Za unijne pieniądze niszczony jest zabytkowy pałac w Woronowicy

– Jestem bardzo zasmucony wieścią o dewastacji pałacu w Woronowicy. Nawet bolszewicy nie ruszyli go, a dzisiaj zamiast odnawiać oryginalny wygląd, ktoś niszczy zabytek z XVIII wieku – skomentował zniszczenie bukranionowego ornamentu na fasadzie pałacu Grocholskich-Możajskich Henryk Grocholski z Warszawy, potomek podolskich Grocholskich.

4 czerwca deputowana do Rady Miasta Winnicy Hanna Dawydenko opublikowała na swoim profilu w sieci Facebook wstrząsające zdjęcia, na których widać kawałki bezcennego ornamentu rozrzucone na ziemi wokół woronowickiego pałacu oraz rusztowania, które posłużą na pewno do zamocowania styropianu na ścianach zabytku i pokrycia go „tradycyjnym” akrylowym tynkiem.

„Słowo Polskie” informowało w lutym br o wygraniu przez winnicką organizację społeczną „Ukraina-Polska-Niemcy” przy współpracy z organami samorządu lokalnego grantu unijnego na kwotę 300 tys. Euro w ramach projektu „Wsparcie rozwoju gospodarczego wspólnot lokalnych”.

Obserwując, jak Unia Europejska opiekuje się zabytkami, można było oczekiwać powstania perełki turystycznej na mapie obwodu winnickiego. Lecz okazało się, że po długich miesiącach „prac projektowych, które pochłonęły znaczną część unijnych pieniędzy”,  pałac Grocholskich-Możajskich zamiast atrakcji turystycznej zmieni się w zwykłe blokowisko z białymi oknami z plastiku i tandetnym tynkiem.

Winnicka wspólnota historyków i ludzi, którym nie obojętny jest los zabytków na terenie obwodu, z oburzeniem komentowali „renowację” pałacu. Michaił Potupczik, kierownik sektora ochrony zabytków w Winnickiej Administracji Obwodowej zapowiedział wysłanie w poniedziałek (6 czerwca) komisji z kontroli stanu zabytku do Woronowicy. Wybitni historycy w swoich komentarza nie szczędzili słów zdziwienia i krytyki wobec sposobu, w który grantobiorcy unijnych pieniędzy potraktowali zabytek.

Główna idea projektu polegała na promocji potencjału turystycznego obwodu winnickiego i Podola, bowiem jego ciekawostki nie ograniczają się wyłącznie do winnickiej fontanny, mauzoleum Pirogowa, i kwatery Hitlera w Stryżawce. Jak pokazuje wandalizm w pałacu w Woronowicy, unijne instytucje powinny bardziej szczegółowo analizować projekty, zgłaszane przez ukraińskie NGO i inne podmioty, żeby te inwestycje nie przyniosły absolutnie odwrotny efekt.

W 1790 roku w Woronowicy wybudowano rezydencję dla Franciszka Ksawerego Grocholskiego, syna Michała – fundatora zamku w Piętniczanach. Z Francji zapraszono architekta Lorenza, który zaprojektował piętrowy pałac. Ten zabytek jest mieszanką dwóch stylów: klasycznego i empire. Pierwszemu zawdzięcza masywny portyk z kolumnami o korynckim porządku, drugiemu – bukranionowy fryz przedstawiający kwiaty i bycze czaszki – symbol siły. Na parterze, na piano nobile, gospodarze przyjmowali gości, mieszkali zaś na piętrze. Tam właśnie, w pomieszczeniu muzeum kosmonautyki, przetrwały wnętrza dwóch sal – owalnej i okrągłej. W pierwszej, na suficie pokrytym rozetami z liściem akantu, widnieje wizerunek bogini Flory, Hebe i Nike w towarzystwie lwów; w drugiej, która tak naprawdę jest kwadratowa – pozorną „okrągłość” tworzy szesnaście kolumn, ustawionych w koło – ogromna stiukowa rozeta, w której płatkach znajdowały się wizerunki postaci z antycznej mitologii. Resztę pomieszczeń pałacu zajmuje szkoła muzyczna i biblioteka. Niestety, nic wartego uwagi tam nie pozostało.

Po Franciszku Ksawerym Grocholskim Woronowicę otrzymał Jan Nepomucen, któremu przypadła także spora kolekcja obrazów, nabytych przez jego brata Antoniego we Włoszech. Wśród nich były płótna Koreggi, Rubensa, Tycjana oraz Rembrandta. Ogółem 519 obrazów. Po jego śmierci kolekcje odziedziczyli dwaj nieletni synowie. Pałac otrzymał starszy syn Adolf Norbert, który postanowił ukryć w ścianie cenne zbiory do pełnoletniości braci. Po 15 latach schowek odkryto, okazało się wtedy, że większość płócien została zniszczona przez pleśń i grzyby.

Adolf Norbert brał udział w Powstaniu Listopadowym przeciwko Rosji, za co zesłano go do Kurska, ale bez konfiskaty Woronowicy, dlatego powstaniec mógł powrócić tam za jakiś czas. Jego młodszy brat Ludgard – następny posiadacz majątku – również poszedł w ślady Adolfa. Pomagał przy następnym powstaniu przeciwko Rosji – Styczniowym, z opresji wywinął się dość szczęśliwie. Przed zesłaniem uratował go miejscowy kozak Iwan Mistota, który przedostał się do pałacu i zawiadomił, że rezydencję otoczyli rosyjscy żołnierze. Grocholski zdążył szczęśliwie spalić wszystkie możliwe dowody, a więc władze nie mogły w sposób oficjalny go oskarżyć. Niemniej jednak, Petersburg postanowił tym razem nie darować Grocholskim i zmusił Ludgarda, aby sprzedał posiadłość Aleksandrowi Możajskiemu, który w krótkim czasie stał się wynalazcą pierwszego samolotu (obecne muzeum nosi jego imię).

Na początkuXX wieku Grocholscy próbowali wykupić pałac w Woronowicy, i podobno nawet uzyskały na to pozwolenie, lecz przeszkodził im w tym przewrót bolszewicki 1917 roku.

Jerzy Wójcicki, Dmytro Antoniuk, zdjęcia: Hanna Dawydenko, 04.06.16 r.

Więcej na temat: Tropem Grocholskich w blasku jesiennego słońca. Fotorelacja; Niemirów i okolice; Woronowica – tam, gdzie po średniowiecznej bitwie „Wrony się wiły”; Echa Powstania Styczniowego i Katynia w Woronowicy na Podolu






 


 


Skip to content