26 maja 1920 roku I Konarmia rozpoczęła swój atak na styku 3 Armii gen. Rydza-Śmigłego i 6. Armii gen. Antoniego Lisowskiego.
Zaatakowaną 7. Dywizję WP zmusiła do ucieczki, otwierając tym samym lukę w polskim froncie, w którą miał wedrzeć się Budionny. Na drodze stanęła mu jednak 1 Dywizja Kawalerii gen. Aleksandra Karnickiego, byłego dowódcy Budionnego z I wojny światowej.
Do ciężkich walk doszło 29 maja pod Wołodarką. Na przeciw 18 tys. bolszewików stało niespełna 3 tys. polskich kawalerzystów. „Kto nie przeżywał emocji kawaleryjskiego spotkania, ten nie jest w stanie wyczuć uniesienia i zapamiętania, jakie odczuwa szarżujący jeździec. Nerwy grają w najwyższym napięciu, uczucie strachu mija, a koń niesie pełnym galopem (…).” – wspominał walkę uczestnik bitwy Jan Fudakowski.
Armia Budionnego została zmuszona do odwrotu. Do 2 czerwca bolszewicy bezskutecznie podejmowali dalsze próby przerwania frontu. W tym samym czasie XII Armia Mieżeninowa próbowała rozbić wojska polskie skupione wokół Kijowa. Walki Armii Czerwonej z oddziałami gen. Rydza-Śmiegłego w okolicach Kijowa trwały do 15 czerwca. 5 czerwca Budionnemu udało się przerwać polska linię obrony pod Somhorodokiem, ale bolszewicy nie zdołali ostatecznie rozbić wojsk polskich.
W ciągu tych dziesięciu dni również Polacy nie wykorzystali szans na zadanie przeciwnikowi poważnych strat, min. rozbicia Konarmii, która na tyłach wojsk polskich faktycznie znalazła się w pułapce.
Bolszewicy zadali polskim siłom duże straty w ludziach, koniach i sprzęcie. Najgroźniejsze było pojawienie się paniki, która zaczęła wkradać się w polskie szeregi. Żołnierze polscy zobaczyli okrucieństwo czerwonoarmistów, na własnej skórze przekonali się o prawdziwości czarnej legendy konnicy Budionnego. Cofając się przez tereny, na których prowadziła swoje działania operacyjne zobaczyli zgliszcza i trupy.
10 czerwca 1920 roku gen. Rydz-Śmigły opuścił Kijów, nie dopuszczając do zamknięcia w okrążeniu swojej 3. Armii.
Słowo Polskie za: dzieje.pl, 3 czerwca 2020 r.
Leave a Reply