10 lutego 1941 r. sowieccy okupanci rozpoczęli masowe deportacje obywateli wschodnich województw II Rzeczypospolitej, z terenów, zajętych przez Armię Czerwoną po 17 września 1939 r.
Do Starobielska, na Syberię i do Kazachstanu wywożono nie tylko Polaków. Do potencjalnych „wrogów narodu” „wyzwoliciele” zaliczali wszystkich urzędników, ziemian i wojskowych osadników.
Fala deportacji w nieludzkich warunkach z terenów Wschodniej Małopolski i Białorusi trwała do czerwca 1941 roku i zakończyła się tylko przez atak wojsk niemieckich na ZSRS.
Podczas pierwszej z czterech masowych deportacji obywateli polskich według danych NKWD na wschód wywieziono około 140 tys. ludzi. W czasie transportu wagonami dla bydła ludzie umierali z zimna, głodu i wyczerpania.
Sygnałem do rozpoczęcia deportacji był dekret Rady Komisarzy Ludowych, wydany 5 grudnia 1939 r. Przez następne dwa miesiące po kryjomu trwały przygotowania do jej przeprowadzenia, w czasie których sporządzano listy i „rozpoznawano teren”. Przebieg akcji nadzorował osobiście Wsewołod Merkułow – zastępca szefa NKWD Ławrentija Berii.
Pod młot pierwszej fali wywózek trafili chłopi, mieszkańcy małych miasteczek, rodziny osadników wojskowych oraz pracownicy służby leśnej, którzy byli postrzegani przez Stalina, jak potencjalni organizatorzy partyzantki.
10 lutego 1940 r. NKWD organizowało straszliwe warunki transportu. Funkcjonariusze planowali, że im mniej „polskich burżujów” dojedzie na Syberię, tym mniej będzie później kłopotów. W bydlęcych wagonach temperatura dochodziła do minus 40 stopni Celsiusza. Na spakowanie się wywożonym dawano od kilkudziesięciu do kilkunastu minut. Bywało i tak, że nie pozwalano zabrać ze sobą niczego.
Swoje metody NKWD „szlifowało” w latach 1932-1938 na sowieckiej Ukrainie, gdzie podczas podobnych fal wywózek na Sybir deportowano setki tysięcy ludzi, w tym – Polaków. Do każdego wagonu towarowego ładowano po pięćdziesiąt i więcej osób. „Podróż” trwała przez tygodnie. Konwojenci po trzy dni mogli nie dawać wody, kiedy widzieli, że więźniowie przez okno łapali śnieg, bili kolbami karabinów po rękach. Podczas snu do ścian przymarzały włosy. Bydlęce wagony strasznie się trzęsły po drodze. Ludzie spadali na ziemię, ulegając uszkodzeniom ciała.
Po przybyciu na miejsce, ledwo żywym pasażerom oznajmiano, że „O zgniłej Polsce mają zapomnieć na zawsze. Teraz muszą brać się do pracy”.
Jak liczyli sami organizatorzy wywózek w sztabie NKWD, w czterech deportacjach zesłano około 350 tys. osób. W ciągu dwóch lat sowieckiej okupacji na okupowanych przez Sowietów wschodnich województwach RP represjonowano milion osób (10 proc. od wszystkich mieszkańców II RP) – część z nich rozstrzelano, deportowano i wrzucono do więzień.
Słowo Polskie, MHP, 10.02.16 r.
Deportowani Polacy w miejscowości Bannowka w radzieckim Kazachstanie. Źródło: Agencja FORUM