tadeusz, etnograf i działacz społeczny, którego w dokumentach z tego okresu wymienia się już bez przydomka Ścibor, stał się zwolennikiem chłopomańskiego ruchu na Ukrainie. Bez wątpienia jego postawa miała decydujący wpływ na wybór drogi życiowej syna, który również oddał się działalności społecznej. Być może ukrainofilskie dążenia Maksyma wynikały również z tego, że od siódmego roku życia z powodu śmierci ojca wychowywała go tylko matka, Melania, prosta chłopka ze wsi Romaniwka. Mimo to, jak zauważyły osoby z otoczenia Rylskiego, była to inteligentna kobieta, dbająca o wykształcenie synów.

Warto wspomnieć, że Tadeusz Rylski studiował na Uniwersytecie Kijowskim razem z ojcem Jarosława Iwaszkiewicza, Bolesławem. Notabene w 1863 roku Iwaszkiewicz został wyrzucony ze studiów za udział w powstaniu styczniowym. Później synowie i jednego i drugiego zdobyli sławę jako wybitni poeci, jeden polski, drugi ukraiński. Spotykali się i współpracowali na niwie poezji. Na Ukrainie powstała nawet teoria, że Iwaszkiewiczowie i Rylscy są ze sobą spowinowaceni, chociaż żadnych dowodów na to nie ma.

W Polsce o Maksymie Rylskim napisano niewiele. Oprócz Iwaszkiewicza postać ukraińskiego poety interesowała publicystę Józefa Łobodowskiego, który także uważał ród Rylskich za ukraiński. Łobodowski przedstawił poetę na tle sowieckiej rzeczywistości w artykule „O Maksymie Rylskim” zamieszczonym w paryskiej „Kulturze” w roku 1966. Pokazał w nim tragizm życia Rylskiego: „Ów syn szlachcica, który »reukrainizował się«, miał przed sobą świetlaną przyszłość. Poeta maximus – nazwany tak przez Mykołę Zerowa [ukraiński literaturoznawca], nie osiągnął światowej sławy, jednak stał się jednym z najwybitniejszych tłumaczy w literaturze ukraińskiej, który sporo uwagi poświęcił przekładom z literatury polskiej. (…) Pamiętam w roku 1937 Henryk Józewski zdjął z półki »Pana Tadeusza« w przekładzie Rylskiego i, pokazując mi, powiedział, wyraźnie wzruszony: » Gdy czytam tę książkę po ukraińsku, czuję się dumny, że jestem Polakiem«. Niewątpliwie, przekład ten był jednym z niematerialnych mostów, zawieszonych między Warszawą i Kijowem”.

Henryk Józewski, polski polityk, minister w rządzie Symona Petlury i późniejszy wojewoda wołyński, w rozmowie z Łobodowskim wspomniał tłumaczenie „Pana Tadeusza” dokonane przez Rylskiego w latach 30. minionego wieku. Już wtedy Rylski był znanym poetą i autorem przekładów wielu innych polskich poetów.

Ponure lata trzydzieste, naznaczone stalinowskimi czystkami, okazały się dla Rylskiego łaskawe. Cudem uniknął represji, choć taki los spotkał niewielu. Według szacunków historyków funkcjonariusze NKWD rozstrzelali wtedy lub wywieźli na Syberię niemal 500 wybitnych postaci ukraińskiej kultury i literatury. Charakteryzując twórczość Rylskiego przypadającą na ten okres, Józef Łobodowski we wspomnianym artykule w paryskiej „Kulturze” podkreślał wysoki poziom literacki poety. „Czytelnikowi zachodniemu takie podkreślenie może się wydać najzupełniej zbędne, bo jakże wyobrazić sobie poetę dużej miary, miary bezwzględnie europejskiej, bez literackiej kultury! Ale w takim kraju, jak Ukraina, gdzie życie narodowe jest systematycznie i od lat niszczone, gdzie celowe obniżanie poziomu intelektualnego i artystycznego stanowi zasadniczy punkt realizowanego programu, ważkość bagażu literackiego nabiera zupełniej innych proporcji”.

Dopiero w 1945 roku Maksym Rylski odbył pierwszą podróż do Polski. Po powrocie napisał cykl wierszy pod tytułem „Młoda Polska”. Sowiecka rzeczywistość okresu międzywojennego bez wątpienia wymusiła na nim przyznanie się do światopoglądu socrealistycznego i pójście ta drogą w twórczości poetyckiej. Do końca życia wiele razy powracał do kraju przodków. Przyjaźnił się z polskimi poetami, zwłaszcza z Jarosławem Iwaszkiewiczem. Niedługo przed śmiercią w 1964 roku został uhonorowany tytułem doktora honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Jan Matkowski, 24.10.15 r.

Skip to content