Temat ewakuacji Polaków z Donbasu, którym redakcja „Słowa Polskiego” aktywnie zajmowała się od połowy stycznia br. wreszcie doczekał szczęśliwego finału. Ponad 190 naszych rodaków docierają do kraju przodków z nadzieją na spokojne życie w swojej historycznej ojczyźnie.
Krótka retrospektywa starań o ewakuację Polaków z Mariupola i okolic, oparta na artykułach w SP:
24 stycznia 2015 r.
[…] – Nie wierzę, że ten ostrzał był przypadkowy – mówi przebywający i mieszkający w chwili ostrzału mariupolski Polak Andrzej Iwaszko – Rakiety doleciały daleko w głąb miasta, mało prawdopodobne, że „zaniosło ich tutaj wiatrem”, jak piszą niektóre media. W 450-tysięcznym Mariupolu mieszka obecnie około 700 osób polskiego pochodzenia.
27 stycznia 2015 r.
[…] Okazuje się jednak, że nie wszyscy etniczni Polacy zostali powiadomieni o możliwości wyjazdu z okupowanych przez prorosyjskich separatystów terenów wschodniej Ukrainy. Ci, którzy wymagają równego traktowania i takiego samego stosunku do siebie, jak i do już wywiezionych z Donbasu Polaków bombardują listami skrzynki pocztowe prezesów polskich organizacji na Donbasie i Konsulatu Generalnego w Charkowie. Publikujemy poniżej kilka z takich listów, które dotarły także pod adres naszej redakcji (numery telefonów do wiadomości Słowa Polskiego)
28 stycznia 2015 r.
Pod adres redakcji „Słowa Polskiego” docierają kolejne listy od Polaków z Mariupola oraz innych okupowanych przez prorosyjskich terrorystów miejscowości na Donbasie.
Miejscowi etniczni Polacy jeden drugiemu przekazują informację o przeprowadzonej przez polski rząd akcji ewakuacji ich rodaków z Doniecka i Ługańska. Część z nich słyszy o tej akcji po raz pierwszy.
Po opublikowanych na naszym profilu w FB pierwszych listów od rodzin polskiego pochodzenia spod Mariupola, w których miejscowi Polacy apelują o pomoc i równe traktowanie przez polski rząd, aktywizowała się aktywność polskich mediów. Radio RMF i Polskie Radio zwracają się do naszej redakcji po komentarz. Zareagował także Konsulat Generalny RP w Charkowie, który obiecał wysłać 29 stycznia swojego przedstawiciela do Mariupola.
29 stycznia 2015 r.
[…] Minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna ogłosił o szczegółowym przyjrzeniu się sytuacji Polaków, mieszkających w Mariupolu i okolicach tego miasta.
Wygląda na to, że postawa polskiego rządu wobec „jednorazowej” akcji ewakuacji Polaków z Donbasu może ulec zmianie w wypadku potwierdzenia faktów bezpośredniego zagrożenia życia dla osób polskiego pochodzenia, mieszkających na terenach, atakowanych i ostrzeliwanych z rakiet przez oddziały prorosyjskich separatystów.
1 lutego 2015 r.
Jak poinformował Andrzej Iwaszko – prezes Polsko-Ukraińskiego Stowarzyszenia Kulturalnego – stanem na 1 lutego na liście potencjalnych uchodźców polskiego pochodzenia z Mariupola i okolic, ułożonej przez niego, już znajduje się 30 osób, posiadających Kartę Polaka oraz kilkadziesiąt innych osób, którzy w inny sposób mogą potwierdzić swoje polskie pochodzenie.
6 lutego 2015 r.
Prezes Fundacji „Wolność i Demokracja” zaapelował do Pani premier by ta usłyszała wołanie Polaków z Donbasu i dokończyła rozpoczętą w styczniu ewakuację osób polskiego pochodzenia z objętego wojną regionu.
Na dramatyczny Apel o pomocy Polaków z południowego Donbasu, którzy nie wiedzieli o planowanej akcji przesiedlenia do Polski, odreagowali w pierwszej kolejności media polonijne, w tym „Słowo Polskie”, które stało się mostem pomiędzy zdesperowanymi kobietami, dziećmi i osobami w starszym wieku polskiego pochodzenia, zszokowanych ostrzałem z rakiet, przeprowadzonym przez prorosyjskich separatystów po dzielnicach mieszkalnych Mariupola. Ci Polacy zaczęli poprzez sieć Facebook, pocztę elektroniczną i zwykłą – wysyłać listy i zdjęcia zniszczonych mieszkań.
12 lutego 2015 r.
Jesteśmy pod wielkim wrażeniem od wizyty w Mariupolu. Po pierwsze byliśmy mile zaskoczeni reakcją na polskie tablicy rejestracyjne naszego samochodu ze strony ukraińskiej drogówki, Straży Granicznej a nawet – Służby Bezpieczeństwa. Po drugie – po rozmowie z Polakami z Mariupola wywnioskowaliśmy, że ich stan psychiczny jest bardzo zły. Kiedy zachodzi rozmowa o wojnie i ostatnim ostrzale z rakiet dzielnic mieszkalnych Mariupola, od razu zmieniają im się twarze, stają się nerwowi. Potrzebują pomocy psychologów i rehabilitacji w spokojnym środowisku – skomentował wyjazd do Mariupola Rafał Dzieciołowski. >>>Wywiad z Dzięciołowskim<<<
16 lipca 2015 r.
Po aktywnych staraniach pozarządowych organizacji w Polsce, na Ukrainie, oraz polskich mediów na wschodzie w sprawie ułatwienia 50 Polakom z Mariupola w zadomowieniu się w kraju przodków, polski rząd nadal odrzuca możliwość udzielenia takiej pomocy swoim rodakom.
28 sierpnia 2015 r.
27 sierpnia w polskiej Telewizji Republika wyemitowano wywiad z prezesem Polsko-Ukraińskiego Stowarzyszenia Kulturalnego w Mariupolu Andrzejem Iwaszkiem. W warszawskim studiu Republiki Polak z Mariupola opowiedział o 40 rodzinach, które bez skutku czekają na ewakuację z zagrożonego atakiem Rosjan przyfrontowego miasta.
– W przypadku ataku rosyjskich wojsk na Mariupol ewakuacja jest nierealna. Rosjanie prawdopodobnie nie będą chcieli po prostu zająć miasta, ale dojdzie do oblężenia – ocenił Polak z Mariupola. – Nie rozumiem, dlaczego trzeba czekać w najbardziej tragicznych momentach, oni (osoby polskiego pochodzenia – przyp. red.) wyrażają wolę powrotu do ojczyzny przodków – dodaje.
16 września 2015 r.
Nie wiem o sygnałach od mariupolskich Polaków ws ich ewakuacji – premier Kopacz
18 września 2015 r.
Polacy z Mariupola i okolic, część z których nocuje w piwnicach, i słyszy przelatujące nad głową pociski i miny, nie żąda od rodaków żadnych pieniędzy. Chcą tylko spokoju i dachu nad głową. Są gotowi pracować społecznie i nawet sprzątać ulice, żeby nie obciążać polskiego podatnika utrzymaniem siebie i rodzin.
19 września 2015 r.
W pierwszych ośmiu miesiącach 2015 roku decyzję o udzieleniu zezwolenia na pobyt czasowy w Polsce wydano 21,6 tys. Ukraińców. W większości – to ludzie, którzy uciekają przed zagrożeniem dalszej agresji ze strony Rosji i chcą spokojnego życia dla siebie i swoich dzieci. Niewielką grupę takich uchodźców (około 200) stanowią Polacy z Doniecka i Ługańska, ewakuację których organizowano w styczniu br. Na podobne traktowanie liczy kolejnych 100 osób z Mariupola i okolic – miasta niedaleko granicy z Rosją, które na początku roku prorosyjscy terroryści ostrzelali rakietami, zabijając ponad 30 osób. Ta druga grupa etnicznych Polaków od pół roku bezskutecznie prosi polski rząd o przyjęcie ich ze względu na niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia. W połowie września podjęli oni kolejną desperacką próbę wywołania zainteresowania swoim losem polskich władz i napisali list do Kancelarii Premiera, Prezydenta, Sejmu i Senatu z Apelem o pomoc.
22 września 2015 r.
W sprawę udzielenia pomocy Polakom z objętego wojną Donbasu aktywnie włączają się polskie samorządy. Póki rząd zajmuje się tymi „lepszymi” uchodźcami z krajów Afryki i Bliskiego Wschodu, na które otrzyma dotację z unijnego budżetu, poznańscy radni przygotowują grunt do przyjęcia dziesięciu polskich rodzin z Mariupola i okolic.
29 września 2015 r.
Ewa Kopacz, która jeszcze miesiąc temu twierdziła, że nic nie wie o sygnałach od Polaków z Mariupola i okolic ws ich repatriacji do kraju przodków, w poniedziałek 28 września zrobiła sensacyjne oświadczenie: – Przed zakończeniem kadencji przedstawimy duży program dotyczący repatriacji Polaków ze Wschodu. Ten program będzie miał swoje odzwierciedlenie w budżecie, który przyjmiemy we wtorek – powiedziała w wywiadzie dla TVP Info.
30 września 2015 r.
Przedstawiciele polskich wspólnot Ukrainy, Białorusi oraz Litwy na konferencji, zwołanej przez rzecznika prasowego Prawa i Sprawiedliwości Elżbietę Witek, zaapelowali do polskiego rządu by przestał zwlekać z ewakuacją 80 etnicznych Polaków z Mariupola, miasta na Donbasie, które znajduje się na linii konfliktu Rosji i Ukrainy.
1 października 2015 r.
Polski rząd szykuje pomoc dla Polaków z Mariupola, aczkolwiek nie planuje ich ewakuacji do Polski. O tym powiedział zwierzchnik polskiego MSZ Grzegorz Schetyna. – W Mariupolu narazie nie dzieje się nic strasznego, nie giną tam ludzie, nie toczą się walki. To nie są terytoria, kontrolowane przez separatystów, lecz jest to część państwa ukraińskiego. Póki za wcześnie mówić o możliwości ewakuacji – stwierdził minister.
8 października 2015 r.
– Nie mamy wygórowanych wymagań, jesteśmy gotowi pracować społecznie za bezpieczny dach nad głową i sprzątać ulice w razie potrzeby – takie słowa, które pojawiły się w liście zdesperowanej grupy Polaków z Mariupola do wszystkich najważniejszych instytucji państwa polskiego, zrobiły wrażenie na nieczułym na apele rodaków ze wschodu przez 9 miesięcy polskim rządzie i 7 października minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna ogłosił o rozpoczęciu akcji sprowadzania Polaków z Mariupola na ukraińskim Donbasie.
Polskie MSZ przewiduje sprowadzić do kraju 106 osób polskiego pochodzenia, powstaje specjalistyczny program adaptacyjny dla nich, obejmujący naukę polskiego i poszukiwanie przy współpracy z polskimi samorządami miejsc pracy i zamieszkania.
24 listopada 2015 r.
Trwa ewakuacja, lub szerzej mówiąc – repatriacja Polaków z objętego wojna Donbasu. Wieczorem 23 listopada na lotnisku pod Malborkiem wylądowały cztery wojskowe samoloty CASA ze 149 etnicznymi Polakami z Mariupola i okolic. W ślad za nimi wyleciał Hercules z osobistymi rzeczami uchodźców na pokładzie.
40 kolejnych rodaków dociera do ośrodka Caritas w Rybakach (woj. warmińsko-mazurskie) na własnych samochodach.
Pierwszych uciekinierów powitała premier polskiego rządu Beata Szydło: „Witajcie w domu. Zrobimy wszystko, żebyście państwo czuli się bezpiecznie”.
Jerzy Wójcicki, 24.11.15 r.