Postępowy krąg gospodarczo-społecznej działalności w Winnicy stanowiło Podolskie Towarzystwo Przemysłowe, przedsiębiorstwo udziałowe zorganizowane przez ziemian, nie tylko Polaków.
Na czele stał hr. Zdzisław Grocholski, prawnik niezmiernie rzutki (syn i dziedzic Stanisława, ożeniony z Sołtanówną, bardzo wysoki i szczupły).
Obok niego prezesował hr. Heyden, Rosjanin, marszałek szlachty powiatu, mający styczność z dworem cesarskim przez kuzyna Frederiksa, ministra dworu, bardzo uczynny, bez robienia różnicy co do narodowości zainteresowanych.
Podolskie Tow. Przemysłowe, mając na celu ułatwienie ziemianom wzorowej gospodarki, podjęło około 1910 r. budowę fabryki superfosfatu z własną fabryką kwasu siarkowego i azotowego oraz próbę eksploatacji kopalni fosforytów nad Dniestrem koło Mohylowa. O ile kopalnie zawiodły, to fabryki, oparte na importowanych surowcach, wspaniale się rozwinęły.
Istniał poza tym krąg interesów prywatnych hr. Zdzisława Grocholskiego. Zbudował wielką mechaniczną cegielnię, mechaniczną fabrykę butów i również mechaniczną fabrykę podków. Popyt na cegły był bardzo duży, zwłaszcza że wielki finansista kijowski Brodzki zaczął budować cukrownię. Zaś butów i podków potrzebowała wojna w nieprzebranych ilościach. Skorzystały z nich później i formacje polskie.
Działała też w Winnicy wielka firma selekcyjna „Rabetke i Gizeke“ (niemiecka) i prosperowało polskie biuro i laboratorium rolniczo-biologiczne.
Za miastem, w kierunku Sabarowa, na brzegu Bohu został zbudowany około 1900 r. wielki okręgowy szpital psychiatryczny.
Handel hurtowy i większość detalicznego była w rękach Żydów. Był wielki uniwersalny sklep kupca rosyjskiego Szabanowa, zaś polskie były: cukiernia, apteka, fryzjer, fotograf i liczni rzemieślnicy. Jednym z najbogatszych obywateli Winnicy był właściciel prywatnego banku Żyd Bernsztejn. Wysoki, otyły, postawny, europejskim polorze, cieszył się dużym i powszechnym szacunkiem w mieście. Miarą jego poziomu było wywiązanie się z zaufania okazanego mu przez p. Teresę Makowiecką, właścicielkę Kochanówki, gdy po rewolucji wyjeżdżała do Polski i, nie chcąc brać ze sobą kosztowności i gotówki, powierzyła je Bernsztejnowi, a on je zachował i doręczył po roku w Warszawie.
Grek Kumbary w dużym ogrodzie spadającym tarasami ku Bohowi urządził ogródkową kawiarnię, która gromadziła całą towarzyską Winnicę. Istniał również park miejski, starannie prowadzony wraz z budynkiem letniego teatru, który potem został zastąpiony przez piękny murowany gmach, gdzie występowała m.in. orkiestra Namysłowskiego.
Nie było towarzyskich stosunków pomiędzy domami i rodzinami różnych narodowości, ale były spotkania młodzieży na zabawach szkolnych i magistrackich, w teatrze oraz na „deptaku” — chodniku pomiędzy kościołem a hotelem „Savoy“.
Na tym deptaku dotrzymywał młodzieży towarzystwa kapłan nieodżałowanej pamięci, koleżeński i dowcipny, kierownik i prefekt młodzieży, nieugięty potem w ciągu długiego pobytu na Syberii — ks. Jan Lewiński. Do Polski przyjechał w 1926 r. z pełnomocnictwami biskupa i jako szambelan papieski. Objął skromne parafie — w Turzysku, Ołyce i w Sarnach i znów w 1939 r. został ogarnięty przez Rosjan, tym razem przez władzę sowiecką, i zmarł na wygnaniu (?).
W 1918 r. kościół Kapucynów został odnowiony z przywróceniem mu pierwotnego stylu zakonnego, który przy wysokiej, smukłej budowie nawy barokowej efekt kolorów oparł na śnieżnej bieli ścian i sklepienia i na ciemnym brązie naturalnej nie malowanej dębiny. Osiągniecie tego odnowienia było zupełne, ale wkrótce po tym kościół już nie był czynny…
Słowo Polskie na podstawie tekstu inż. Jana Łazowskiego, „Pamiętnik Kijowski, 1966 r.”, 1 lipca 2020 r.
Leave a Reply