Minęło 10 lat, kiedy dowiedzieliśmy się i z wielkim żalem przyjęliśmy w Sławucie wiadomość o odejściu Pana Bronisława Burkowskiego – legendarnej postaci w życiu lokalnej wspólnoty rzymskokatolickiej oraz polskiej.
Pan Burkowski był żywą legendą i przykładem dla nas, wówczas młodych i niedoświadczonych w latach 90-tych ubiegłego wieku. Wszyscy, którzy mieli szczęście Pana Bronisława poznać, rozmawiać z nim, współpracować, modlić się razem z nim – mieliśmy zaszczyt poznać człowieka głęboko wierzącego, pełnego doświadczeń życiowych.
Bronisław Burkowski żył w trudnych czasach. Jego młodość wypełniona była wojną i bólem, a życie dorosłe przypadło na czasy komunizmu. Pochylony, nie zbyt dobrze słyszący, ale zawsze uśmiechniety, w prostym płaszczu i z różańcem w ręku – taki obraz tego człowieka zachował się w naszej pamięci. To od niego uczyliśmy się śpiewanych Nieszporów niedzielnych (tzw Godzinek do NMP), nabożeństw Majowych, Czerwcowych, ku czci Św. Pańskich – św. Antoniego we wtorki i św. Józefa w środy, pażdziernikowych różańców, listopadowych egzekwii za zmarłych, oraz różnych polskich pieśni katolickich.
W kościele ze wszystkimi zawsze chętnie się witał i nisko się kłaniał pierwszy! Co rzadko teraz jest spotykane… Burkowski był jednym z nielicznych, którzy po klęsce Związku Radzieckiego walczyli o zwrót kościoła dla wspólnoty sławuckich katolików. Nie bał się władz i nie potakiwał im! To był dla nas zaszczyt, że mogliśmy od niego uczyć się mądrości, zaangażowania w kościele, prawdziwego patriotyzmu. Przysłuchiwaliśmy się zawsze do jego zachwycającego dzwięcznego śpiewu, który nadawał każdej uroczystości w kościele wyjątkowy świąteczny charakter. Duchowo uformowało to także nas – wówczas młodych. Bo gdy człowiek opuszcza ten świat, nie pozostanie po nim nic oprócz dobra, które uczynił innym ludziom i na chwałę Boga. Więcej o tym człowieku możemy dowiedzieć się ze wspomnień, spisanych przez wnuczkę Pana Bronisława, Panią Ludmiłę Waśkiewicz w roku 2010:
„W sercu prawie każdego człowieka zawsze płonie ogień miłości do Ojczyzny, do ziemi, z której pochodzili jego przodkowie i rodacy, do kraju, w którym na zawsze pozostają serce i dusza. Takim człowiekiem był Bronisław Burkowski, który w ciągu całego swojego życia zachowywał całkowite i bezgraniczne zaufanie Bogu oraz miłość do swojej ojczyzny – Polski. Podtrzymywał jej kulturę i tradycje, myślał o religijnym wychowaniu swojej rodziny, przede wszystkim dzieci. Był jednym z inicjatorów i animatorów podziemnej katolickiej wspólnoty, działającej w czasach, gdy kościół w Sławucie został zamknięty. Swoją podróż ziemską zaczął w roku 1921, w Sielcu na Wołyniu. Był synem Adama i Olimpii z rodu Piekarskich Burkowskich.
Wieś Sielce była kiedyś prawdziwą polską wsią, leżącą tuż przy dawnej kiedyś granicy pomiędzy Polską a sowiecką Ukrainą przed drugą wojną światową.To na jej terenach powstała Chmielnicka Elektrownia Atomowa i część miasta Netiszyn. Bronisaław Burkowski wychowywał się w rodzinie, w której zawsze panował duch polskości i dbano było o wyjątkowym rozumieniu swojej przynależności do narodu polskiego.
Jako dziecko Burkowski uczęszczał przed wojną do polskiej szkoły, gdzie wszystkie zajęcia odbywały się w języku polskim. W Sielcu rodzina Burkowskich mieszkała do 1935 roku. W lutym tegoż roku cała rodzina jako „element antyradziecki” została wywieziona na Donbas, skąd już latem udało się Bronisławowi uciec do swojego domu w Sielcach. Szukając pomocy u brata swojego ojca, trafił powtórnie do rąk miejscowej milicji i został natychmiast zatrzymany. Póżniej został odprowadzony na posterunek do wioski Stary Krzywin, gdzie wrzucono go było do lochu więziennego. Za jakiś czas ogłoszono mu, że jest „wrogiem narodu” i nie ma prawa przebywać w strefie nadgranicznej. Po pęciu dniach wsadzono go razem z inną zatrzymaną kobietą do pociągu w stronę stacji Szepetówka.
Tam miał udać się do władz miejscowych dla otrzymania biletu na Donbas. Ale i stąd, z Szepetówki, udało się Bronisławowi uciec. Wrócił do swojej szkoły, przez dyrektora której było mu ogłoszono, że jest synem „wroga narodu” i nie może być przyjęty. Ale wreszcie ktoś mu pomógł napisać podanie i tak tam wrócił. Mieszkał w internacie, a na sobotę i niedzielę przychodził do wujka.
Gdy skończył szóstą klasę, przyjechała matka i zabrała go. Okazało się, że w tym czasie przebywała z całą rodziną w rejonie makarowskim w obwodzie kijowskim. Wieś, w której mieszkała w tamtych czasach rodzina Burkowskich, była dość duża, ale i tu napotkała opór przedstawicieli gminy, którzy oświadczyli ojcowi Bronisława – Adamowi Burkowskiemu, że mieszkają tu nielegalnie i jeśli nie wyjadą, to oni będą zmuszeni zawiadomić miejscową policję.
Więc w tej sytuacji rodzina kolejny raz zmuszona była przenieść swój pobyt gdzie indziej, tym razem do wioski Krymki obwodu Żytomierzskiego.
Była to też duża wieś zamieszkała w większości przez Polaków, gdzie czynną była szkoła polska i kosciół rzymsko-katolicki. Osiedlili się tam na dłużej. Bronisławowi udało się ukończyć najperw siódmą klasę tam, a później jeszcze tylko jedną już w średniej szkole w Żytomierzu. Nie skończył ostatniej szkoły, ponieważ w roku 1940 został powołany do służby wojskowej, którą odbywał aż za Moskwą…
Opisy zdjęć:
1. Zdjęcie ze zbiorów rodzinnych Stanisława Burkowskiego: św.p. Pan Bronisław Burkowski
2. Zdjęcie z rodzinnego archiwu Stanisława Burkowskiego: Adam i Olimpia z rodziny Piekarskich Burkowscy – rodzice Bronisława Burkowskiego. Wioska Sielce
Wiktoria Wiszniewska
Ludmiła Waśkiewicz
Stanisław Burkowski, 29 kwietnia 2025 r.
Leave a Reply