Niepewny czy z miejsca więzienia naszego doszedł Raport Tobie Naczelny Wodzu przez Obywateli Galicyjskich przesłany, ponowić go tym pismem, zdając sprawę powierzonej mi władzy od Ukraińskich Obywateli, mam za powinność.
Skoro doszedł głos zawitania twego w nasze strony, wrząca w sercach Rodaków chęć poświęcenia się dla swojej Ojczyzny, ledwie nie we wszystkich znalazła porę nieść dla niej osoby majątki i staranność uzbroienia się.
Obywatele z pomiędzy siebie wybrali Osoby do komunikowania się z Korpusami działającymi Generałów Dwernickiego i Chrzanowskiego, i pragnęli tylko doczekać się części jakiej żołnierza doświadczonego w boju, do prowadzenia chętnych swemu poświęceniu się.
Niedokładne doniesienia z uformowanej komunikacji zrobiły pospiech niektórych Obywateli wcześniej niż zamierzony był termin powstania.
W tej to porze wezwali mnie Obywatele Powiatów z których się składała siła, na komendanta; pochlebnemu obowiązkowi służenia Ojczyźnie choć po 70-ciu kilku latach życia mego, czując się jeszcze silnym, nie odmówiłem, i temu Świętemu obowiązkowi wraz z Synami i familią moją poświęciłem się.
Wybrawszy z pomiędzy powstańców dawnej służby Wojsk różnych oficerów, tyle ile mogłem znaleźć do liczby kilkunastu wynoszącej, i z tymi zacząłem formować się, do porządku doprowadzać, choć w marszu ile mogłem wystawić żołnierza do boju zdatnego; i na tym się nie zawiodłem, bo każdy Awans najgorliwiej wypełniali.
Ale o tyle ile korzyści w nim widzieć można było, o tyle nieporządku w cofnięciu doświadczałem, i do tego to tylko żołnierz doświadczony i znający szyki był najpotrzebniejszy.
Pod Daszowem po stoczonej na placu otwartym Boju z korpusem Generała Rotha, w Awansie zabrane niewolniki, harmaty już w rękach naszych będące, powiększoną siłą odparci zmuszeni do cofnięcia, w nieporządku tym co zyskaliśmy stracili, a w porze ciemnego wieczora tak się zabłąkali, że ledwie połowę z tej komendy nazajutrz znalazłem, jednak już otarty żołnierz z hukiem harmat i z bronią, działaniem skutecznym, w późniejszych zdarzeniach stał się dzielniejszym, w kilka dni potem, choć już mniejszą siłą, z Michałówki Generała Szeremetiewa dwa Szwadrony Ulanów wyparłszy ze wsi, na placu otwartym stoczywszy bitwę, złamali szeregi, do ucieczki zmusili, wielu rannych i zabitych na placu wraz z więźniami zostawiwszy, resztę uciekających pędząc do Tywrowa przez Boh wpław i na gać wpędziwszy wielu potopili, dostał się w niewolę kapitan, Oficer zabity z kilkunastu żołnierzy, a niewolników kilkadziesiąt do 40-tu, konie i broń odebrawszy, wymógłszy przyrzeczenie iż nie będą przeciw Polakom, opatrzywszy w fundusze na długie ich utrzymanie się kazałem wypłacić i wypuścić, kapitana zaś z sobą zabrałem.
General Szeremetiew dobrze znany Alexandrowi Sobańskiemu, zażądał z nim widzenia się, dozwoliłem dojechać do Tywrowa, a na propozycję tegoż po wyobrażenia się iakimi my byli od nich opasani, by się oddać na dyskrecję Monarchy, odpowiedział Sobański, że w tym cela powstaliśmy, byśmy się siłą zmierzyli, a wolność ofiarowaną od twego Monarchy własnym orężem zdobyli.
Bóg pobłogosławił, i trzeciego dnia pod Obodnym po całonocnym marszu byłem zastąpiony na trakcie ku Przyluce przez Generała Szczutkowa dwoma szwadronami konnych strzelców z Artylerią z dwoma armatami, z częścią infanterii, po prędkim uszykowaniu się do boju, ledwie zdołali kilka dać wystrzałów z harmat, wpadłem razem na prawe skrzydło nieprzyjaciela, to złamawszy odsłoniłem armaty i te zabraliśmy, w jednej prawie godzinie zabrawszy w niewolą Generała Szczutkowa, Pułkownika Barabanowa, i 15 oficerów, armaty z całą amunicją, Aptekę i ze wszystkimi bagażami.
Ta pomyślność powiększyła bagaże i rozdzieliła siły nasze, przeto zmuszony byłem drugiego dnia żołnierzy 260 w niewolą zabranych wypuścić, podobnego jak od ułanów wymógłszy zapewnienia, że się przeciw Polakom bić nic będą, i każdemu na drogę z Kasy Generalnej po rublowi kazałem wypłacić i puścić, a marsz dalszy ku Wołyniowi i Kamieńcowi dla połączenia się ze spodziewanymi powstaniami i siłą zbrojną wyż wspomnianych korpusów Polskich, tak dla ulżenia się od jeńców jako i bagażów, które rozrywały siłę do naszych obrotów potrzebną, kontynuowałem.
Po przejściu Przyłuki, Janowa i przeprawie Bohu, zjechał Wincenty Tyszkiewicz a przody Tomaszewski; ci donieśli że na Wołyniu powstania niema, że Generał Dwernicki cofnął w Kordon, a wyobraźnia że tym miał się dostać do W. Polski jakoby temu przejście nie miało być wzbronione, z rady złożonej tale Wojskowych jako i reprezentantów powiatowych, umyśliwszy naszą zdobycz ku sile W. Polski unieść, po wyruszeniu z pod Janowa, w trzecim dniu pod Majdankiem byliśmy przez Generała Rotha doścignieni, i ze wszech stron zaatakowani. Po kiłkugodzinnej utarczce ze stratą większą nieprzyjaciela na placu boju niż naszą, zmuszeni iednak byliśmy do opuszczenia korzystnej naszej zdobyczy i własnych bagażów wraz z kasą i kancelarią.
Tu już utraciwszy nasze fundusze i wielu gorliwych patriotów, z zmniejszoną siłą udałem się ku powstańcom Jampołskim i Winnickim Powiatom, z którymi już połączonymi, złączyliśmy się we wsi Bebechach, po powtórnej Radzie już bez reprezentantów, podług planu pierwszego nagleni ze wszech stron przez nieprzyjacieia weszliśmy w Kordon, gdzie w miejscu przejścia, rozbrojeni rozrzuceni, w ścisłym areszcie osadzeni do tych por zostajemy, prócz tylko tych, którzy po pierwszym noclegu w Skalacie zdołali chód osoby unieść ku stronie działającej w sprawie Ojczyzny…
Zabronione mając wszelkie pisma, ukrycie przez Obywateli tę mam honor donieść, którę przez tam już znajdujących się mogą być stwierdzone, a o dojściu onych pragnę mieć odpowiedź, której jak zaszczytnej dla mnie oczekuję i z uszanowaniem jestem.
Słowo Polskie, 21.08.17 r.
Leave a Reply