Przez Kałusz nie najgorszą drogą z pięknym krajobrazem udajemy się do Iwano-Frankiwska, który przed 1939 rokiem nazywał się Stanisławowem. Dla wygody też będziemy się posługiwać starą nazwą.
Za datę powstania Stanisławowa uważany jest 7 maja 1662 roku, kiedy to na miejscu wsi Zabłotów Andrzej Potocki wybudował mały drewniany zamek. Wkrótce zaczęto wznosić potężną twierdzę bastionową według wszystkich zasad ówczesnej fortyfikacji. Pracami zarządzał Włoch Francesco Corassini. Po krótkim czasie fortyfikacje wytrzymały sprawdzian niezawodności – po zdobyciu Kamieńca Turcy zbliżyli się do Stanisławowa, lecz mimo niedokończonej twierdzy zdobywać go nie odważyli się.
Jednak cztery lata później wojska Ibrahima Szajtana znów zaczęły oblężenie. Szturmy trwały przez kilka tygodni. Załogą dowodził Jan Kamiński. Zdając sobie sprawę, że stracić jeszcze Stanisławów, który wówczas stał się ważnym miastem, nie może, król Jan Sobieski z pośpiechem udał się na odparcie Turkom i spotkał się z nimi pod Żurawnem.
Oblężenie wytrzymano. Lecz na tym bojowe wypróbowania twierdzy dopiero się rozpoczęły. XVIII w. przyniosło nie pokój, ale miecz. Wojna północna dotknęła również Polski. Szlachta podzieliła się na dwa obozy – na zwolenników rosyjskiego protegowanego na polskim tronie Augusta II oraz na zwolenników jego oponenta, wspieranego przez Szwedów Stanisława Leszczyńskiego. Właściciel Stanisławowa, Józef Potocki za żonę miał kuzynkę Leszczyńskiego, a zatem naturalnie należał do partii antyrosyjskiej.
Na początku 1707 roku Rosjanie i ich sojusznik Adam Mikołaj Sieniawski oblegli miasto i zdobyli je. Dwa lata później, przebiwszy się z Mołdawii z małym oddziałem Józef Potocki nagle zdobył rodzinny Stanisławów i mężnie bronił go, dopóki nadeszły regularne jednostki wojskowe. Po tym na krótko zapanował pokój, lecz po śmierci Augusta II wznowiła się wojna o „polskie dziedzictwo” i Potocki znowu dołączył do partii Leszczyńskiego. Ale Rosjanie tym razem znów zdobyli Stanisławów przy pomocy oddziału kawalerii w 1734 roku.
Pogromy i rabunki rosyjskich dragunów na tyle dotknęły dziedziców miasta, że syn Józefa Stanisław Potocki zaprosił holenderskiego inżyniera wojskowego Dahlke, aby wzmocnić twierdzę, dobudowując nowe fortyfikacje. Zakupiono również 120 nowych armat! To właśnie uratowało miasto, kiedy podczas następnej wojny rosyjsko-tureckiej oddział generała Konstantego Kantemira przez kilka dni ostrzeliwał Stanisławów, utrzymując go w oblężeniu. Wszystkie ataki jednak zostały odparte i na cześć zwycięstwa postawiono figurę Bogurodzicy, zrujnowaną w latach 50. przez komunistów.
Trochę inaczej potoczyły się dzieje w 1764 roku, kiedy w mieście zasiadła szlachta na czele z Potockimi, niezadowolona z tego, że na nowego króla Rzeczypospolitej znowu wybrano protegowanego Stanisława Augusta Poniatowskiego. Aby pokonać sprzeciw z Kamieńca Podolskiego wyruszył książę Daszkow. Zbliżywszy się do Stanisława rozpoczął ogień artyleryjski, na skutek czego zawaliła się jedna z dwóch wież kościoła jezuickiego. Zdemoralizowani obstrzałem obrońcy skapitulowali. Rosjanie, jak pisze Iwan Bondariew, wzięli sporą kontrybucję, Potockich uwięzili, uwolniwszy o wiele później pod słowem honoru nie wojować z Rosją.
Konfederacja Barska po raz kolejny poruszyła Stanisławów. Jego dziedziczka Katarzyna Kossakowska ofiarowała powstańcom 300 tysięcy złotych na walkę o niepodległą Polskę. Wkrótce do miasta po raz kolejny zbliżyły się rosyjscy żołnierze. Obroną dowodził rotmistrz Tworowski. Obrona trwała przez kilku dni, miasto padło. Tworowskiemu z małą garstką udało się przebić przez okrążenie.
Wraz z klęską Konfederacji Barskiej nadzieja na odnowienie silnej Polski została utracona i niedługo odbył się pierwszy rozbiór, na mocy którego Stanisławów i cała Galicja przeszły do Austrii. W czasie wojen napoleońskich, w których Wiedeń prawie zawsze przeciwstawiał się Paryżowi, na krótki czas latem 1809 roku Stanisław (tak w czasach zaboru austriackiego nazywało się to miasto) zajęły polskie oddziały na czele z Antonim Szumlańskim, który walczył w składzie Księstwa Warszawskiego po stronie Napoleona.
Ludność z uradowaniem witała Polaków. Niektórzy nawet założyli stare mundury żołnierskie. Gdy Austriacy doszli do siebie i sprowadzili do miasta regularne jednostki wojskowe, Szumlański, wspierany przez mieszczan podjął wyprawę, lecz doznał klęski na polu niedaleko wsi Podpieczary. Wszedłszy do Stanisława, Austriacy zamierzali rozstrzelać jego głowę Kajetana Horodyskiego, lecz w ostatniej chwili rozmyślili się i niebawem wymienili go na wziętych do niewoli oficerów. Zresztą, Austria mimo wszystko przegrała tę wojnę Francji, Rosja zaś za swoją neutralność otrzymała od Bonapartego Tarnopolszczyznę. Mając niedaleko nowych granic w dalszym ciągu dobrze ufortyfikowany Stanisław, rosyjscy dyplomaci zażądali od Austriaków, aby dawne fortyfikacje zostały zrujnowane. Na ich wniosek zniesiono część potężnej Brodowskiej Cytadeli na Lwowszczyźnie.
W ten sposób dobiegła końca wojskowa historia Stanisławskiej twierdzy. Do dziś jednak ocalały spore jej części. Na przykład, za katedrą znajduje się duża murowana skarpa. Niedawno wykupili ją biznesmeni i zamierzają zmienić fortyfikację z dziedzińcem na wielkie centrum kultury i sztuki. Prace w toku.
Należy również przypomnieć, że w mieście zachował się mały pałac Potockich końca XVII w. Co prawda, on dawno już utracił jakiekolwiek ozdobienie poza elegancką bramą, ozdobioną płaskorzeźbą ze zbroją rycerską i panopliami. Jeszcze pod koniec XVIII w. Austriacy zrobili z pałacu wojskowy szpital, działający dosłownie do ostatnich lat. Obecnie rada miasta, wygląda na to, nie wie po prostu, co zrobić z zabytkiem, który znajduje się w samym sercu Iwano-Frankowska. Od czasu do czasu ktoś proponuje wykupić go, lecz sprawa nie rusza i pałac stoi pustką. Ostatnią wiadomością o zabytku jest informacja mediów o tym, że władze miasta do 2012 roku, gdy miały obchodzić 350 lecie Stanisława, zamierzały rozebrać (!) gmachy pałacu Potockich ze względu na awaryjność i odbudować je w ten sam sposób. Rzecz oczywista, opłaca się wydać o wiele mniej pieniędzy (z których część sprytnie przywłaszczyć) na niezrozumiały nowy obiekt, niż mieć kłopot z pełnowartościowym, znacznie droższą pełnowartościową renowacją.
Dmytro Antoniuk, opracowanie tekstu Irena Rudnicka, 13.05.17 r.
Leave a Reply