Twierdze Zachodniego Podola

Zamek, kształtem przypominający statek w Sidorowie. Źródło: http://ternopillya.livejournal.com Poruszając się po Tarnopolszczyźnie jedziemy, kierując się drogowskazami na Borszczów, skręcając w pewnym momencie na Sidorów.

Zachował się tutaj bodaj czy nie najoryginalniejszy, pod względem kształtu, zamek Zachodniego Podola. W roku 1640 wybudował go hetman koronny polny Marcin Kalinowski, który wraz z synem kilka lat później poległ w bitwie z Kozakami pod Batohem. Nie wiemy, czy zamek był zdobyty w czasach Chmielnicczyzny, lecz wiemy, że wraz z pobliskimi fortyfikacjami został zdobyty przez Turków w 1672 roku. Zresztą, już po roku twierdzę odzyskali Polacy, ale przed natarciem wojska Ibrahima Szyszmana komendant Jan Samuel Chrzanowski dostał królewski rozkaz opuszczenia sidorowskiego zamku i udania się do obrony twierdzy Trembowli. Tam zasłynął dzięki małżonce, o czym opowiadaliśmy w poprzednich relacjach z naszych podroży. Turcy kilka lat stacjonowali w Sidorowie i przed ostatecznym odejściem spalili go.

Jeszcze jeden Marcin Kalinowski, kamieniecki kasztelan, odnowił zamek, który do końca XVIII w. był aktywnie używany, lecz w połowie następnego wieku zamienił się na ruinę, której nikt już nie wyremontował. Sowiety we wrześniu 1939 roku założyły pod stare mury sporo materiałów wybuchowych, aby zniszczyć „gniazdo feudalizmu”. Wybuch był potężny, lecz zamek został nienaruszony… Po wojnie przewodniczący rady wsi rozkazał rozebrać część murów na materiały budowlane. Mimo to zamek nadal może zadziwić turystów, ponieważ ma aż 178 metrów długości! Na wieży nad bramą nie widać już herbów Kalinowskich i Tarnowskich, jednak ocalała duża osiemnastowieczna tablica, zawierająca długi łaciński napis o historii zamku. Jeżeli się stanie pod murami twierdzy na krawędzi przylądku, który tworzy rzeka Suchodół, i spojrzy na zamek od tej strony, to wydaje się on olbrzymim dziobem murowanego liniowca. To właśnie jest główna atrakcja sidorowskiego zamku.

Na sąsiednim wzgórzu wznosi się klasztor dominikanów, ufundowany przez Kalinowskich w XVIII w. Jego kościół jest oparty na planie strzały i dwóch gwiazd, które tworzą kształt rodzinnego herbu Kalinowa. Był w tej miejscowości również klasycystyczny dwór rodziny Paygertów, lecz zostały po nim same piwnice i ogromny pomnik nagrobkowy na zarośniętym cmentarzu.

Resztki XIX-wiecznego pałacu w Kolędzianach. Źródło: castles.jimdo.comNie najlepszą drogą na Sidorów wracamy na trasę w kierunku Borszczowa i za 20 km już znajdziemy się w Kolędzianach. W tej wsi znajduje się pałac z 1840 roku, wzniesiony na miejscu obronnego zamku XVII w., należącego Wołodyjowskiemu, ośpiewanemu przez Sienkiewicza. W roku 1840 ruiny fortyfikacje (oprócz bramy i dwóch wież) zostały rozebrane i na ich miejscu wybudowano klasycystyczną rezydencję o jońskim portyku głównego wejścia. Wieże zaś przerobiono na pawilony, nakryto je szczytowymi wygiętymi dachami. Inicjatorem przebudowy była rodzina Albinowskich, ich następcami zaś do roku 1939 – Horodyscy. I ci, i tamci nie byli zamożni, dlatego nie ma żadnych wiadomości o jakichkolwiek kosztownościach kolędzianowskiego pałacu, chociaż on też miał oryginalne piece i kominki.

W czasie pierwszej wojny światowej zamek został zdewastowany przez Rosjan, Horodyscy zaś już tutaj więcej nie mieszkali, oddawszy pałac pod pomieszczenie dla dzieci swych pracowników. Za czasów radzieckich mieściło się tutaj technikum, teraz zabytek wykupił pewien biznesmen. Zresztą stoi zamknięty pustką i dowiedzieć się, czy coś z wnętrz się zachowało mnie się nie udało. Przez okna widziałem tylko jakieś, być może stare, meble, oraz sporo rzeźb z miejscowego kościoła. Jedna z nich – figura nieznanego świętego biskupa na cały wzrost stoi obliczem do ściany w rogu, niby jakiś uczeń, odbywający karę. Na zewnątrz pałac nie uległ zmianom.

Stąd już niedaleko (24 km) do obfitej w zabytki historyczne Skały Podolskiej. Przy wjeździe do miasta od razu rzucają się w oczy olbrzymie ruiny średniowiecznego zamku na zbruczańskich skałach. Stąd właśnie pochodzi nazwa miasta.

Fortyfikacje w tym miejscu istniały jeszcze za czasów staroruskich, murowany zamek zaś wznieśli litewscy książęta Koriatowiczowie w roku 1331. Za to, że Fiodor Koriatowicz uznał za suzerena węgierskiego króla, pod koniec tamtego stulecia książę Witold i król Jagiełło uzbrojoną ręką odebrali mu Podole. Koriatowicz uciekł na Zakarpackie, gdzie m.in. wybudował Mukaczewską twierdzę. Zaś twierdza w Skale uzyskała nowe życie w 1538 roku, kiedy to starosta kamieniecki Stanisław Lanckoroński otrzymał rozkaz od króla Zygmunta Starego, aby rozbudować zamek.

Widok na fortyfikacje w Skale Podolskiej. Źródło: ishchuk.netMimo że fortyfikacje mieszczą się w praktycznie niedostępnym dla wroga miejscu, zamek, jednak często był zdobywany: 1538 roku wtargnęli do niego Mołdawianie; 1616 roku zdobyli fortecę w Skale zdobyli Tatarzy i wzięli do niewoli całą ludność miasta. Na początku Chmielnicczyzny Maksym Krzywonos przy pomocy mieszczan zdobył fortyfikację, dziewięć lat później twierdza poddała się wojskom węgierskiego króla Jerzego II Rakoczego. Nie ostał się zamek też przed Turkami w 1672 roku. Co prawda, po tym trzykrotnie przechodził z rąk do rąk, dopóki się nie znalazł znowu u Polaków po pokoju w Karłowicach w roku 1699. W połowie XVIII w. Adam Tarło wzniósł na terenie zamku barokowy pałac, który jednak wkrótce spłonął z powodu piorunu. Od tamtych czasów zamek, ani też pałac nie zostały odbudowane, chociaż do połowy XIX w. w ocalałej oficynie jeszcze mieszkali ludzie.

Dzisiaj forteca w Skale Podolskiej to tylko romantyczne ruiny. Podróżnika wita wysoka Prochowa wieża, która broniła zamku od jedynej możliwej dla ataku strony. Za nią czernią się puste okna pałacu Tarły. Nad nimi i na ścianach w dalszym ciągu zachowują się rzeźbione pilastry, wewnątrz jednak nie ma nic. Za pałacem, właśnie, ruiny czasów Kariatowiczów i Lanckorońskich, pomiędzy nimi są widoczne szańce Austriaków czasów pierwszej wojny światowej. Taki to tutaj swojego rodzaju kalejdoskop historii wojskowej.

Ze Skały Podolskiej udajemy się do Borszczowa, gdzie zachował się piękny Dom Ludowy końca XIX w. o dwóch sympatycznych wieżach, oraz kościół, dzwonnicę którego przebudowano z tureckiego meczetu czasów panowania Osmanów na Podolu. Stamtąd jedziemy w kierunku Czortkowa do Jezierzan (Ozerian). Przede wszystkim warto zaznaczyć, że zachowała się tam pierwsza kondygnacja siedemnastowiecznego zamku, który obecnie stoi na terenie prywatnym, po drugie zaś nie można pominąć wielkiego i przepięknego Jezierzańskiego kościoła pw. św. Anny z 1875 roku. Jest to jeden z najlepszych wzorców neogotyku na Tarnopolszczyźnie.

Powróciwszy znowu do Borszczowa, przez centrum wyjedziemy do sąsiedniej Wysuczki, której zamek na wzgórzu nad Niczławą widać z daleka. Nie ma wiadomości o tym, kto i kiedy go wybudował, przypuszcza się tylko, że stało się to na początku XVII w. Wraz z innymi podolskimi fortyfikacjami ten zamek zdobyli Turcy w 1672 roku, ale już za trzy lata znowu była w nim polska załoga.

Około roku 1830 Cyryl Czarkowski zaczął przebudowywać twierdzę, która już stała w ruinach, na pałac. Na dwa lata prace wstrzymano, gdyż znaczną część własnych środków Czarkowski skierował do Warszawskiego banku na pomoc polskim insurgentom Powstania Listopadowego. Wkrótce pałac jednak ukończono i dzięki wdowie Cyryla Marii Felicji stał się on jedną z najzamożniejszych podolskich rezydencji. Czarkowscy zgromadzili z nim sporo srebra stołowego, porcelany, kryształowych żyrandoli, gobelinów, dużą bibliotekę i galerię obrazów. Nieco z tego wszystkiego znajduje się obecnie w muzeach Krakowa i Przemyśla.

Pałac spłonął w 1910 roku i został odbudowany, ale o wiele skromniej. W czasie pierwszej wojny światowej został zrabowany, ale właściciele zawczasu schowali większość kosztowności pod ziemię. Podczas ofensywy Armii Czerwonej we wrześniu 1939 roku bolszewicy schwycili właściciela rezydencji Cyryla Czarkowskiego młodszego, po czym o jego losie nie ma żadnych wiadomości. Po wojnie pałac został rozebrany, ale zostały jeszcze dwie wieże zamkowe. W roku 1991 przewodniczący wsi rozkazał zburzyć południowo-zachodnią basztę, której wysokość wówczas wynosiła trzy piętra. Po baszcie zostały tylko fundamenty i obecnie po zamku została tylko południowo-wschodnia baszta, wznosząca się nad całą wsią. Obok niej gotycki grobowiec Czarkowskich i drewniana cerkiew XVIII w.

Niedaleko Wysuczki jest położona wieś Kolorówka. Tamtejsza dawna kołchozna stajnia – z kolei dawny pański magazyn końca XVIII w. W żaden sposób nie wyróżniałby się, gdyby nie cudowne łukowe sklepienia wewnątrz, podparte kilku kolumnami. Fundatorem majątku była rodzina Słonieckich, która zgromadziła w tamtejszej rezydencji dość dużo cennych i przepięknych rzeczy. Wśród nich był stary zegar, który grał hymn i pieśń religijną „Serdeczna Matko”. Nie zabrakło również starego srebra, olbrzymich świeczników i obrazów. Ostatnimi posiadaczami majątku byli Potoccy, którzy po zniszczeniach pierwszej wojny światowej sprzedali go częściami.
Stajnię niedawno zaczęto rozbierać, lecz uratował ją miejscowy krajoznawca Stepan Pankiewicz.

Dmytro Antoniuk, opracowanie tekstu Irena Rudnicka, 17.12.16 r.

Skip to content