Jesteś tutaj: Home » AKTUALNOŚCI » Różne » Warto wiedzieć » Nastroje w Winnicy w czasach niemieckiej okupacji. Punkt widzenia ukraińskiego tłumacza z Berlina

Nastroje w Winnicy w czasach niemieckiej okupacji. Punkt widzenia ukraińskiego tłumacza z Berlina

Winnica w czasie niemieckiej okupacji w latach 1941-1944. Niemieccy żołnierze w centrum miasta. Fot. vinbazar.com

…Pewien lekarz opowiedział mi dokładnie, jak odbywało się wejście Niemców do Winnicy, jak banderowcy przyszli z nimi i zaczęli wydawać gazetę ze swoimi ekstremistycznymi hasłami, na przykład: „Żadnego Lacha, żadnego Moskala na Ukrainie”. To tak podekscytowało Moskali i Polaków, że wpadli w panikę i najodważniejsi z nich poszli do Niemców, żeby coś z tym zrobić.

Za bolszewików mówiło się, że jak coś jest napisane w gazecie, to tak jest. Nie wiedzieli, że gazety mogą pisać jedno, ale robić się może dokładnie odwrotne. W tym wypadku było tak samo. Po ukazaniu się takich haseł w gazecie uwagę Niemców zwrócono na nią, w wyniku czego redakcję aresztowano, kilka osób rozstrzelano i ogólnie zmieniono kierunek propagandy. Wyglądało, że w czasach Sowietów nie było wśród ludności nienawiści narodowościowej. Wszyscy cierpieli. Moskale byli w rządach, ludzie się do tego przyzwyczaili, bo byli w rządach nawet za czasów carskich. Choć dusili naród, nienawiść nie obróciła się przeciwko nim. Żydów nie lubiano, ale nie nienawidzono ich.

Polacy siedzieli cicho i rzadko przyznawali się do swojej polskości. Zakończyło się tym, że Niemcy powiedzieli, że zrobili to „ludzie z Zachodu”, zlikwidowali ich i przywrócili spokój w mieście. To tylko pokazuje, jak nieostrożne sformułowanie może spowodować kłopoty i zamieszanie oraz prowadzić do prześladowań. Od tego czasu „ludzie z Zachodu” nie mogli nic zrobić w Winnicy i ustawili miejscową ludność przeciwko sobie.

Podobne sytuacje odbywały się na wsiach. Dużo ludzi na wsiach i miasteczkach najpierw opierało się na hasła głoszone przez banderowców, zaczęło nawet wprowadzać je w życie, a potem trafiło do niemieckiego więzienia i zostało rozstrzelanych. We wsiach, w których to się wydarzyło, ludzie początkowo sympatyzowali nacjonalistom, a potem nieco ochłodzili się w stosunku do nich, a w końcu całkowicie zobojętnieli. Działalność banderowców polegała na dezorganizacji tego, co było, a nie na stworzeniu czegoś nowego, pozytywnego.

Czołowe stanowiska w okręgach zajmowali ludzie niezdolni do niczego, natomiast hałaśliwi, którzy szybko wyłapywali hasła i sami potrafili je wykorzystać. Według lekarza to były błędy, które poważnie utrudniały dalsze losy nacjonalizmu na ziemiach wschodnich. Ten lekarz świetnie to rozumiał.

Slogany które pojawiały się na Ukrainie Zachodniej i na emigracji, tam też były dobre, ale nie dla systemu sowieckiego, któremu udało się zmienić psychikę ludzi i ich sposób myślenia. Należało więc podejść do tych ludzi nie w sposób rewolucyjny, ale ewolucyjny, aby wszystko zmienić nie radykalnie, ale powoli, pozostawiając z ustroju bolszewickiego wszystko, co dobre, i eliminując wszystko, co złe.

A było dość dużo dobrego. Zachód w ogóle nie był zorientowany na Wschód. Różnice były zbyt duże i stąd niepowodzenia. Przemarsz banderowców od samego początku naznaczony był rozstrzeliwaniem Ukraińców przez Niemców. Gdzie nie wchodzili banderowcy, sprawy szły lepiej i wśród takich ludzi można było prowadzić organiczną pracę z odrodzenia ukraińskiej racji stanu. Zaufanie do nacjonalizmu zostało w ogóle podważone przez zachowanie Niemców i ostatecznie przez upadek faszyzmu we Włoszech. Nacjonalizmowi brakowało solidnego programu społeczno-politycznego i fundamentu, ponieważ same hasła narodowe nie znalazły odpowiedzi w sercach ludzi. Ludzie ich słuchali, kiwali głowami i nadal myśleli i robili swoje. Nie byli zdolni zrozumieć tego, co im głoszono, gdyż ich priorytetem były sprawy społeczne, a nie narodowe.

Nie byli wychowani narodowościowo, gdyż bolszewizm im to uniemożliwiał, podczas gdy na Ukrainie Zachodniej na pierwszym miejscu stawiano sprawy narodowe, a na drugim miejscu sprawy społeczne.

Mychajło Sełeszko zapisał się w kartach historii jako tłumacz podczas prac ekshumacyjnych w Winnicy w 1944 roku. Wcześniej służył w Ukraińskiej Armii Halickiej, działał w Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (skrzydło Andrija Melnyka), nie akceptował rewolucyjno-terrorystycznych działań czynionych przez OUN-B.

Słowo Polskie za: Mychajło Sełeszko, fragment książki „Winnica”, 1944, 16 czerwca 2024 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *