Zachód potrzebuje Talleyrandów

Źródło: yalibnan.comRosja jako państwo od wielu stuleci jest zakładniczką imperialnej mitologii oraz geopolityki. Obecne elity na Kremlu nie potrafią zrozumieć i zaakceptować zmian oraz dynamiki XXI wieku. Rosyjskie problemy demograficzne rozwiązywane są w średniowieczny sposób – przez przyłączanie nowego terytorium razem z ludnością. Problemy gospodarcze rozstrzyga się tak samo jak wieku XIX – wydzierżawiając ziemie nieoswojone i sprzedając surowce. Obecne rządy Putina przypominają czasy przed Wielką Smutą (początek XVII w.).

Dwa minione tygodnie przebiegły pod znakiem rosyjskiej hybrydowej szarży medialnej. Dziwna wypowiedź szefa Parlamentu Europejskiego Martina Schulza, jakoby obecna Polska rządzona była w stylu Putina, zrobiła poważne zamieszanie. Moskwa zastanawia się, czy partyjny kolega wicekanclerza Niemiec, Sigmar Gabriel, pochwalił czy obraził Polskę?

Moskiewska telewizja TWC (16.01 zapis audycji, która została pokazana 21.01) organizuje debatę na temat obecnej sytuacji w Polsce, gdzie padają słowa o tym, że polityczny program PiS i Jednej Rosji są identyczne, zatem prosty wniosek – oni są tacy jak my. Wiadomości o tym, że KE może wprowadzić sankcje, doprowadza Kreml do olśnienia – no wreszcie to, czego nie zrobili Orban, Zeman czy Marine Le-Pen, zrobi Kaczyński – obali jednomyślność EU. Kolejny raz Moskwa potwierdza, że nie rozumie treści oraz idei Unii Europejskiej – zjednoczenia państw na podstawie wspólnych wartości oraz kompromisów. Putin wraz liczną częścią opozycji postrzega EU i USA jako współczesną formę imperium. EU jest dla niego pokojowym mocarstwem, gdzie rządzą chciwie pieniędzy Niemcy, a USA jest podstępnym i militarnym zagrożeniem. Właśnie dlatego wyłamywanie się Polski z ogólnoeuropejskiego szeregu jest postrzegane – i jako zagrożenie, i jako szansa dla Putina.

Rosjanie wierzą w mit o polsko-amerykańskim sojuszu. Nie wiadomo dlaczego, ale Moskwa jest przekonana o tym, że Warszawa jest oddanym aliantem Waszyngtonu. Nikt z Rosjan nie pamięta, że jedyna współpraca USA i Polski była związana z tajnymi więzieniami CIA. Sprawa wojskowych baz NATO, czy tarczy antyrakietowej pozostaje wciąż tematem do omówienia i rozwiązania. Mimo zaangażowania USA w operacje wojskowe w Iraku i Afganistanie, polski biznes na tym nic nie zyskał.

Polskie deklaracje o Międzymorzu możemy oceniać różnie, ale to jest realna broń hybrydowa przeciwko Rosji. Jeżeli nawet sojusz państw od Bałtyku przez Adriatyk po Morze Czarne nie zostanie wybudowany, to sukces informacyjno-geopolityczny zostanie osiągnięty. Rosyjskie elity to zakładnicy historii. Przypomnę, że w 2005 roku zostało powołane rosyjskie święto państwowe Dzień Jedności Narodowej – obchodzone 4 listopada w rocznicę upamiętniającą zdobycie w 1612 roku Kremla moskiewskiego, opanowanego przez Polaków. I teraz w 2015 roku w Warszawie zaczynają mówić o tworzeniu regionalnego przymierza. Słowa Schulza oraz międzynarodowe spotkanie Dudy prowokują Moskwę do tworzenia skrótu myślowego: w Warszawie doszli do władzy tacy jak my – imperialiści (Międzymorze) i prawicowcy (prasa i sądy) – musimy działać.

Etatowy propagandzista – kremlowskiej tuby portalu Sputnik – Jakub Korejba zmienia retorykę – dwa lata temu ujawniał szpiegów i obozy szkoleniowe w Polsce, a teraz wygłasza ostre komentarze pod adresem polityki Putina. Celem takiej przemiany jest stworzenie takiego sobie nowoczesnego „targowiczanina”- niby krzyczę o tym, że Nord Stream jest zdradą, ale pracuję w Moskwie. Mówię o tym, że Rosji nie stać na wojnę i mamy poważny kryzys, i za to wszystko dostaję pochwałę od reżyserów i wydawców audycji telewizyjnych.

18 stycznia w Kijowe odbyła się konferencja prasowa Ilji Ponomariowa oraz Wołodymyra Chandohija pod tytułem „Dokąd idzie Polska?” Postać Ponomoriowa przyciągnęła liczne grono ukraińskich dziennikarzy, ale żaden z polskich dziennikarzy na Ukrainie nie był zainteresowany tym dziwnym wydarzeniem.

Ponomariow (były deputowany do rosyjskiej Dumy) i Chandohaj prezentowani są jako „eksperci d spraw polskich”. Główną zasługą Ilji Ponomariowa w polskiej sprawie jest uczestnictwo jego dziadka Nikołaja, który ze słów Ilji uczestniczył jako sekretarz ambasady ZSSR w rozmowach z Solidarnością w 1980 roku. Podczas konferencji Ponomariow stwierdził, że on również brał udział w rozmowach z Solidarnością: „Dziadek brał mnie na ryby i w taki sposób uczestniczyłem w nieoficjalnych pertraktacjach na temat Solidarności”. Warto przypomnieć, że w 1980 roku Ponomariow miał 6 lat.

O wybitnej roli komunistycznego pachołka Nikołaja Ponomariowa oraz jego wnuka nie wspomina żadne polskie źródło, natomiast profesor Cipko mówi wprost, że pierwszy sekretarz ambasady ZSSR był tym, który przekazywał informacje od polskich komunistów do Moskwy.

Ambasador i były ministr spraw zagranicznych Wołodymyr Chandohaj nigdy nie był związany z Polską, nie napisał żadnej pracy związanej z nią, ale pewnie 38 lat pracy w ukraińskim i sowieckim MSZ oraz odznaczenie Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej daje prawo wypowiadać się na każdy temat.

Najciekawsze, że komunista Ponomariow specjalnie przyjechał na Ukrainę z USA, żeby przeprowadzić prasówkę na temat zmian w Polsce i opowiedzieć, że teraz to Warszawa będzie bardziej pragmatyczna, bo tam teraz rządzą prawicowcy, więc trzeba być bardzo ostrożnym. Rodowity komunista Ponomariow bardzo ubolewał że w Polskim parlamencie nie ma lewicy „To jest zły znak”.
Chandohaj powtarza to samo co Ponomariow: Ukraina ma być czujna wobec zmian w Polsce, bo nie wiadomo, co tam się dzieje. „Teraz to Polska nie będzie adwokatem, teraz mamy inne czasy”.

Retorycznym pozostało również moje pytanie do pana Ponomariowa, czy on wypowiada się na temat Polski jako rosyjski imperialista czy jako rosyjski komunista, co w istocie jest tym samym.

Najciekawsze, że najwięcej relacji z kijowskiego wystąpienia Ponomariowa przedstawił ukrainofobiczny portal Politnavigator.net siedziba którego znajduje się w Rosji.

W tym samym czasie (19–25 stycznia) szef Centrum Rosyjsko-Polskiego Dialogu i Porozumienia Jurij Bondarenko sprowadził na Krym grupę polskich dziennikarzy i blogerów pod przewodnictwem Mateusza Piskorskiego. Ciekawostką jest to, że na tę konferencję prasową „polskich dziennikarzy” w TASS nie przyszedł żaden z polskich dziennikarzy, pracujących w Moskwie.

Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich bardzo treściowo opisało to wydarzenie: „Rosyjska telewizja na Krymie, informując o wizycie polskich dziennikarzy, nie wymieniła ani jednego nazwiska, ani nazwy redakcji, co może świadczyć o tym, że uczestnikami tej wizyty nie byli dziennikarze, lecz funkcjonariusze rosyjskiego aparatu propagandowego”.

22 stycznia w Moskwie doszło do spotkania na szczeblu wiceministrów spraw zagranicznych, ostatnie konsultacje polsko-rosyjskie odbyły się 23 lutego 2015 roku w Warszawie. Moskiewskie rozmowy wiceministrów miały zapewne na celu sprawdzenie terenu oraz kierunku dalszych rozmów oraz możliwego układu jaki może zaproponować Moskwa Warszawie w zamian za odpuszczenie poparcia dla Ukrainy.

23 stycznia prorosyjskie separatyści informuję że Kijów przerzuca na Donbas najemników z Polski. Informacje jest szeroko rozpowszechniana w rosyjskim, ukraińskim i polskim internecie.

27 stycznia z prywatną wizytą do Polski przyjechał minister kultury Rosyjskiej Federacji Mediński i składał propozycje, że Rosja chce uczestniczyć w budowie muzeum w Sobiborze. Przypomnę, że 2015 roku prezydent Putin zignorował zaproszenie z okazji 70. rocznicy wyzwolenia obozu w Auschwitz.

W expose minister Waszczykowski stanowczo podkreślił, że Rosja chce rozmawiać w duchu konstruktywnego dialogu i poszanowania umów bilateralnych oraz prawa międzynarodowego, ale w interesie Polski leży wspieranie suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy.

Opisane działania ze strony rosyjskiej opisują jak wielowarstwowe i skomplikowane mogę być działania Moskwy. Dla Rosjan w telewizji jest serwowany Piskorski, w internecie opowiadano o polskim specnazie na Donbasie, do Polskie telewizji jest wysyłany minister kultury z opowiadaniem o braterstwie broni z czasów Stalina. W taki sposób każdy może przeczytać coś dla siebie.

Kreml dostrzega, że w Warszawie dokonują się zmiany, poważne zmiany i postanawia działać, ale moskiewskie działania ugruntowane są mitem, że Polska również ma zapędy imperialne, więc my im coś damy (wrak czy jakiś dokument o morderstwach dokonanych na ich oficerach), a oni ustąpią w sprawie Ukrainy.

W dniu powołania podkomisji w sprawie katastrofy Smoleńskiej, ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew postanawia złożyć noworoczne życzenia ministrowi Waszczykowskiemu.

Putin żyje w świecie mitów i reaguje tylko na takie same mityczne konstrukcje. Rosja jest przekonana o słabości i uległości Zachodu, i jeżeli tylko napotyka opór i stanowczą rozmowę – tak jak to było w przypadku wywiadu przeprowadzonego z Medińskim przez Marię Przełomiec – od razu ucieka do tyłu. Kreml pragnie odbudować świat z czasów umowy jałtańskiej albo konferencji wiedeńskiej, więc Zachód musi przeciwstawić jemu współczesnych Adenauerów oraz Churchiów, którzy będę działać jak Talleyrand.

dr Eugeniusz Biłonożko, opracowanie Jerzy Wójcicki

Skip to content