Donieśliśmy już o zamierzonym odbyciu zgromadzenia pewnej części Rusinów w ratuszu lwowskim, celem zawiązania nowego stronnictwa ruskiego. Zgromadzenie to odbyło się rzeczywiście z wykluczeniem jawności i dlatego o rezultatach jego dziś dopiero podajemy wiadomości zebrane z pism, które miały możność otrzymać informacje od samych inicjatorów zgromadzenia.
Przede wszystkim zauważyć należy, że w owym dniu odbyły się właściwie dwa zgromadzenia katolików ruskich, a mianowicie rano walno zgrom. tow. św. Pawła, złożonego wyłącznie z księży i patronizowanego przez ks. kardynała Sembratowicza a popołudniu zgromadzenie mężów zaufania p. Barwińskiego. Niewątpliwie p. Barwiński nie bez namysłu zaaranżował swoje zgromadzenie równocześnie z tamtem; pośród księży, którzy się zjechali na zgromadzenie św. Pawła, rozeszła się wieść, że ks. kardynał zamierza użyć presji na księży, by gremialnie przystąpili do nowo powstającego towarzystwa politycznego.
To też nie dziw, że atmosfera na zgromadzeniu tow. św. Pawła od pierwszej chwili była nader duszną i w powietrzu czuć było burzę. Nie przeczuwał jej tylko ks. kardynał, który zasiadł na miejscu honorowym.
Zaledwie odczytano i przyjęto sprawozdanie z czynności towarzystwa za rok ubiegły, powstał ks. Taniaczkiewicz z Zakomarza i ‒ jak donosi „Halyczanin” ‒ „wyraził swe zdziwienie z tego powodu, iż pod protekcją metropolity zakłada się nowe tow. polityczne, któremu nadaje się charakter katolicki. To znaczy, że jeżeli ten lub ów ksiądz nie przystąpi do tego towarzystwa, będzie podejrzewany, że nie jest dobrym katolikiem. Duchowieństwo ruskie i bez tego podejrzewane jest o to że nie sprzyja szczerze katolicyzmowi, zwłaszcza w wypadkach, kiedy pod pretekstem katolicyzmu szerzone bywają dążności polonizacyjne.
W pismach polskich, nawet ultrakatolickich, często spotkać się można ze zdaniem, że duchowieństwo ruskie nie może być szczerze katolickim, a teraz zdania takie spotęgują się, gdyż duchowieństwo ruskie nie pójdzie pod sztandar polityczny Wachnianina i Barwińskiego, mimo, że tenże udekorowany jest katolicyzmem. Metropolita popierając to nowe towarzystwo, daje przeciwnikom duchowieństwa niskiego pretekst do podejrzewania tegoż duchowieństwa jeszcze bardziej niż dotąd o nieszczery katolicyzm. A tymczasem metropolita bardzo dobrze zna swoje duchowieństwo i tutaj na zgromadzeniu, pośród tego duchowieństwa powinien jawnie oświadczyć: czy wierzy podejrzeniom rzucanym na nasze duchowieństwo przez przeciwników? Takim otwartym oświadczeniem metropolita uwolni kler od presji, jaką wywierają nań sojusznicy pp. Wachnianina i Barwińskiego w tym celu, by pozyskać członków dla nowo powstającego towarzystwa politycznego, które działalności tych posłów ma nadać charakter rusko-narodowy.
„Przemówienie to ‒ pisze dalej „Hałyczanin” ‒ przyjęte zostało przez większość zgromadzonych okrzykami potakującymi. Potakiwania odzywały się po każdym ustępie i wyraziły się w grzmiących oklaskach po zakończeniu mowy. Obecny na zgromadzeniu metropolita-kardynał S. Sembratowicz to czerwieniał, to bladł, podczas tego przemówienia, a następnie zabrał głos, by odpowiedzieć ks. Taniaczkiewiczowi. Mówił bardzo długo i obszernie o swej działalności kościelnej i politycznej i oświadczył, że działalność tę pochwalają dwie najwyższe powagi: papież i cesarz. Przypatrywał się on działalności każdego stronnictwa ruskiego w Galicji i gdy się przekonał, że żadne z nich nie stoi na takiej drodze, na jakiejby stać powinno, wynalazł nową drogę i tą prawdopodobnie dojdzie do celu. Im dłużej mówił metropolita, tem bardziej się irytował i rozpalał, a ostatecznie ze złości aż się rozpłakał”.
Skończywszy swe przemówienie, ks. metropolita nie czekając końca zgromadzenia poszedł do domu. Przemawiał jeszcze ks. Barysz, uderzając ostro na moskalofilów, lecz zarazem występując przeciw polityce Wachnianina i Barwińskiego. Wobec tego, że to polityczne przemówienia zabrały dużo czasu, musiano resztę porządku dziennego zbyć krótko i po dokonaniu wyboru wydziału na rok przyszły zgromadzenie zakończono.
O godz. 3. rozpoczęło się zgromadzenie Barwińszczyków w ratuszu. Dopuszczono tam jedynie osoby zaproszone przez p. Barwińskiego. Sam p. Barwiński stał u drzwi i wpuszczał tylko takich, którzy mieli zaproszenie wysłane przez niego samego, tj. tacy, których znał osobiście, gdyż nazwiska zaproszonego na karcie zapraszającej nie było. Kilku osób, które wprawdzie miały zaproszenia, ale nie wysłane im przez pana Barwińskiego, tenże do sali nie puścił. Z zaproszonych przybyło według relacji „Hałyczanina” 43, według „Narodnej Czasopysi” 56, nadto 30 nadesłało pisemne aprobaty wszystkich ewentualnych uchwał.
Narady zagaił krótką przemową poseł prof. Barwiński, którego też jednogłośnie obwołano prezydującym. Prof. Barwiński, podniósłszy na wstępie, że nowe towarzystwo jest owocem długich prac przygotowawczych, zaznaczył, iż stronnictwo jego dwukrotnie usiłowało podać rękę opozycyjnym narodowcom dla wspólnej pracy, ale spotkało się z rekuzą. Na jednem z zebrań poufnych, wybrano umyślną deputację, która udała się do przeciwnego obozu celem pertraktowania co do wynalezienia wspólnego gruntu, na którym mogłyby się zejść ze sobą poszczególne frakcje ruskie i działać solidarnie na korzyść swojego społeczeństwa. Dwumiesięczne blisko pertraktacje wykazały, że wspólna akcja jest niemożliwą. „Drogi nasze ‒ mówił p. Barwiński ‒ tak się rozeszły, że bodaj czy w najbliższej przyszłości uda się przeprowadzić jakąś robotę razem”. W dalszym ciągu dowodził mówca, że nazwa „klerykali”, którą inne stronnictwa ruskie obdarzają ugodowców, nie jest wcale hańbiącą, gdyż kler ruski dostarczał zawsze narodowi najdzielniejszych działaczy, jak Markijan Szaszkiewicz, i że katolickie stanowisko nie wyklucza patriotyzmu, jak o tem świadczy przykład Polaków i Czechów.
Przemówienie swe zakończył prof. Barwiński wnioskiem, ażeby zjazd wysłał natychmiast deputację do ks. kardynała z prośbą o błogosławieństwo i z wyrazami synowskiej czci. Deputacja, w skład której weszli: ks. szambelan Słowicki, dyrektor gimnazjum Cegliński i notariusz p. Lewicki, opuściła zaraz salę ratuszową, a powróciwszy, oświadczyła, że ks. kardynał po wysłuchaniu prośby i przyjęciu hołdu powiedział, iż zawsze i wszędzie będzie wspierać dążenia nowego tow., po czym udzielił mu swego arcypasterskiego błogosławieństwa. Relacji tej wysłuchano, powstawszy z miejsc. Z kolei odczytano statuty i poczyniono pewne zmiany, tak, aby je można było bezzwłocznie przedłożyć do zatwierdzenia władzy politycznej.
Nowe tow. postawiło sobie za cel: dbać o religijno-moralne, narodowe, polityczne i ekonomiczne interesy ruskiego narodu w Galicji, zwłaszcza zaś o interesy włościan i drobnomieszczaństwa, zawsze na zasadach szczerze katolickich. Ten ogólny rzut programowy rozwinięty został dokładniej w szeregu punktów, wyjaśniających zadania nowej organizacji politycznej.
Wedle nich będzie tow. 1) rozbudzać i podtrzymywać świadomość narodową, szerzyć poczucie praw obywatelskich i pouczać o sposobach obrony na wypadek naruszenia swobodnego wykonywania tych praw; 2) szerzyć poczucie sprawiedliwości, wzajemnej pomocy i potrzeby stowarzyszeń, jako najważniejszych środków podniesienia dobrobytu i usunięcia wyzysku; 3) czuwać nad wprowadzeniem w prawodawstwie sprawiedliwego rozkładu podatków i ciężarów publicznych; 4) starać się o ułatwienie w nabywaniu, pomnażaniu i w ogóle podnoszeniu włościańskich i miejskich gospodarstw, rzemiosł i przemysłu. Do tymczasowego komitetu, który się ma zająć wprowadzeniem nowego towarz. w życie, wybrano 10 członków. Są nimi: ks. Bohdan Piórko i ks. Jan Czapelski kanonicy ze Lwowa, ks. kanonik Miron Podoliński z Przemyśla, ks. kanonik dr. Jan Grobelski ze Stanisławowa, ks. Michał Switeńki proboszcz z Wolkowa, ks. dr. Stefan Juryk, prefekt seminarium lwow., Włodzimierz Lewicki notarjusz z Winnik, prof. dr. Włodzimierz Kocowski ze Lwowa, prof. Aleks. Barwiński i inżynier Teofil Baranowski ze Lwowa. Jako zastępcy weszli pp. prof. Biczaj, ks. Wanio, prof. Gruszkiewicz, prof. Tysowski i prof. Ogonowski ze Lwowa. Jako założyciele towarzystwa podpisali się pod statutem: Barwiński, Wachnianin, kanonicy Podoliński z Przemyśla, Piurko ze Lwowa, Grobelski ze Stanisławowa, Czapelski ze Lwowa, ks. Świteńki, nauczyciele Kocowski i Gruszkiewicz i ks. Kuziów.
Wieczorem odbył się komers u Stadtmüllera, na którym według relacji czerniowieckiej „Bukowyny” uchwalono z grudniem br. przystąpić do wydawania dziennika politycznego i pisma dla włościan i deklarowano na ten cel znaczne sumy pieniężne.
Iwan Franko, opracowanie Jan Matkowski, 19.11.16 r.