Wincenty Pol urodził się w Lublinie 20 kwietnia 1807 roku w rodzinie nauczyciela. Po wyjeździe rodziców do Lwowa zaczął uczęszczać do tamtejszego gimnazjum. W młodym wieku szczególne zamiłowanie żywił do historii i wierszy. Wakacje spędzał u wujostwa Ziętkiewiczów, w Mostkach pod Lwowem.
Po ukończeniu gimnazjum w 1823 roku Wincenty Pol zapisał się na studia filozoficzne we Lwowie. Jednak po namyśle przeniósł się do szkoły jezuickiej w Tarnopolu. Wówczas umarł jego ojciec, a matka musiała wziąć w dzierżawę majątek Dobrzany koło Gródka. Chcąc być blisko matki, Wincenty ponownie wrócił na uniwersytet do Lwowa, gdzie szczególnym zainteresowaniem darzył historię Polski. Matka Pola z powodu strat przeniosła się do Podlisek, a w następnej kolejności do Lwowa.
Po wybuchu Powstania Listopadowego Pol porzucił uniwersytet i zaciągnął się do 10. pułku ułanów litewskich. Z boju z carską armią wyniósł ranę i krzyż Virtuti Militari za waleczność.
Pierwszym popularyzatorem twórczości Mickiewicza na emigracji stał się Adam Mickiewicz. Po powrocie do kraju Pol znów zamieszkał w Mostkach, gdzie czekały na niego matka i narzeczona. Często wyjeżdżał do Lwowa, gdzie brał udział w pracach komitetu zajmującego się niesieniem pomocy emigrantom.
W roku 1839, po śmierci hrabiego Krasickiego, swego przyjaciela i protektora, Pol przeniósł się do folwarku koło Gorlic, który nazwał Maryipolem, gdzie intensywnie pracował nad swoimi dziełami. W roku 1840 wydał we Lwowie „Przygody Benedykta Winnickiego, w podróży z Krakowa do Nieświeża”. W dwa lata później powstał jeden z najlepszych jego utworów, a mianowicie „Pieśń o ziemi naszej”. Z kolei w roku 1843 ogłosił on „Historię szewca Jana Kilińskiego”.
Osadzony w więzieniu w 1846 roku, najpierw w Jaśle, a potem we Lwowie, chory i zaniepokojony losem rodziny przeszedł kręgi piekła. Napisał wówczas „Siedem psalmów pokutnych w duchu dawidowym”. Wypuszczony z więzienia Pol znalazł się bez środków do życia.
Mimo że musiał zarabiać na nie lekcjami, rozwijał w tym czasie działalność literacką. W 1846 roku wydał bezimiennie w Lipsku „Kilka kart z krwawego rocznika”, ogłosił napisane dawniej poematy pt. „Obrazy z życia i podróży”.
W 1849 roku hr. Thun, ówczesny minister oświaty, mianował Pola profesorem geografii na uniwersytecie krakowskim. Posada ta zapewniała Polowi byt materialny, jednak przysparzała mu także kłopotów. Z końcem 1852 roku rząd z pobudek politycznych udzielił dymisji trzem profesorom uczelni, w tym Polowi. Kończył on wtedy „Mohorta”, swoje najsłynniejsze dzieło.
„Mohort” opowiada historię życia i śmierci kresowego rycerza, obrońcy wiary i Ojczyzny. Postać ta, którą na kartach swojego dzieła przywołuje Pol, istotnie żyła w czasach stanisławowskich. Rycerz ów poległ w 1792 roku na bruszkowieckiej grobli, zasłaniając odwrót brygady Wielhorskiego. Tło historyczne poematu sięga od wojny szwedzkiej z roku 1709 (młodość Mohorta) do bitwy pod Lipskiem, w której poległ ks. Józef Poniatowski. Główna i najdramatyczniejsza część poematu odnosi się do ostatnich chwil istnienia Rzeczypospolitej. Szymon Mohort to starzec przeszło stuletni, którego drogowskazem w życiu jest obowiązek wobec Boga i Ojczyzny. Dwa pierwiastki: narodowość i religijność, te charakterystyczne cechy literackiej twórczości poety, występują tu silniej niż gdziekolwiek. Niesłusznie dziś zapomniany „Mohort”, w okresie niewoli narodowej był stawiany niemal na równi z „Panem Tadeuszem”. – Postać tedy starego porucznika z ukraińskich kresów jest symbolem staropolszczyzny orężnej, rolnej, pobożnej, symbolem, który ma przemawiać do młodszego pokolenia: oto takie były u ojców animusze, taki duch, takie cnoty, tak żyli, tak umierali – pisano za życia Wincenta Pola o „Mohorcie”.Słowo Polskie na podstawie tekstu Piotra Czartortyskiego-Szilera, 15.09.16 r.
Fragment rapsodu rycerskiego „Mohort”
Kto Boga w sercu, a kord ma przy boku,
ten znać powinien, że oko puklerzem,
że cała dusza ma być wiecznie w oku.
Kto nie ma oka – nie będzie rycerzem,
A kto rycerzem – ten już po zakonie
Znać to powinien, czego bronić trzeba:
Więc naprzód stawać ma w wiary obronie,
I Maryi Panny, tej królowej nieba,
Potem w obronie granicy i – basta!
Bo reszta z tego już człeku wyrasta.
A kto się takim puklerzem uzbroi,
Kto przy Kościele i granicy stoi,
Ten się, prócz Boga, niczego nie boi.